Free Your Mind Free Your Mind
8157
BLOG

"Katastrofa nad Smoleńskiem"

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 67

“Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe” – jak pamiętamy już od pierwszych opublikowanych na początku czerwca 2010 “stenogramów” – ma to powiedzieć mjr A. Protasiuk do M. Kazany po jednej z rozmów (z 10 Kwietnia) załogi PLF 101 z załogą „Wosztyla”, czyli PLF 031. Stwierdzenie „możemy pół godziny powisieć” ewidentnie wskazuje na to, iż piloci tupolewa mają zapas czasu, nigdzie się nie spieszą, a więc, że i nie wylecieli z jakimkolwiek półgodzinnym czy większym opóźnieniem z EPWA. Wylecieli przed  czasem, jaki jest potem podawany w oficjalnej narracji.

 

Jeśliby wylecieli z dużym zapasem czasu i przybywszy do Smoleńska (od południowej strony) drogą lotniczą B102, z której zaczęto by później przedziwnie wektorować PLF 101[1] – robiliby to najpierw kontrolerzy UUBS, następnie XUBS – i „prezydencki tupolew” krążyłby kilkanaście/kilkadziesiąt minut nad Smoleńskiem, przeczekując „widzialność 400 i mgłę”, o jakich by zapewniali po wielokroć „kontrolerzy” – to zapisy czarnej skrzynki, uwaga, nie objęłyby już „mińskiej strefy”.

mińska strefa

Nagrałoby się 1) to, co by się działo w kokpicie podczas przedłużającego się holdingu nad Smoleńskiem, następnie 2) skierowanie PLF 101 na lotnisko zapasowe i 3) podejście do lądowania – zapewne w Witebsku, skoro tam było najbliżej[2], a UMII było wpisany do planu lotu, choć potem w legendach katastrofologicznych okazało się „nieczynne”. Podkreślam: nie nagrałoby się w CVR PLF 101 to, co by się działo „nad Mińskiem”, gdyż zaszłoby to (przebywanie „nad Mińskiem”) więcej niż pół godziny wcześniej w stosunku do lądowania PLF 101 na zapasowym, holdingu i komunikacji ze smoleńskimi kontrolerami oraz z „Moskwą”, jak też parokrotnych połączeń z „Wosztylem”. Nie można wykluczyć, że zarejestrowana byłaby też za to korespondencja z trzecią polską załogą, która to załoga potem „zniknęła” z „historii smoleńskiej”, mimo że – wiele przesłanek na to wskazuje – mogłaby lecieć także, jak Protasiuk z Grzywną, „Ziętasem” itd. – jakimś tupolewem. W CVR-4 pojawia się pierwszy poważny dowód na istnienie tej trzeciej załogi, gdy jeden z pilotów PLF 101 mówi, by spytać, czy „druga siądzie” (Zapytaj drugiej, czy siądą. Dowódca grupy wysłał… - czy chodzi tu o ówczesnego dowódcę eskadry tupolewów 36 SPLT ppłk. B. Stroińskiego[3] (do tej sprawy jeszcze wrócę)?).

Zapytaj drugiej czy siądą

W jaki sposób można byłoby stworzyć pozory sytuacji w kokpicie z przelotu „prezydenckiego tupolewa” nad Mińskiem 10 Kwietnia? Jeśliby Ruscy dysponowali zapisami łączności między mińską kontrolą a statkami powietrznymi z owego poranka – a musieli je mieć, choćby ze względów operacyjno-wojskowych – to wystarczyłoby je (zapisy) tylko umiejętnie dograć do (oryginalnych, pierwotnych) nagrań z CVR. Każdy realizator dźwięku wie, w jak prosty sposób można za pomocą odpowiedniego oprogramowania i efektów audio, stworzyć iluzję „głosu przez telefon” czy „przez radio”, czyli jak można przetworzyć zwykły głos, by brzmiał on jak „z radiostacji”. Jeśliby ponadto dysponowano zarejestrowanymi podsłuchami z kokpitu polskiego Tu-154M (nie można tego wykluczyć, że i w taki sposób zdobywano „próbki głosów” po „remoncie tupolewa”), to fragmenty autentycznych rozmów (pilotów) znad Mińska też można by z tego typu źródła poprzeklejać, podoklejać, powgrywać (do oryg. zapisów), tworząc „kopie do badania”. Oczywiście zapisu lądowania na zapasowym nie można by zachować, gdyż PLF 101 „upada” 10 Kwietnia przed XUBS – „naprowadzany na śmierć, a następnie wysadzony”, jak to twierdzi od kilku lat mgr A. Macierewicz, wybitny, długoletni historyk „smoleńskiej katastrofy”. Ale w miejsce zapisu lądowania można by wgrać odgłosy urządzeń alarmujących o zagrożeniu, tudzież krzyki ludzkie zdradzające przerażenie. Krzyki, tak, krzyki, bo na poziomie krzyku identyfikacja głosu jest niemal niemożliwa – jeśli nie dysponuje się… próbkami krzyku danej osoby.

 

Każdy, kto ma choć blade pojęcie o śpiewaniu, wie dobrze, że odmiennie brzmi głos, gdy ktoś mówi spokojnym tonem, a odmiennie, gdy jest ten głos wysoko podnoszony albo wprost, gdy się krzyczy podczas emisji głosu. Piloci zaś zwykle nie wrzeszczą w kokpicie do/na siebie, więc o takie próbki ich głosów dość trudno. (Nieraz zresztą wpadamy w zdziwienie, że ktoś „ma taki głos” (jak śpiewa), a z tego jak ten ktoś „normalnie mówi” wcale „taki głos” się nie wyłania. Rzecz jasna, jeśli jesteśmy doskonale osłuchani w krzykach danej osoby (sięgając po klasyczny przykład – znawca potrafi rozpoznać charakterystyczny krzyk R. Planta z Led Zeppelin) – to potrafi odróżniać krzyki konkretnego wykonawcy od krzyków innego wykonawcy (np. Planta od I. Gillana z Deep Purple albo D. Lee Rotha z Van Halen).

 

Wracając do zagadnienia możliwego sposobu sfałszowania zapisów CVR. Dlaczego miano by je sfałszować? Dlatego, by ukryć to, co się naprawdę działo, to jasne. Dlaczego miano by „zrekonstruować sytuację znad Mińska” a skasować/pokiereszować faktyczną sytuację holdingu nad Smoleńskiem? Dlatego, że przecież (oficjalnie) PLF 101 wylecieć miał z dużym opóźnieniem i wszyscy „spieszyli się na uroczystości”, a nawet na telewizyjną transmisję. Dlatego, że „nie było ani chwili czasu” na odejście na zapasowe. Dlatego, że polscy piloci tak się pchali do lądowania, że podenerwowani, spanikowani ruscy kontrolerzy w mundurach nie byli w stanie ich od tego odwieźć – nie mogli ani zakazać „Polakowi” lądowania, ani nakazać przerwania zniżania, ani zamknąć lotniska we mgle, ani skierować na zapasowe – ani… nakazać wykonywania holdingu nad UUBS i XUBS. Proste? Jak budowa ruskiego cepa. Kontrolerzy nic nie mogli. Pośpiech pilotów przesądzić miał o „katastrofie”, nie mogła więc w żaden sposób „zachować” się w legendzie smoleńskiej sytuacja z przeczekiwania przez PLF 101 niepogody (na ile realnej niepogody to osobna sprawa), gdyż wtedy nie byłoby mowy o żadnym pośpiechu ani brawurze „prezydenckiej” załogi.

 

Ktoś powie: niemożliwe. Jakie są dowody na to, że coś jest nie tak z „mińską strefą”, a więc na to, że w istocie do fałszerstwa wykorzystano nagranie znad Smoleńska (kiedy piloci rzeczywiście mogli być zdumieni i poirytowani nagłym powiadomieniem o mgle, widoczności 400 i niemożliwości wylądowania – mimo że, a pojawia się kilka takich wyraźnych wypowiedzi, których nie muszę przypominać – mieli wzrokowy kontakt z ziemią)? Takiego dowodu próżno by szukać w CVR-1, ponieważ w tej wersji („MAK”-u) – jak wiemy, zrazu upublicznionej wyłącznie „na papierze” (01-06-2010) – nie sposób było przeanalizować mińskich głosów „kontrolerów”. Bumaga wrzucona do mediów jako CVR-1, w której olbrzymia ilość wypowiedzi okazała się „niezr.”, nie różnicowała mińskich głosów – można więc było odnieść wrażenie, że to cały czas jedeni ten sam głos, jednego kontrolera. Tymczasem w CVR-2 (podobnie w CVR-3) pokazane jest, że aż trzech „kontrolerów” ma się komunikować z PLF 101, trzy różne osoby – na przestrzeni kilkunastu minut. W ramach, zdawać by się mogło, standardowej komunikacji „kontroli obszaru” z wysoko nad chmurami lecącym tupolewem. (Co innego, gdyby to było podchodzenie do lądowania – wtedy owszem różni kontrolerzy mogliby przekazywać sobie zakresy odpowiedzialności za bezpieczne sprowadzanie statku powietrznego.) Najpierw więc łączy się z PLF 101 (wg CVR-2 i CVR-3) pierwszy, potem drugi, a potem trzeci „kontroler” – ten drugi z nich zaś „informuje o widzialności 400 w Smoleńsku i mgle” (i miała go znaleźć rus. telewizja, kręcąc Syndrom katyński[4],

kontroler miński

bo na owym etapie tylko „jeden kontroler” był w bumadze „MAK”-u). Rzecz jasna, by wszystko wyglądało przekonująco, „mińscy kontrolerzy” w „dźwiękowym zapisie CVR” jednocześnie „obsługują” inne statki powietrzne, kierując do nich poszczególne komunikaty – tu Ruscy włożyli nieco wysiłku w spektakl. Wyglądałby on zbyt podejrzanie, gdyby trzech gości zajmowało się tylko i wyłącznie „Polakiem”, a zupełnie ktoś inny pozostałymi załogami – albo gdyby w kokpicie tupolewa słychać było „na nagraniu” jedynie komunikację „Mińska” z PLF 101 – i nic więcej „nad Mińskiem”.

 

A propos nasłuchiwania  tego, co „nad Mińskiem”. Każdy, kto prześledził „zapisy z wieży szympansów”, może dostrzec – zwracałem na to uwagę w Suplemencie – pewną zaskakującą osobliwość. Mundurowi z Siewiernego przez parę godzin pracy lotniska „nie słyszą żadnych załóg” poza dwiema polskimi i poza dwiema ruskimi. Wedle oficjalnych bumag „Korsaż” odbiera przez radio tylko „Frołowa”, potem „Wosztyla”, „TSO331” i  „Protasiuka”. Nie za mało tych załóg i korespondencji, jak na sobotnie przedpołudnie i okolice ruskiego wojskowego lotniska pośród innych baz wojskowych? Nie ma żadnego w „przygranicznym” Smoleńsku na wojskowym lotnisku, żadnego, ale to żadnego nasłuchu komunikacji np. „Mińska” z tymi choćby pilotami, co lecą swoimi maszynami w stronę Rosji? Może nie ma. Może, stare lotnisko w końcu, to i stare radio tam mają, takie sypiące się. Pracują kontrolerzy na elektrośmieciach już tylko.

ignored our advice to abort landing

Może się więc nie prowadzi 10 Kwietnia na Siewiernym takiego nasłuchu, może też i Mińsk leży za daleko i tam już smoleńskie anteny nie sięgają, ni radary żadne wojskowe.

 

To może chociaż słychać na Siewiernym, co zgłaszają przelatujące załogi „Moskwie”, przekraczając granicę białorusko-ruską położoną zaledwie 70 km od lotniska XUBS? I tego też jakoś nie słychać. TSO331 przecież po komunikacji z „Korsażem” (oficjalnie z godz. 10:10-10:11 rus. czasu), nie jest słyszany podczas zbliżania się do ASKIL (a „słyszymy” go wszak chwilę później w „kokpicie tupolewa” o godz. 10:19-10:19). Chociaż, zaraz, czy… nie słychać na Siewiernym nikogo ani niczego w związku z ASKIL? Tajemniczego TSO 331 nie słychać najwyraźniej, ale pewnie dlatego że zgłasza się „Mińskowi”. „Protasiuka” też nie będzie słychać, jak pamiętamy. Nikawo? Nie, nie, właśnie słychać, słychać „Wosztyla”, jak się zgłasza moskiewskiej kontroli obszaru. Ale jak to możliwe, że jednego pilota akurat słychać, a innych nie słychać na Siewiernym, gdy przelatują nad ASKIL? Ano słychać dlatego, odrzekłby przytomnie jakiś katastrofolog, bo „mińska kontrola” przekazała załodze PLF 031 błędną częstotliwość, tj. zamiast tej przyporządkowanej „Moskwie”, sprezentowała od razu tę „Korsażową”. Wot, wsio, dlatego, bo. No i teraz zagwozdka, jak to zwykle w ruskich bajkach bywa, skąd wiemy, jak to się potoczyło 10 Kwietnia z częstotliwościami i połączeniami rozmaitych kontroli i załóg? Czy mamy może jakieś… „zapisy z Mińska”, które by pozwalały odtworzyć przebieg rozmów polskich pilotów z „Mińskiem” i w ten sposób uzyskać dane, co kto komu o czym powiedział? Pięć lat minęło jak z bicza strzelił i żadnych „szpul/drutów z Mińska” ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało. Choć „nad Mińskiem” żadnej katastrofy być nie mogło. (Podobnie z „Moskwy” żadnej szpuli ni druta nie opublikowano.)

szpule

Zauważmy przy tej okazji, jak ruskie wierutne kłamstwo ma naprawdę krótkie, karłowate nogi, bo „miński kontroler” miał „Wosztylowi” przekazać od razu „namiar na Korsaża”, ale przecież nie przekazał tego namiaru ani razu „Protasiukowi”. Czy może się mylę tym razem? Taka znakomita okazja – PLF 101 oficjalnie jest nad Mińskiem, tamtejszy kontroler (jeden z trzech, w dodatku, więc co trzy głowy to nie jedena, nawet) informuje o warunkach w Smoleńsku, oczywiście, na docelowym północnym lotnisku i NIE podaje „Protasiukowi” częstotliwości „Korsaża” (którą musi „Mińsk” znać, skoro przekazał ją wcześniej „Wosztylowi”), choć załoga PLF 101 jest jeszcze dość daleko od XUBS i nadarza się znakomita okazja, by skonsultowała się (gdyby uzyskała od razu częstotliwość Siewiernego) z mundurowymi z XUBS, co i jak z tą zwariowaną smoleńską pogodą. Czy „Polak” ma lecieć tam do tych Smolan dalej, czy może od razu zboczyć na UMMS (Mińsk) lub UMMI (Witebsk). No chyba w tym momencie, oficjalnie jest to z pół godziny „przed katastrofą”, nikt się z „prezydenckich pilotów” nie spieszył nigdzie, prawda? A może już „nad Mińskiem” był niesamowity pośpiech, by zdążyć za wszelką cenę? Może, może – taki pośpiech jednak tym bardziej nakazywałby jak najszybsze skontaktowanie się z „Korsażem”, by ustalić, czy… lotnisko jest w ogóle otwarte. Czyż nie? Skoro jest wojskowe i taka niepogoda nieziemska, to czy nie mogłoby być po wojskowemu zamknięte?  

 

Hm, może „mińskiego kontrolera” jakieś drgawy wzięły, takie jak tych mundurowych z Siewiernego, co się trzęśli jak w jakiejś ciężkiej cholerze już podczas przylotu PLF 031, a szczególnie podczas „manewrów iła” (nie diergajsia ty!), jakby jakieś mroczne widmo na radarach mieli oprócz marnego wlokącego się „jaczka” i olbrzymiego rus. transportowca – widmo jeszcze większe nawet niż ruski ił, widmo, co się zbliża szybko, coraz szybciej do Smoleńska i cień na nim złowrogi kładzie, a może i krąży groźnie nad miastem-gierojem od pewnego czasu i przegonić się nie daje żadnym sposobem, jak jakiś orzeł bielik, bo załoga widmowa „nie słucha się” żadnej kontroli. I dla tego widma trzeba biegiem, pośród najstraszliwszych przekleństw, jakieś APM-y rozstawiać i ganiać „bojców” po pasie w te i we wte na północnym smoleńskim aeroporcie, nad którym przecież już tylko wrony zawracają, bo on od jesieni 2009 nie funkcjonuje[5]. Bojcy ruscy bowiem – tak jak i „kontrolerzy” – mają na XUBS nadludzkie zadanie od „Logiki” czy innego moskiewskiego centrum myślenia – takie paralogiczne trochę, parakonsystentne, jak na ruski łeb nieco ciężkawe, ale do wykonania, bo to rozkaz z góry najwyższej i ruki pa szwam, nie lzja inaczej – mają oni sprawić, by PLF 101, zniżył się, tj. by za wcześnie nie odleciał, ale też… by nie wylądował, bo nie lzja mu lądować. Gdyby wszak wylądował – i to nie daj Boże od wschodu – to co by się stało z „miejscem katastrofy”, czekającym na ruski showtime, co by było z „katastrofą nad Smoleńskiem”?

miejsce

Ktoś może spytać: OK, nie pozwolono by załodze wylądować na Jużnym ani Siewiernym, ale w jaki sposób zmuszono by ją, aby wylądowała na „nieczynnym” wschodnim witebskim lotnisku, dajmy na to? Czy piloci nie nabraliby podejrzeń po tym użeraniu się w Smoleńsku? Czy nie chciano by zwyczajnie zawrócić do kraju? Jak można by skłonić podenerwowaną załogę i zaniepokojonych Delegatów do lądowania w Witebsku? W najprostszy z możliwych sposób. Na przykład delegacją powitalną wyglądającą z wysoka i daleka tak dostojnie (limuzyny, autokary, flagi etc.), jakby to sam prezydent Dimka Miedwiediew (którego swego czasu Berlusconi z Sarkozym musieli prowadzić, takie miał „samoloty”),

samoloty Miedwiediewa

przyjechał do udziału w katyńskich uroczystościach. Ale wróćmy jeszcze znad UMII do „katastrofy nad Smoleńskiem”. Jak doskonale wiemy, niezastąpionym źródłem informacji w tej materii jest mgr Macierewicz, katastrofolog, jakiego może nam pozazdrościć moskiewska „Logika” i inne wybitne instytucje. Otóż eks-szef SKW, jak to obszernie omawiałem w Suplemencie[6] (materiał z sensacyjnym wywiadem z AM, z maja 2011, do którego się odwoływałem, tu: https://www.youtube.com/watch?v=HHlOFkDaKAI), wielokrotnie tej frazy „katastrofa nad Smoleńskiem” używa, jak wiemy. Zapewne nie ma on na myśli katastrofy komunikacyjnej, związanej z komunikowaniem się załogi PLF 101 ze smoleńskimi kontrolerami podejrzewającymi Polaków o nieznajomość ruskiego. W jednej z rozmów „niezależnych”, tej właśnie z maja 2011, „przewodniczący ZP” sugeruje, że dn. 7-04-2010 „premierski tupolew” i inne samoloty podchodziły od zachodniej strony XUBS. Ba, zdaniem tegoż AM, nawet 10-go Kwietnia wszystkie samoloty już „po katastrofie” też podchodziły od zachodu. A gdyby i tego nam było mało to Macierewicz, analizując „stenogramy”, stwierdza, że i załoga PLF 101 chciała podejść od zachodu, ale nakierowano pilotów na śmierć od wschodu, że się tak skrótowo wyrażę.

Zuba

Wprawdzie pos. M. Zuba, nie mniej znakomita w dziedzinie katastrofologii[7], jak i maestro Antonio, leciała 7-go kwietnia 2010 „premierskim tupolewem”, więc wiele by mogła o tej podróży opowiedzieć (o swej podróży z 10-04 nie za wiele wspomina), nie zabrała w tej sprawie od 5 lat głosu – także podczas głośnego posiedzenia z moonwalkerem S. Wiśniewskim, kiedy to kwestia przylotów z 7-04-2010 pojawiła się w dyskusji (przypomnę, że SW zapewniał zebranych, iż polskie samoloty podczas wizyty Tuska i Putina podchodziły od wschodu na Siewiernyj i dlatego miał moonwalker wystawić dwa dni później kamerę w hotelu, w pokoju z oknem na tę wschodnią ścieżkę podejścia, a nie na zachód), tak więc Zuba nie potwierdziła tej sugestii mistrza katastrofologii. Wprawdzie dostępne w Sieci filmiki

7-04

i zdjęcia wskazywałyby, że 7 kwietnia podchodzono, tak jak twierdzi SW, od wschodu, ale czy nie powinniśmy przede wszystkim zawierzyć intuicji badawczej największego z badaczy „katastrofy nad Smoleńskiem” (a nie jakiegoś nieco pokrętnego w zeznaniach świadka jak moonwalker[8])? Byłego szefa kontrwywiadu wojskowego? Czyż nie może on wiedzieć więcej od zwykłego śmiertelnika, który czasami może mieć przywidzenia, przesłyszenia i przejęzyczenia?

 

KBWLLP w swej dokumentacji oznajmia, że załoga PLF 101, przygotowując swój plan lotu na 10-04, powieliła plan z 7-04-2010. Jakkolwiek absurdalnie[9] by to nie zabrzmiało (gdyby bowiem „skopiowano wszystko”, to i datę planowanego lotu także), podobieństwa między planem z 7-04-2010 a tym z 10-04-2010 są bardzo widoczne, tak jakby stała za nimi ta sama osoba. Jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze to, że dn. 7-04 leciał Protasiuk jako drugi pilot obok Stroińskiego, to te podobieństwa wcale nie muszą być przypadkowe – kto wie, czy to właśnie on (Protasiuk) nie decydował ostatecznie o tym, jak ten plan lotów (tak, lotów, skoro chodzi o „smoleńskie” loty Protasiuka z 7-04 i 10-04) ma wyglądać. Możemy przyjąć jeszcze taką ewentualność, że plany lotów z 7-04 i 10-04 to fałszywki i załoga Protasiuka zaplanowała po ASKIL lecieć od razu na XUBS, kierując się na północ, a nie na południe od Smoleńska (przez RALOT).

ASKIL - RALOT

Problem jedynie w tym, że nawet tak kanoniczny (dla wielu) dokument, jakim jest „raport MAK”, żadnego planu lotu nie podaje – ani tego z 7-04, ani tego z 10-04. I na przestrzeni 5 lat nikt żadnego innego planu nie zdołał też znaleźć. Co gorsza, w polskich „Uwagach” dopytywano nawet „stronę rosyjską” o to, jak to z tymi planami lotów było, ale nic chyba tu nie „wyciśnięto”, że tak powiem. To może jednak był ten plan z drogą B102 i punktem RALOT, i podchodzeniem od południowego wschodu na północ w stronę Jużnego, a potem Siewiernego?

 

Ktoś powie: no zaraz, bo zgłupieć można. Zakładając, że plany z 7-04 i 10-04 takie (południowo-wschodnie) podejście zakładają, przyjmując też, że podchodzono 7-go od wschodu (i dlatego pos. Zuba nie może potwierdzić tego, co ogłasza pos. Macierewicz, że od zachodu), to czy w takim razie załoga PLF 101 nie chciała, nie zamierzała, nie planowała podejść od wschodu, czyli „zgodnie z kierunkiem katastrofy” (albo „kierunkiem tragedii”, jakoś tak), jak to się kiedyś ładnie wyraził szef ZP pod koniec barwnego spotkania z moonwalkerem? Ależ jak najbardziej tak. Zarówno z planu na 10-04 wynika, jak i z niektórych rozmów, że taki właśnie mógł być zamiar. Grzywna przecież nawet twierdzi: Tu jakby było 2-5-9 to byłoby nawet lepiej, bo by było nie pod słońcetak jakby z perspektywy pilotów warunki wcale nie były tak złe, a więc jakby to słońce widzieli (oficjalnie w „stenogramach” jest to, rzecz jasna, jeszcze przed wejściem w strefę lotniska XUBS)[10]. Tylko, że żadna „kontrola smoleńska” nie wydaje pilotom „prezydenckiego tupolewa” zgody na podejście do lądowania od wschodniej strony. Nigdzie w żadnych „zapisach” nie ma mowy ze strony „kontrolerów” o „posadocznym 2-5-9”, o zgodzie na podchodzenie z KM 259 itd.[11] Dlaczego „Korsaż” nie zezwala na podejście PLF 101 od wschodniej strony Siewiernego, a zapewne zgadza się jedynie na próbne zajście od zachodu – wbrew sugestii mgr. Macierewicza o „naprowadzaniu na śmierć”? Dlatego, że – jak już pisałem – zadaniem wojskowej „kontroli” nie jest sprowadzenie PLF 101, a jedynie nawiązanie z nim łączności i zezwolenie na próbne zniżenie, na nic więcej „Polakowi” zezwolić nie można. Nie po to czeka „polanka samosiejek” ze złomowiskiem, by „prezydencki tupolew” w Smoleńsku wylądował.   

 

Ktoś powie: OK, przyjmuję wszystko jak leci: PLF 101 pojawił się nad Smoleńskiem niedługo po PLF 031, piloci „prezydenckiego tupolewa” kierują się na UUBS, potem, odgonieni, lecą na XUBS, krążą nad miastem, a bojcy w panice domglają oba lotniska (najpierw Jużnyj, a potem Siewiernyj)[12] – załóżmy jednak, że Polacy, jak to Polacy, są niezdyscyplinowani – na to wszak skarżyli się Ruscy, że polscy piloci „nie znali ruskiego”, „nie stosowali się do poleceń” itd.,

korespondencja

co zresztą zdradzałoby, że komunikacja zachodziła nie tylko na linii PLF 101- „Korsaż”, lecz też ze smoleńskim „Buriełomem”. Dlaczego w takim razie 10 Kwietnia Polacy nie stawiają na swoim, mając kontakt wzrokowy z ziemią i zwyczajnie nie lądują tym pierwszym tupolewem na Siewiernym, nawet nie oglądając się na „szympansów”, tak jak ponoć wylądował „Wosztyl”, którego miano odsyłać na drugie zajście, a mimo to przyziemił? Czy Protasiuk nie był na tyle znakomitym pilotem, by sobie poradzić z szympansami?

 

Te pytania są dobre, owszem, celne, więc należy do nich podejść z powagą. Otóż wspominałem o podobieństwach między „stenogramami”, ale – co chyba też każdy może dostrzec – z biegiem czasu, z wersji na wersję, ujawniały się i różnice. Jakby niektóre, zrazu takie „niezr.” frazy, uzyskiwały stopniowo „słyszalność”, „widzialność” i „zrozumiałość” – tak jakby ktoś przecierał pewien obraz z grubej warstwy kurzu. W CVR-1 tego komunikatu Grzywny nie ma, w CVR-2 także, ale już w CVR-3 pojawia się (tu o godz. 8:06, choć tym „zegarem”, od czasu publikacji CVR-4, nie należy się już przejmować) wypowiedź 2P: Zniża. Czyżby też leciał do Katynia? Kiedy ma zachodzić ta obserwacja Grzywny? Ma to być „nad Mińskiem” właśnie – co chyba wymownie wskazuje, iż coś jest „nie halo” z sytuacją. Jakim sposobem „nad Mińskiem” Grzywna miałby spostrzec, że ktoś szykuje się do podchodzenia do lądowania w Smoleńsku (zakładamy, że „Katyń” to pewien skrót myślowy, skoro w Katyniu raczej lotniska żadnego nie ma)? Co innego, gdyby wypowiedział to w trakcie krążenia nad Smoleńskiem właśnie. W CVR-4 ta wypowiedź została odsłonięta jeszcze bardziej: Areczku zniża! Czyżby też leciał do Katynia? – tym razem jednak ma to mówić „Ziętas”, czyli nawigator. I ma to być wprawdzie o 8:06, ale znając już „zegar” z CVR-4 pokazujący o 8:07 czas 7:30[13], to jest to odpowiednio… 7:29.  

mgielny sitcom

Jeśli jest to wypowiedź członka załogi PLF 101, gdy samolot znajduje się nad Smoleńskiem, to naraz rozrysowuje się nam przed oczyma szerszy obraz „sytuacji ruchowej”, oto polscy piloci widzą po prostu schodzącego (w okolicach XUBS zapewne) „Frołowa”. Niewykluczone też że, jak pisałem w Suplemencie, słyszą (czemu wszak nie mieliby słyszeć?) komunikację „Frołowa” z „Korsażem”, stąd wiedzą z niej, jak wywoływać  „Korsaża” – kryptonimem Korsaż-Start. W ten sposób do akcji włącza się ruska załoga mająca uniemożliwić bezpieczne podejście PLF 101. Nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby lądować rządowym statkiem powietrznym z wieloma osobistościami na pokładzie w trakcie podejść iła-76. Co w ten sposób (tj. dzięki „Frołowowi” nad XUBS) uzyskują Ruscy? Dalsze krążenie „Polaka” nad Smoleńskiem. (Ruscy biorą „Polaka” na „przeczekanie” – stara, sprawdzona, sowiecka metoda – plus na wypalanie paliwa, by nie można było wrócić do Polski). W tym zaś kontekście zupełnie innego znaczenia nabiera kolejna rozmowa PLF 101 z PLF 031 – „prezydencki tupolew” bowiem wciąż wisi, mając jakiś zapas paliwa, ale załoga tutki dopytuje kolegów z „Wosztyla” o… Rosjan. Okazuje się bowiem, że dla „Polaka” nie lzja dalsze zniżanie i lądowanie, natomiast ruski transportowiec coś tam pokombinował, jakby jednak przyziemić można było na Siewiernym.

 

Spytaj Artura, czy grube są te chmury, poleca Grzywnie Protasiuk, tak jakby brał pod uwagę drugie zajście – to, o którym wspomina wcześniej Wosztyl (Jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy, albo gdzieś). Czemu drugie? Bo pierwsze Ruscy najwyraźniej w którymś momencie przerwali (ślady, że „kontrolerzy” nakazali przerwać „Polakowi” zniżanie, pojawiają się w „zapisach z XUBS”[14]). W CVR-3 jest też ślad po dwukrotnym przygotowaniu pokładu do lądowania[15]. A jak reaguje drugi pilot na polecenie (dowódcy PLF 101), by spytał Wosztyla o chmury? Ja nie wiem, czy oni będą, ten… Czy oni jeszcze będą, odpowiada Grzywna, choć w oficjalnych wersjach ma to być zaledwie dwie minuty (2 minuty, podkreślam) po poprzednim połączeniu z pilotami jaka-40. Co innego, gdyby to wywoływanie przez radio zachodziło jakieś 20-30 minut później (zależnie od tego, jak długo wykonywał swe nadlotniskowe akrobacje „Frołow”) w stosunku do poprzedniej korespondencji polskich załóg. Protasiuk może chcieć ponownie dokonać zniżenia, skoro spróbować mógł ruski pilot wojskowy (Zniża…), stąd to dopytywanie o grubość chmur. I dopytywanie o Rosjan. Specyficzne, zauważmy: Spytaj, czy Rosjanie już przylecieli – świadczące wszak o tym, że załoga PLF 101 nie wie (być może byli w jakimś oddaleniu od XUBS podczas krążenia), jak zakończyły się próby przyziemiania „Frołowa”.Odpowiedź Musia też jest nieco dziwna: Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli. Słowo chyba świadczyłoby, że wciąż gdzieś słychać silniki iła-76 – słychać z Siewiernego.

 

Ale w CVR-1, czyli tych „kanonicznych stenogramach”, jest też niedługo po tym dialogu jeden zapomniany, sądzę, drobiazg, którego nie ma ani w wersji CVR-2, ani w CVR-3, ani w CVR-4. Protasiuk ma jeszcze pytać kogoś: Tak, (Artku)/(Bartku)? Biorąc pod uwagę to, że 1) (Bartek) Stroiński był odczytującym „stenogramy”, ale zarazem tym, który się pod nimi nie podpisał, jak i 2) ten ślad z CVR-4 wskazujący na lot jeszcze jednej załogi (oprócz tych „Protasiuka” i „Wosztyla”)[16], to czyż nie jest to dźwiękowy odprysk po połączeniu z dowódcą eskadry tupolewów, odprysk komunikatu dotyczącego dalszego sposobu działania? To jest, czy PLF 101 ma próbować jeszcze raz podchodzić do lądowania w Smoleńsku, czy też kierować się na zapasowe (na które może już kieruje się drugi Tu, ten co wyleciał po 7-mej)? W depeszy, którą (por. Moja czarna skrzynka. Dokumenty (11)) E. Klich wysyła do D. Tuska parę dni po „katastrofie”, referując przesłuchanie jednego z mundurowych pracowników Siewiernego, jest mowa o odesłaniu znad XUBS jakiegoś statku powietrznego po odlocie samolotu ił-76[17]. Czy nie mógł być to PLF 101, „Protasiuk”? Korespondowałoby to ustalenie też z wczesnymi (a potem „zdementowanymi”) doniesieniami, iż „prezydencki tupolew” pojawił się w przedziale 10-15 minut po „Frołowie” w strefie Siewiernego.

butelka

 

P.S.

Wspomniany Stroiński zresztą w wywiadzie udzielonym po paru latach od „katastrofy”, opowiada dwie intrygujące rzeczy, lecz o tym może każdy poczytać w tej notce: http://freeyourmind.salon24.pl/487666,powrot. A propos powrotów pilotów i powracających samolotów. Jakąś wielką mgłą tajemnicy wojskowej owiana jest tutka 102-ka, która po ruskim remoncie, parę miesięcy po „katastrofie” 101-ki, ma wracać w 2010 r. do Polski. Tak chodzi mi po 5 latach po głowie taka dziwna myśl, czy Protasiuk z częścią delegacji  (i „wieńcami w 20 rzędach”, o których wspominał M. Wojciechowski[18]) nie poleciał rankiem 10 Kwietnia właśnie tuszką 102-ką (a nie 101-ką) – zaś Stroiński 101-ką, która potem, z oczywistych względów związanych z narracją katastroficzną, musiała ulec remontowej transformacji w 102[19]. Czy czasem swoistej podpowiedzi dla „badaczy”, którzy pochylali się nad każdą śrubą, nakrętką, turbiną, nitem, „śródpłaciem”, kątem natarcia, „zamrożeniem FMS-a” itp. ważnymi zagadnieniami, nie stanowiła (podrzucona przez jakiegoś wariata na „miejsce katastrofy”) książka 102-ki, o której otwarcie wspomina w swym „raporcie” ekspercka, radziecka załoga „MAK”-u? Czy takim dodatkowym pomocniczym sygnałem nie była też sprawa „gumowej salonki 3” tupolewa, tej na 18 osób? Ach, gdyby tak ostrowidząca kamera odważnej i przenikliwej dziennikarki śledczej A. Gargas dotarła do Mińska Maz., gdzie ponoć stacjonuje spokojnie „102-ka”, to może by się udało poznać trochę więcej szczegółów „anatomicznych”, jeśli chodzi o stan techniczny/wyposażenie etc., tego tajemniczego statku powietrznego. Oczywiście, gdyby w Mińsku Maz. stała od paru dobrych lat de facto dobrze nam znana z „historii smoleńskiej” 101-ka (jedynie z zewnątrz wyglądająca na 102-kę), no to wtedy „katastrofa nad Smoleńskiem”

ria novosti

nie tylko dla ZP i „MAK”, ale także dla Gargas i innych znakomitości, byłaby jeszcze większa. To byłaby eksplozja nad Warszawą tym razem.

 

P.P.S.

W ramach uzupełnienia do niniejszej mojej notki warto przeprowadzić prosty eksperyment polegający na “wycięciu” z tekstu “zapisów z XUBS” (najlepiej tych z Zał. 8 do „raportu Millera”, ale mogą być i te z IES-owej wersji) całej korespondencji z… „Wosztylem” i wszystkich „reakcji” na kołowanie PLF 031 etc. – zapis ten został bowiem wklejony, sądzę, po to, by zatuszować to, co się działo podczas krążenia nad gorodem-gierojem PLF 101. Resztki zarejestrowanej „paniki smoleńskiej na lotniskach” pozostały  jednak na taśmach z XUBS (Weź teraz odejdź na drugi krąg i na zapasowe, potem Polaków!).     

tupolewy

 


[7] Jej dedukcyjne wywody można prześledzić na posiedzeniach z udziałem T. Szczegielniaka i S. Wiśniewskiego choćby.

[10] Por. też komentarz mjr. G. Pietruczuka do tej wypowiedzi 2P jeszcze na etapie CVR-1: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/jak-czytac-czarne-skrzynki,212113.html 

[19] Sprawą remontów zajmował się ZP, ale chyba porzucił ten wątek. Por. „Biała księga”, s. 16-22. Por. też https://yurigagarinblog.files.wordpress.com/2014/02/fym-uchod-experiment-suplement.pdf s. 272.

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka