Free Your Mind Free Your Mind
9703
BLOG

"Buriełom", "Buriełom", bez odbioru

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 139

Osoby, które „siedzą” w dokumentacji „smoleńskiej”, pamiętają, że w tzw. polskich „Uwagach” do „projektu końcowego raportu MAK” (tych z grudnia 2010) pojawia się problem zależności, w jakiej pozostają do siebie: kontrola lotów z południowego i ta z północnego smoleńskiego lotniska[1]: „czy informacje o planowanym przejściu punktu nawigacyjnego „ASKIŁ” [tak w oryg. – przyp. F.Y.M.] przez samoloty lecące do lotniska Smoleńsk „Północny” są uzyskiwane na tym lotnisku od służb z lotniska Smoleńsk Południowy i z czego to wynika?[2]”. Zagadnienie to z pogranicza katastrofologicznej czarnej magii, ponieważ oba aeroporty (w owym czasie, a nawet wcześniej) „praktycznie nie działały”, jak zapewnia legenda, dziwne więc powinno być to, że jeśli „nie działały”, to czemu miałyby „współdziałać” ze sobą. Z drugiej jednak strony, gdyby nieczynne były te smoleńskie porty lotnicze[3], to nikt by w ich wieżach nie siedział, szczególnie w sobotnie kwietniowe przedpołudnie (2010) – ani tym bardziej nic by się podczas tego siedzenia nie nagrywało. Tymczasem zaś – jak wiemy z „zapisów z XUBS” (opublikowanych najpierw fragmentarycznie przez KBWLLP, potem całościowo przez „MAK”, a później znów przez KBWLLP) – 10 Kwietnia właśnie siedzieli jacyś osobnicy i na Siewiernym, i na Jużnym, jakby kontrolujący czyjeś loty. Na nieczynnym Siewiernym to nawet domyślamy się, po co siedzieli – po to, żeby „odganiać Polaków, co się pchali” jeszcze zanim wylecieli. Ale po co siedziano na Jużnym (UUBS/LNX), skoro tam „żaden Polak się nie pchał”, a przynajmniej oficjalnie nie[4]? Do sprawy Jużnego – zapewne mimowolnie[5] – nawiązuje świeża bumaga NPW/IES-u, o czym za chwilę.

 

Podczas głośnej „konferencji końcowej MAK” (styczeń 2011) padło głośne stwierdzenie, że w wieży Siewiernego mogły siedzieć szympansy – co zresztą się od razu w blogosferze polskiej upowszechniło. Stwierdzenie to nie było takie odległe od realiów – przynajmniej tych, z jakimi mamy do czynienia podczas lektury „zapisów z XUBS” – gdyż „kontrolerzy” na Siewiernym przypominają małpki, z których jedna ma zatkane usta, druga oczy, a trzecia uszy. Szympansy z „Korsaża” nie wiedzą, co i kiedy wylatuje z Polski ani nawet czy wylatuje cokolwiek. Nie dostrzegają tego (już lecącego) za bardzo na żadnych radarach. Nie słyszą (o tym lecącym) nawet od kogoś z moskiewskiej kontroli obszaru. Nie mają pojęcia, na jakie zapasowe lotnisko miałby lecieć „Polak”, którego chcieliby „odgonić”. I co najciekawsze – za pośrednika mają najwyraźniej „kontrolę” z Jużnego właśnie, która informuje szympansów z XUBS o zbliżającym się przylocie PLF 101. Jakiś baran więc mógłby ten fakt zinterpretować tak, że może jednak ludzie z Jużnego skomunikowali się, tak, skomunikowali, jakoś z załogą PLF 101 – co zresztą nie byłoby niczym dziwnym w kontekście pojawiającego się w planie lotu „prezydenckiego tupolewa” punktu RALOT położonego na południe od Smoleńska[6]. Fortuna należy się temu wszakże, kto jest w stanie w którejkolwiek z licznych wersji „stenogramów CVR” znaleźć ślad po komunikacji Jużnego (kryptonim „Buriełom”[7]) z pilotami PLF 101.

 

Oczywiście „znawcy problematyki”, tj. ci nawiedzeni spece od analiz „końcóweczki”, utną sprawę wyjaśnieniem, że zwyczajnie nie było takiej korespondencji. Gdyby zaszła, to przecież by pozostał po niej czytelny ślad „na drutach”. Z kolei sceptyk, a więc taki gość, co nic nie wie i żadnym ekspertem nie jest, bo być nie może (wiedząc, że nic nie wie) – mógłby zwrócić uwagę na to, że właśnie z „drutami” były od samego początku „historii smoleńskiej” niesamowite problemy. By nie rzec: turbulencje. Kanonicznym przykładem jest „drut” z jaka-40, z którego to „drutu” jakiś (nie wiadomo, czy pełny, czy tylko częściowy) „zapis” ujrzał światło dzienne dopiero po blisko 5 latach od „Zdarzenia” z 10-04, a więc gdy sam mityczny jak-40 bn. 044 dawno wylądował w muzeum[8] po latach służby w stołecznym specpułku. Sceptyk mógłby też (drapiąc się po głowie) dodać, że nigdy nie widział, by światło dzienne ujrzały zapisy z czarnej skrzynki owego jaka-40, choć wydawać by się mogło, że podczas długiego postoju na lotnisku Siewiernyj 10 Kwietnia było sporo czasu na ich zabezpieczenie i nie musiały też one leżakować w jakimś moskiewskim sejfie. Co gorsza, ciągnąłby sceptyk, „drutowe” zapisy z samego „Korsaża” zgrywane były, jak podają źródła[9], tydzień po„katastrofie”. Niby tydzień w dziejach wszechświata to mgnienie oka, ale zarazem szmat czasu na dokonanie „korekty nagrania” w mrowisku mundurowych. Gdyby i tego było mało, zakończyłby sceptyk, to „nie zgrano” żadnych „zapisów z drutów” z 7-04-2010 z XUBS (by można było porównać współpracę „kontrolerów” z innymi załogami – z tą kooperacją, którą prezentują „zapisy” z 10-04) ani z UUBS, czyli z Jużnego – z 10-04, mimo że z ludźmi z tego lotniska komunikują się szympansy z XUBS w sprawie PLF 101. Sceptyk więc uznałby po głupiemu, że to wszystko to… (by użyć komunistycznej nomenklatury) „planowe niedobory” w materiale dowodowym, czyli celowo spowodowane braki. Takie dokładnie jak z monitoringami na przeróżnych lotniskach – monitoringami, co poginęły bez śladu, ale może kiedyś - nie tyle za 5, co za 50 lat - zostaną ujawnione.       

 

Wracając na aeroport Jużnyj, skoro już coś nowego się łaskawie pojawiło zimą 2015 r., przemielone uprzednio przez powolne wojskowe młyny. Czego nas w tej materii uczy najnowsza dokumentacja NPW/IES-u? Nie jest tego nazbyt wiele, lecz zawsze lepsze coś niż zupełnie nic. Otóż dokumentacja ta zdaje się potwierdzać jakąś (wzmiankowaną w polskich „Uwagach”) nadrzędność UUBS (LNX) względem XUBS – tak jakby kontrola z UUBS stanowiła „pierwszą strefę smoleńską”, jeśli chodzi o kontakty z załogami statków powietrznych w tamtym właśnie obszarze: „Jużnyj przekazuje [Korsażowi – przyp. F.Y.M.], że on, y, wychodzi na schemat o czternastej dwie”, czytamy na s. 347 dokumentacji IES-u[10] - z tego, co odsłuchano „wspak”. W tejże dokumentacji jest (s. 328) ponadto ślad po korespondencji między jedną z rus. załóg (niestety, dokładnego/orientacyjnego dnia owego przylotu do Smoleńska nie podano) podchodzącą do lądowania z kursem 79 (a więc od zachodu XUBS) i prowadzącą korespondencję… i z kontrolą Jużnego, i Siewiernego[11].

 

W interesującym nas szczególnie kontekście 10-04 mamy (oficjalnie) historię trzech przylotów – polskich statków powietrznych: PLF 031 i PLF 101 oraz rus. „Frołowa” w międzyczasie. Zauważmy, że każdorazowo z jakiegoś zewnętrznego źródła „Korsaż” uzyskuje wstępne informacje o zbliżającym się samolocie – i w oficjalnej dokumentacji (tej zrazu upublicznionej przez KBWLLP i „MAK”) nie jest podane dokładnie, skąd te informacje płyną w przypadku PLF 031 i rus. transportowca. Podane jest natomiast, co najważniejsze, że jeśli chodzi o PLF 101, to przekazuje je kontrola Jużnegoakurat. Jak zwracałem uwagę nie tylko w „Suplemencie”[12], w subtelnej kwestii tego, co jest właściwie przekazywane na temat nadlatującego PLF 101, panują zdumiewające rozbieżności między bumagami „MAK-u” i KBWLLP. „Dyspozytor Murawiow”, o którym szerzej pisałem w kwietniu ub. roku[13], ma – powołując się na Jużnyj – podawać (jak legenda głosi, o godz. 10:21 rus. czasu), że „dwadzieścia jeden po” PLF 101 ma… no i tu następuje ten rozjazd – wg „MAK-u”: orientacyjnie szacować pojawienie się na kręgu nadlotniskowym (XUBS, jak można się domyśleć, a nie np. UUBS), a wg KBWLLP: zbliżać się do punktu ASKIL, czyli powietrznej granicy białorusko-ruskiej.

 

Nawet jeśli zbagatelizujemy te rozbieżności między katastrofologicznymi gremiami eksperckimi, które „wszystko już wiedzą”, to i tak kłopot w tym, że – przynajmniej wedle „stenogramów CVR” (bez względu na ich „wersję”) – załoga PLF 101 nikomu(tj. ani białoruskim, ani ruskim służbom) nie zgłasza z wyprzedzeniem ani tego, kiedy będzie przekraczać ASKIL, ani tego, kiedy wejdzie na krąg nadlotniskowy. Pytanie więc, czy Murawiow sobie wymyślił to, co (powołując się na Jużnyj) podaje, czy jednak mówi on coś, co mu jednak przekazano po jakiejś faktycznie zaistniałej komunikacji (owego Jużnego) z PLF 101[14]. Jakieś światło na tę sprawę mogłyby rzucić „druty Jużnego”, że się tak wyrażę. Do nich jednak jeszcze nie dotarła żadna instytucja badawczo-śledcza ani dziennikarz zależny lub niezależny, pokorny bądź niepokorny, których nad Wisłą są setki. Ale spokojnie, nie denerwujmy się, nie rzucajmy się, przecież przed nami kolejnych 5 lat prac analitycznych w dziedzinie katastrofologii. Tak więc nie wiemy wprawdzie jak dotąd, czy szympansy zastanawiając się, „czy strefa pozwoliła zabrać go nam”[15] (tu PLF 031) nie mają na myśli (jako „strefy”) „nieczynnego” Jużnego – lecz się dowiemy za 5 lat. Nie wiemy, co znaczy wymiana zdań między Ryżenką a Plusninem: „Trzeba go zawrócić” – „A przecież on według Południowego”[16] – ale cierpliwości. Nie wiemy, skąd Plusnin o 7:03 pol. czasu wie: „Kurde, na Jużnym już mgła”[17] ani czy rzeczywiście wtedy zapada mgła 10 Kwietnia na tymże lotnisku – nic to jednak, kiedyś się to wyklaruje. Nie wiemy, w jakiej sprawie „Z Południowego zadzwonili…”[18] na XUBS (ponoć przed godz. 7:50) i gdzie jest zapis tej telefonicznej rozmowy – atoli to się za parę lat wyjaśni. Wiemy już natomiast z „drutów XUBS”, że Plusnin (niby o 8:21) dzwoni osobiście „przez miasto” na Jużnyj[19], by się dowiedzieć „pod czyim kierownictwem teraz idzie polski samolot”, tylko że właśnie w trakcie tej newralgicznej rozmowy ma się, niestety, zgłosić załoga PLF 101, która się „pcha” i dialog telefoniczny XUBS – UUBS ulegnie przerwaniu.         

 

[2] Składnia tego pytania jest zastanawiająca. Zaczyna się ono od „czy”, a następnie pojawia się pytanie następne „i z czego to wynika?”, jakby „czy” nie było wcale potrzebne :) lub jakby nie można było wprost sformułować całego zagadnienia zależności między kontrolą UUBS a XUBS za pomocą słowa „dlaczego”?

[4] Jak sygnalizowałem w „Suplemencie” (https://yurigagarinblog.files.wordpress.com/2014/02/fym-uchod-experiment-suplement.pdf s. 264) wśród „danych FMS-a” (PLF 101) figuruje trasa z UUBS, czyli Jużnego, na EPWA. Kiedy jednak taki lot został wykonany KBWLLP nie podaje, ale może za 5 lat się dowiemy.

[5] Trudno bowiem miarodajnie określić, co w tej upublicznianej oficjalnie dokumentacji stanowi autentyczny przekaz, a co przekaz uzyskany przypadkowo. Sygnalizowałem niejednokrotnie, że dokumentacja ta publikowana jest nad Wisłą z wieloma wadami, jakby autorzy chcieli się zabezpieczyć na wypadek przyszłego dochodzenia dotyczącego powstawania tejże dokumentacji. KBWLLP, jak pamiętamy, jest chroniona ustawowo (znowelizowana ust. „Prawo Lotnicze”). Inne instytucje zabezpieczane są przez zwierzchnie ministerstwa lub po prostu przez parlament, którego członkowie mają interes w nieujawnianiu tajemnic związanych z 10-04 (mam na myśli i stronę „rządową”, i „opozycyjną” – obie bowiem grają do tej samej bramki) – lub wreszcie przez zaprzyjaźnione „gazety lub czasopisma”, lub stacje telewizyjne.

Generalną cechą „materiałów dowodowych” jest ich „zabrudzenie”. To rzecz warta szczególnego podkreślenia – nie ma chyba żadnego takiego materiału, który nie budziłby żadnych wątpliwości. (Pomijam szereg materiałów „znikniętych” (czyli utajnionych) bądź takich, które się „nie odnalazły” (utajnionych albo zniszczonych).) Klasycznym przykładem są tu „druty z XUBS”, tj. „zapisy” zawierające ślady po innych nagraniach aniżeli tylko te, które miały być dokonane 10 Kwietnia (stwierdza to wyraźnie IES w opisie dołączonym do swej publikacji, ale już wcześniej sygnalizowano te „osobliwości”, por. https://yurigagarinblog.files.wordpress.com/2014/02/fym-raport_zapisy_z_xubs-1.pdf s. 2: „…jest stary zapis z października-listopada 2009”). W tej sytuacji nie sposób ocenić, czy kiedykolwiek (pierwotnie) istniały nagrania oryginalne „niezabrudzone”, czy też od razu rejestracja odbywała się na zabrudzonym nośniku, by ułatwić dalsze modyfikowanie danych na potrzeby „badania/śledztwa”. Jeśli już mowa o „zabrudzeniach” (w „materiale dowodowym”), to warto zerknąć do dokumentacji KBWLLP (np. por. skan zamieszczony tu: https://yurigagarinblog.files.wordpress.com/2014/02/fym-uchod-experiment-1.pdf s. 55, gdzie „Przebieg parametrów lotu dla instalacji przeciwoblodzeniowej” obejmuje „lot” z… 10-04-1990).    

[7] W dokumentacji „MAK-u” jest ewidentnie „Buriełom”, nie wiadomo więc, skąd się w bumadze IES-u wzięło „Bieriełom”. Jakiś paranoik mógłby pomyśleć: by wprowadzić taki zamęt, że „Bieriełom” to nie „Buriełom”, po prostu. Podobny zamęt panuje w „Zbrodni smoleńskiej”, w której fachowcy wojskowi z uporem piszą „Korsarz”, a nie „Korsaż”.

[9] Por. opracowanie IES-u, s. 19.

[14] Jest jeszcze taka możliwość, że Murawiow nie opowiada tu o PLF 101, lecz o dublerze „prezydenckiego tupolewa”.

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka