Free Your Mind Free Your Mind
303
BLOG

Na marginesie cyklu Ściosa

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 57

Ciekawe, czy ktoś zgadłby, przeczytawszy poniższe twierdzenie, kto jest jego autorem? Twierdzenie brzmi tak: Nie można zrozumieć nonsensu życia społecznego i życia gospodarczego w 1990 roku w Polsce bez zrozumienia źródeł sprawowania władzy nad tymi dziedzinami. Źródło tej władzy tkwi w Moskwie. Trudno odgadnąć? To może dłuższy cytat:

 
Dziś – jest rok 1990 – publicznie można napisać w Polsce, że osobnik o pseudonimie Lenin, agent między innymi austriackiego wywiadu, dotarł do Rosji w trakcie Pierwszej Wojny Światowej XX stulecia. I oto szpieg z walizką pieniędzy został szefem władzy w państwie – nic nowego. Czy zdradził mocodawców, tego nie wiem - to oni musieliby powiedzieć - osobiście wydaje mi się, że nie. Wkoło kamraci zbrodni, też agenci tajnych służb z różnych stron i trochę ideowych durniów. Przewrót ten o tyle jest godny uwagi, że główny ośrodek władzy przekształcił się z monarchii absolutnej czyli dyktatury, w centralę wywiadowczo-dywersyjną, czyli też w dyktaturę. Każda centrala wywiadowcza jest narażona na penetrację i każda broni się przed tym. Ale co wyznacza byt centrali w normalnym państwie? Środki i cele działania wyznacza władza. Są to przede wszystkim badania ewentualnego agresora oraz poszukiwanie możliwości ekspansji. Tutaj centrala stała się władzą, a więc to ona miała określić, co jest jej przydatne do rozwoju, co jest jej celem i ona miała od tej pory decydować, co jest informacją prawdziwą, fałszywą, lub nieistotną. Własne społeczeństwo oraz narody podbite stały się rezerwuarem kadr oraz niewolnikami dostarczającymi środków do ekspansji. Tylko ekspansja jest ideą pochwyconych na lep władzy pracowników centrali. Zawładnięcie kolejnymi obszarami strategicznych informacji i wykorzystanie ich do kolejnych podbojów strategicznych stref życia. Ale co jest strategiczną strefą i czyjego życia ? To określa każdorazowo Centrala, bo ona decyduje, co jest ważne, a co nie. Ona decyduje, co jest prawdą. Elementarną prawdą centrali jest jej byt. Stąd ustalenie przez nią, kto i dlaczego zagraża bytowi Centrali.
 
To śp. Michał Falzmann we wrześniu 1990 r. na łamach „Głosu Wolnego Robotnika CDN” – ten tekst przypomniał niedawno M. Dakowski na swojej stronie http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=983&Itemid=53, zwracając uwagę, że niedługo upłynie 20 rocznica od opublikowania tego tekstu wartego uważnej lektury także dziś. Może nawet bardziej dziś niż kiedykolwiek. Słusznie zresztą Magda F. wraca do całej sprawy „burzliwych początków” transformacji (http://wing2009.salon24.pl/392425.html ), ja pozwolę sobie, dla uzupełnienia obrazu Magdy, zacytować jeszcze jeden istotny fragment głośnej publikacji Falzmanna:
 
Sieć władzy w Polsce zaczyna się w Moskwie. Tam są komputery i ludzie na bieżąco analizujący to, co się dzieje tutaj, tam są przygotowywane i uchwalane (tak, uchwalane) decyzje. W Polsce znajduje się tylko aparat wykonawczy. Obejmuje on swym zasięgiem całość życia społecznego i gospodarczego. Przykład: Sejm uchwala ustawę o Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Ustawa ta nakazuje na dobro tego „nowotworu” instytucjonalnego (czyli Funduszu) wpłacać quasi-podatek, kwotę stanowiąca pewien procent (zmienny) liczony od wartości sprzedaży produkcji przedsiębiorstw. Zmienność ta jest furtką pozostawioną przez ustawodawcę. Furtką tą wchodzić i wychodzić będzie jeden z szeregowych zastępców dyrektora departamentu handlu zagranicznego w super-resorcie, czyli w Ministerstwie Finansów. Pan ten (nazwisko jakie figuruje na zarządzeniach, decyzjach, wyjaśnieniach Ministerstwa finansów w tej sprawie brzmi: Rejent) miotając się w twórczym szale prawa powielaczowego, inkasuje od przedsiębiorstw nie wiadomo ile złotówek. Kolejne zmiany różnych ustaw, uchwał, rozporządzeń, zarządzeń, instrukcji, pism okólnych pozwalają zamienić te złotówki na dolary USA, oznacza to, że decydent w Moskwie otrzymał do dyspozycji - gratis - pewną sumę w dolarach USA. Problem ekspedycji tych walorów do zachodniej Europy został również rozwiązany. Fundusz jest oficjalną polską instytucją zajmującą się prowadzeniem Księgi „polskich długów”, to tu mieści się wykaz wierzycieli i tu teoretycznie powinny się znajdować dane:komu, ile i za co zapłacono. Ale tak nie jest. Decydent moskiewski każe łączyć pieniądze z Polski ze swoimi i płacić na odpowiednie konta. Każe dokonywać operacji polegających na ukryciu transakcji Funduszu poprzez innych kontrahentów. I tak, prezes Funduszu, pan Żemek, podpisuje umowę z panem Przywieczerskim, dyrektorem przedsiębiorstwa UNIVERSAL o tym, że nie będą dokonywali wymaganej prawem dokumentacji umów na piśmie. Następnie Fundusz udziela pożyczek, udziela gwarancji, udziela poręczeń, a UNIVERSAL zaciąga długi, płaci zobowiązania i ekspediuje pieniądze (już tym razem jako prowadzący działalność handlową) na prywatne konta poza granicą Polski. Proceder ten jest ukryty za parawanem tajemnicy państwowej, a faktycznie jest co najmniej pomaganiem złodziejowi w kradzieży państwowego mienia. Słowo kradzież jest tu o tyle na miejscu, że ten sam Przywieczerski jako dyrektor UNIVERSALU podpisuje kontrakty na wywóz wyrobów z polskiej miedzi na warunkach rażąco mniej korzystnych od innego polskiego przedsiębiorstwa i wywołuje straty (na przykład tylko w marcu 1990 r.) sześć miliardów złotych, to jest 600 tysięcy dolarów USA po kursie 10 tysięcy złotych za 1 dolara) u producenta Walcowni Metali „Warszawa”, dawny Norblin. Oznacza to zabór mienia znacznej wartości i (śmiejąc się) nawet bez uzasadniania, na przykład „dobrem gospodarki polskiej”. Galimatias pogłębia działanie ówczesnego monopolisty, jakim był Bank Handlowy SA: gubienie części z wymaganych kompletnych zbiorów dokumentów uzasadniających przekazywanie pieniędzy, zwroty, pomyłki, korekty przelewów. Co dopełnia obrazu.
PODSUMUJMY: Wymieniliśmy winnych kradzieży:
            - Sejm - ustawa o Funduszu Zadłużenia Zagranicznego;
            - Ministerstwo Finansów (rząd) – przepisy wykonawcze:
            - Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (to instytucja) - umowy o dokonywanie transakcji;
            - Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego UNIVERSAL - transfer pieniądza, wadliwe transakcje;
            - Bank Handlowy SA – obsługa techniczna, przekazywanie pieniędzy.
 
Wszystko to przyszło mi jakoś do głowy, gdy niedawno przeczytałem znakomity cykl Aleksandra Ściosa („Kręgi”), po lekturze którego można dojść do wniosku, że po 20 latach jesteśmy w punkcie wyjścia, czyli w sytuacji zarysowanej tak naprawdę przez A. Golicyna – pozorny demontaż komunizmu z pozostawieniem pełni wpływów dla komunistycznej Bezpieki we wszystkich istotnych dziedzinach życia. Ten wniosek jednak byłby powierzchowny, bo wiem po 20 latach jesteśmy już nie w sytuacji „konstruowania chaosu”, lecz jego pełnego kontrolowania. Oczywiście chaos nie wymykał się spod kontroli od wczesnych dni „transformacji”, o czym świadczy film J. Zalewskiego pt. „Oszołom” (1994), kiedy to Falzmann, jeszcze pracując w Izbie Skarbowej, dostaje do rąk dziwny dokument pokazujący wielorakie „szczeble” wytransferowania miliona dolarów za granicę (na jakieś Kajmany) i okazuje się, że Izba Skarbowa nie jest w stanie znaleźć winnych tych transferów. Już wtedy więc Bezpieka i Wojskówka „rozpoznają walką” rozmaite „demokratyczne” (no bo przecież już nie komunistyczne – „jesteśmy w swoim domu”, panie dzieju, prawda) instytucje mające służyć kontroli newralgicznych sfer działalności państwowej i gospodarczej – i już wtedy okazuje się, że wielkich przeszkód tego rodzaju działaniom stawiać się nie będzie. No, pojawią się najwyżej drobne przeszkody w postaci jakichś oszołomów, typu Falzmann, ale z nimi ludzie dawnego systemu potrafią sobie radzić po staremu, tak jak sowiecka mafia obchodzi się zwykle z niewygodnymi świadkami. Jak pamiętamy zresztą, niedługo po zawale serca 38-letniego Falzmanna, a jeszcze przed ogłoszeniem raportu NIK-u nt. Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego ginie w wypadku samochodowym W. Pańko, ówczesny szef NIK-u, no i parę innych osób.
Tak bowiem musiała się hartować stal w warunkach neokomunizmu (określenie Z. Herberta, inny oszołom).
 
Co może mieć FOZZ i afera związana z nielegalnym wykupywaniem własnych długów przez Polskę z czego odsetki trafiały do tajemniczych kieszeni, do dzisiejszych, złotych czasów, w których żadnych już afer nie ma, a nawet jeśli są, to i tak już nikogo nie obchodzą? Otóż w marcu 1990 r. w poufnym memorandum dla szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego L. Balcerowicz deklarował m.in. utrzymywanie przez kilka lat (tj. do 1993 r.) stałego kursu dolara oraz zezwalał na nieograniczony transfer pieniędzy – kto miał dostęp do tych wiadomości, ten żył jak król. Obecnie szykuje się przecież analogiczna polityka monetarna związana z wchodzeniem do eurolandu. Czy na tym nie można będzie znowu zbić kokosów? Ależ można będzie i niejedną fortunę ujrzymy. Niejeden pucybut Bezpieki zostanie milionerem – takie bowiem są koleje rzeczy w postpeerelu, który nie tylko coraz bardziej skraca nam smycz, ale coraz wyraźnie zaczyna peerel przypominać. I to jest właśnie moja ostatnia refleksja na marginesie tekstu nieocenionego Ściosa. Dziś już nikt ze złodziejstwem się specjalnie nie kryje, nepotyzm staje się swego rodzaju wizytówką życia politycznego, a korupcja już dawno stała się normą w funkcjonowaniu życia publicznego. Dziś oszołomami są ci, co uważają, że to wszystko jeszcze da się jakoś zmienić. Możemy się pocieszać tylko tym, że oszołomów jest więcej niż w 1990 r., ale czy to wystarczy, by obalić neokomunizm?
 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka