W filmie „Anatomia upadku 2” por. A. Wosztyl, siedząc w kokpicie legendarnego już, bo muzealnego, jaka-40 (https://www.youtube.com/watch?v=vrPHWhwcD-c od 17’23’’) mówi: „W tym miejscu, gdzie ja siedzę, siedział Remek Muś, świętej pamięci. Włączył radiostację. Ustawił częstotliwość Mińska białoruskiego. Tu, gdzie pani siedzi, siedział Rafał Kowaleczko, drugi pilot. Zaczęli nasłuchiwać. Ja w tym momencie siedziałem w saloniku i popijałem kawę, rozmawiając ze stewardessą. Słyszałem korespondencję wieży z tupolewem. Usłyszałem m.in. taką informację, że jeżeli załoga nie zobaczy lotniska z 50-ciu metrów, ma być gotowa do odejścia na lotnisko zapasowe. Później już, jak dostali zgodę i zaczęli wykonywać zakręt na kurs lądowania, po prostu wyszedłem na zewnątrz, nasłuchując. Wielokrotnie mi zarzucano, że nie znam języka rosyjskiego i 50 m pomyliłem ze 100 m. Natomiast z tego, co się orientuję, informacja o 100 m padła, kiedy załoga, kiedy samolot znajdował się na kursie lądowania, a to o tych 50-ciu m, o których ja mówię, padło zdecydowanie wcześniej.”
W dokumentacji IES-u upublicznionej nie tak dawno przez NPW, a dotyczącej „zapisów z druta” jaka-40, możemy przeczytać, że na nagraniach z magnetofonu zamontowanego na pokładzie „Wosztyla” zarejestrowały się tylko parosekundowe (2,2 sek. i 2,7) strzępy korespondencji załogi Aerofłota 285 z mińską kontrolą: „Pierwsze nagranie, którego fragment obejmujący korespondencję załogi samolotu Jak-40 z kontrolerami lotu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj od nawiązania łączności z Korsażem po wylądowanie, spisano w ramach niniejszej opinii, zostało zakończone w obrębie wypowiedzi: A, priniał, wosiem siemnadcatyj. Zatrzymanie pokładowego rejestratora samolotu Jak-40 nastąpiło – według czasu ustalonego na podstawie zapisów z rejestratorów P-500 – o godzinie 9:44:55,8. Następnie, po około 29 minutach i 50 sekundach od zatrzymania rejestratora, tj. o godzinie 10:14:46,0 nastąpiło kolejne jego uruchomienie na około 2,2 sekundy i tym samym utrwalone zostało nagranie drugie, zawierające fragment korespondencji radiowej załogi samolotu Aerofłot 285 z kontrolerem ruchu lotniczego w Mińsku. Po około 2 minutach 23 sekundach od zakończenia drugiego nagrania rejestrator samolotu Jak-40 został po raz kolejny uruchomiony (o godzinie 10:17:11,0), tym razem na około 2,7 sekundy, i zostało utrwalone kolejne, trzecie nagranie, także zawierające fragment korespondencji radiowej samolotu Aerofłot 285 z kontrolerem ruchu lotniczego w Mińsku; całość tej korespondencji została zarejestrowana przez rejestrator MARS-BM samolotu Tu-154M o numerze 101. Fragmenty korespondencji załogi samolotu Aerofłot 285 nie zostały zarejestrowane przez rejestratory lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, co wskazuje, że w tym czasie radiostacja samolotu Jak-40 ustawiona była na częstotliwość właściwą dla kontroli ruchu lotniczego w Mińsku, a nie lotniska Smoleńsk-Siewiernyj” (s. 19-20 opinii IES-u).
Rzecz to o tyle ciekawa (mam na myśli „nienagranie się” – na „drucie” jaka-40 – korespondencji PLF 101 z mińskimi kontrolerami), że cytowany na początku notki Wosztyl wyraźnie przecież mówi, iż (po wylądowaniu – jak się domyślamy, skoro były dowódca PLF 031 raczy się kawką) nastawiono częstotliwość „Mińska” (i „Smoleńska”) – stąd też powinno się zarejestrować nie tylko komunikowanie się jakiegoś Aerofłota 285, lecz i „prezydenckiego tupolewa”. Zegarmistrzowie z IES-u zaznaczają, że magnetofon jaka-40 włączył się o godz. 10:14:46 i o 10:17:11 (rus. czasu zapewne). O ile ta druga godzina włączenia się może nas mniej interesować (chociaż, czemu nie, skoro załoga PLF 101 jeszcze przez parę minut, tj. do godz. 10:22 miała pozostawać w łączności z „Mińskiem”?), o tyle ta pierwsza jest bardzo intrygująca. Nie tylko znawcy „stenogramów”, ale każdy, kto choć trochę otrzaskał się z oficjalną narracją, wie, że o godz. 10:14:06,5, a więc zaledwie 40 sekund wcześniej, miał się pojawić (skierowany do załogi PLF 101) kluczowy komunikat „Mińska” dotyczący mgły i widzialności 400 „w Smoleńsku”. Komunikat ten nazwałem swego czasu „kotwicą” (narracji oficjalnej), poddając w dużą wątpliwość fakt jego przekazania załodze „prezydenckiego tupolewa” (http://freeyourmind.salon24.pl/583527,kotwica-smolenska).
Mamy zatem kolejną ciekawostkę/zagwozdkę w oficjalnej dokumentacji. Magnetofon jaka-40, mimo radio-nasłuchu prowadzonego przez załogę „Wosztyla”, nie włącza się przez długi okres czasu, a uruchamia się dopiero 40 sekund po „mińskim zawiadomieniu” skierowanym (wedle ofic. danych, zaznaczam) do załogi PLF 101 i odnotowuje tylko korespondencję Aerofłota 285 z „Mińskiem” (a nie odnotowuje też korespondencji „Transaero 331” z „Mińskiem” z godz. 10:18-10:19). To oczywiście prowokuje do podstawowego pytania, dlaczego nie włączył się wcześniej? Dlaczego nie nagrała się korespondencja PLF 101 z „Mińskiem”? No bo gdyby się nagrała, to przecież nie byłoby żadnych powodów, by jej nie upubliczniać w dokumentacji IES-u, prawda? Chyba że faktycznie wyglądała ona inaczej i prowadzona była w innym czasie
(http://freeyourmind.salon24.pl/640565,rewelacja-z-cvr-4) aniżeli ten, który się nam od ponad 5 lat podaje. I mogłaby się, owszem, nagrać, a następnie „się skasować”. Magnetofon jaka-40 nie włącza się też, niestety, jak wynika z ustaleń IES-u, na korespondencję PLF 101 z „Korsażem”, choć miała się ona (wg ofic. danych) zacząć zaledwie 6 minut (o godz. 10:23) po wymianie komunikatów między Aerofłotem 285 a „Mińskiem” (10:17), a zapis tej korespondencji (tj. PLF 101 z „Korsażem”) mógłby pomóc w uporządkowaniu zeznań załogi „Wosztyla” (np. tych dotyczących zgody na schodzenie na wysokość 50 m).