Free Your Mind Free Your Mind
11316
BLOG

Trójkąt bermudzki na Siewiernym

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 171
Mamy trzy dość podejrzane osoby 10 Kwietnia w tym samym miejscu w dniu tragedii. Pierwszą z nich jest peerelowski agent T. Turowski, o którym wiele pisali „Rz”, „GP” oraz A. Ścios, drugą – pracownik ambasady, G. Cyganowski, który, jak wiemy z relacji moonwalkera S. Wiśniewskiego, w zupełnie zaskakujący, obcesowy sposób reaguje na obecność polskiego montażysty na „miejscu katastrofy”, nakazując czekistom zatrzymać Polaka i zniszczyć mu sprzęt. Za trzeci z wierzchołków tego „bermudzkiego trójkąta” należy uznać D. Górczyńskiego z MSZ, który nie tylko zajmował się logistyką przebiegu wizyt z 7 i 10 Kwietnia, ale też miał już o godz. 10.43 ruskiego czasu telefonować do Bartkiewicza, T. Stachelskiego oraz W. Batera z informacją o „wypadku”. Godzina 10.43 to dosyć wcześnie, prawda? To trochę podobna historia, jak z tym niesamowitym zdarzeniem, które zaobserwować mieli równocześnie i Wiśniewski, i gubernator obwodu smoleńskiego o godz. 8.38 (http://freeyourmind.salon24.pl/286838,bilokacja-o-8-38).


 
Biorąc poprawkę na wyciągnięcie telefonu, wybranie numeru i połączenie z kimkolwiek, to można by przyjąć, że już o 10.42 Górczyński miał tę pierwszą wiadomość, że doszło do tragedii. Nie za szybko jednak ta cyrkulacja takiej wiadomości, skoro polski samolot miałby się roztrzaskać o godz. 10.41 (już pomijam to, że tupolew miał ponoć zniknąć z ruskich radarów dopiero o 10.50, jak głosiły ruskie „oficjalne czynniki” 10 Kwietnia)? W jaki sposób możliwe jest, by już w minutę po katastrofie rozsyłać jakieś zawiadomienie „o wypadku”? Nie wiem, czy człowiek po takim zdarzeniu byłby w stanie od razu zebrać myśli, a co dopiero brać się za informowanie innych o zaistniałych faktach. Poza tym chyba potrzebny jest wcześniej jakiś choćby pobieżny rekonesans po miejscu zdarzenia i wstępna ocena sytuacji, nim się do kogokolwiek z wiadomością o tak poważnym wypadku zadzwoni, a to z kolei także wymaga przynajmniej paru minut czasu.


 
Jak więc możliwe jest tak wczesne zawiadomienie innych o Zdarzeniu? Wydaje mi się, że tylko w taki sposób, że otrzymało się informację od kogoś będącego na miejscu zdarzenia i kto dokonał w/w rekonesansu oraz oceny lub też samemu było się na miejscu zdarzenia i się dokonało tychże dwóch czynności. Albo więc news Górczyńskiego pochodzi od Cyganowskiego, albo Górczyński był w siewiernieńskim lasku wraz z Cyganowskim (Wiśniewski wspomina w jednym ze swych wczesnych, kwietniowych wywiadów o tym, że widział „polskich dyplomatów” (http://www.rp.pl/artykul/460798.html): „Dopóki byli strażacy, wszystko było OK. Zapytali, kim jestem; gdy powiedziałem, że z telewizji, nie robili żadnych kłopotów. Potem jednak pojawili się ludzie z Federalnej Służby Ochrony. Na filmie słychać, jak krzyczą: „Federalna Służba Ochrony. Oddawaj kamerę!”. Doszło do szarpaniny. Dwa byczki wzięły mnie pod pachy. W międzyczasie widziałem, że przez las od strony lotniska przybiegło kilku naszych dyplomatów w garniturach.”), a nie z delegacją oczekującą przy bramie wjazdowej i pomniku z ruskim samolotem. Gdyby bowiem był z tą delegacją, to przecież przekazałby J. Bahrowi i M. Wierzchowskiemu informację, i nie musieliby oni wróżyć z fusów i ugiętych ruskich kolan tudzież panicznego zachowania ruskich służb, że - jak to miał dramatycznie ubrać w słowa kierowca Bahra - „coś się stało, coś się stało”. Niemożliwe, by takiej informacji wtedy na gorąco Górczyński NIE przekazał, prawda, tylko telefonował do osób w Katyniu?


 
Rz” w lipcu ub. roku pisała o mailach słanych przez Górczyńskiego, a dotyczących... braku informacji o tym, na jakim lotnisku ma lądować polski Prezydent ze swoją delegacją http://www.rp.pl/artykul/516122.html?print=tak„Rz” dotarła do e-maili wysyłanych przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych między 8 a 9 kwietnia w sprawie planowanego na 10 kwietnia lotu prezydenckiego Tu-154 do Smoleńska. Wynika z nich, że lotnisko Siewiernyj mogło dopiero w ostatniej chwili otrzymać informacje dotyczące lądowania polskiej delegacji. „Lotnisko w Smoleńsku nic nie wie o zgodzie na lądowanie samolotu z prezydentem. Będę wdzięczny za przekazanie e-mailem numeru zgody na przelot i lądowanie” – alarmował po południu 8 kwietnia Dariusz Górczyński, naczelnik wydziału MSZ odpowiedzialnego za sprawy rosyjskie, Jerzego Bahra, polskiego ambasadora w Moskwie.


 
Czy zatem, stosownie do braku rozpoznania ze strony BOR, którego funkcjonariusze nie zostali przez Rusków dopuszczeni do dokonania rekonesansu po lotnisku, NIE było decyzji o tym, że polska delegacja będzie skierowana na Siewiernyj? Czy nie podawano tej informacji ze względu na podwyższony stopień zagrożenia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Prezydenta? Oczywiście miałoby to całkowite uzasadnienie, niestety jednak nie mamy do tej pory jasności, co do tego, jakie w takim razie planowano by docelowe miejsce lądowania polskiej delegacji (zwłaszcza gdyby zostało ono utajnione ze względów bezpieczeństwa).


 
Sejmowe zeznania J. Sasina (mimo że nie jest podany w nich precyzyjny czas, to przynajmniej przytoczona jest pewna, istotna z punktu widzenia śledztwa, chronologia), rzucają tu pewne światło na całą tę tajemniczą sytuację z Górczyńskim (zeznania od 0h12' materiału). Sasin twierdzi, że będąc w Lasku Katyńskim najpierw dostał informację od A. Kwiatkowskiego, że (ten z kolei dostał informację od Stachelskiego), że polski samolot nie wyląduje „na lotnisku Smoleńsku z powodu trudnych warunków atmosferycznych”, a zostanie skierowany do Moskwy. Stachelski zaś, gdy Sasin idzie do niego upewnić się, o co chodzi, otrzymuje już wtedy telefon o „wypadku w samolocie” (Sasin przysłuchuje się jego telefonicznej rozmowie). Sasin sądzi wtedy jeszcze, że nic poważnego się nie stało, po prostu samolot wyląduje w innym miejscu, „samolot wyląduje gdzie indziej i w związku z tym będziemy mieli tutaj (w Katyniu – przyp. F.Y.M.) opóźnienia w rozpoczęciu uroczystości”.


 
I Sasin opowiada teraz tak: „Kiedy skończył tę rozmowę, rozłączył się. Zaczął się tak na mnie badawczo patrzeć (…) „Dostałem (mówi Stachelski – przyp. F.Y.M.) jakąś dziwną informację, że zdarzył się jakiś wypadek (…) Wypadek w samolocie”. To pamiętam dokładnie, to stwierdzenie, bo ono mnie niezwykle zaskoczyło. Co może oznaczać „wypadek w samolocie”? Skala czy zakres wypadków, które się mogą zdarzyć na pokładzie samolotu, no, jednak jest dosyć ograniczona. No więc moja taka myśl była, że być może stało się coś któremuś z pasażerów (…) (I Stachelski dalej – przyp. F.Y.M.:) „...jakiś wypadek przy lądowaniu (…) samolot zjechał z pasa czy coś takiego”.” Z dalszych zeznań Sasina wynika, że zadzwonił zaraz do Wierzchowskiego, ten jednak NIE odbierał telefonu. Sasin skontaktował się z oficerem BOR w Katyniu, ten jednak nic „o wypadku” nie wiedział ani nawet, jak wyznał, nie miał do kogo na lotnisko zadzwonić. Zaczynają więc po naradzie w budynku przy cmentarzu organizować wyjazd samochodów do Smoleńska pod ruską milicyjną eskortą. Sasin usiłuje się jeszcze dodzwonić do dwóch osób z kancelarii Prezydenta oraz telefonuje z uspokajającym komunikatem do swojej żony. I dopiero w chwili, gdy gotowa jest kolumna do wyjazdu oddzwania do Sasina Wierzchowski ze swym wstrząsającym przekazem (skróciłem tę wypowiedź, całość do odsłuchania na stronie smoleńskiego zespołu Macierewicza):


 
...nie był w stanie nawet słów za bardzo z siebie wydobyć. To była taka niezwykle dramatyczna relacja. On krzyczał, płakał (…) Zacząłem go uspokajać (…) On zaczął mówić: nie, słuchaj, jest w ogóle masakra, samolot jest rozbity, koła do góry i w ogóle samolot jest całkowicie rozbity (…) w lesie koło lotniska.


 
Wynika stąd, że najpierw do Katynia „lotem błyskawicy” dociera informacja Górczyńskiego, a długo potem, co można sądzić z opisanych wyżej wydarzeń, czyli jakieś kilkanaście minut po tymże pierwszym telefonie, dociera nerwowa i znana nam już aż za dobrze relacja Wierzchowskiego. Wynikałoby stąd też (z szacunkowych obliczeń w stosunku do godz. 10.42/10.43), że Wierzchowski faktycznie był na miejscu dopiero w okolicach 8.56 i „oficjalnego” wycia ruskiej syreny (http://freeyourmind.salon24.pl/278778,syrena-ruska).


 
Zwróćmy jednak na koniec uwagę na jeden istotny element informacji Górczyńskiego (pomijając jej nadzwyczajną, jak na okoliczności towarzyszące, „świeżość”) - chodzi mi o czas podany wedle ruskich współrzędnych. Jaka była wtedy realna godzina, to jest pytanie (http://freeyourmind.salon24.pl/286238,w-ruskiej-zonie)?


 


 


 

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka