Free Your Mind Free Your Mind
195
BLOG

Jesień patriarchów przy Czerskiej

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 122

Raz na ruski miesiąc warto sięgnąć po publicystykę wiecznie młodego M. Beylina, by zobaczyć, jak świat może wyglądać w krzywym zwierciadle. Człowiek nigdy się nie zawiedzie.

Jak to zwykle bywa z artystami z Czerskiej, na jakikolwiek temat by nie pisał, zawsze będzie o PiS-ie - nawet, jeśli tekst ma być o PO i kondycji współczesnej (zbuntowanej, jak twierdzi Beylin) inteligencji, która, co każde dziecko wie, też przy Czerskiej jest osiedlona (i ewentualnie w tych nielicznych domostwach, gdzie "GW" z nabożną czcią się otwiera i czytuje od deski do deski, jak w pradawnych czasach prasę podziemną (oczywiście tą zdrową, a nie wichrzycielską)).

Już sam tytuł tekstu odbiera człowiekowi chęć do pracy w nadchodzącym tygodniu - "Polska wypalona", mówi Beylin, no i po takim dictum niejeden inteligent łzę roni, ponieważ "bunt wykształciuchów" (określenie Beylina, zaznaczam), który "obalił" tyranię kaczystów nie wydał z siebie zbyt wiele dobrych owoców, co gorsza, fachowcy z PO, których przecież niejeden wykształciuch na rękach do władzy niósł, zaczęli po roku, stwierdza czujny autor ze zgrozą, sięgać po język quasi-kaczystowski, tłumiąc wolność sztuki (film o Westerplatte), grożąc kastracjami oraz rejestrowaniem ciąż. Mamma mia!, chciałoby się zawołać z Beylinem, to o take Polske wykształciuchy walczyły w słusznym buncie przeciwko reżimowi? Choć, jak na mój gust, gdyby po rządach PO wykastrowano trochę pedofilów, to naprawdę uwierzyłbym w cudotwóczą moc Tuska i jakichś większych pozytywów poza podpisaniem umowy o tarczy antyrakietowej bym się dopatrzył. Wróćmy jednak do Beylina.

Ten na wszelki wypadek zastrzega się, że mimo wszystko woli już rządy PO niż widmo powracającego kaczyzmu:

"To, że jakaś partia stanowi jedyną możliwą władzę, jest w Polsce nowością. I ma poważne konsekwencje: sceptyczny realizm liberalno-demokratycznych elit, które obawiając się, że jeśli upadnie Tusk, to zapanuje chaos albo powtórka autorytarnych harców, wolą nie stawiać Platformie surowych wymagań."

I słusznie, bo czy intelektualiści daliby rady znowu skrzyknąć się, by ruszyć na barykady? Czy starczyłoby jeszcze pary? Czy taki Passent, Paradowska, Wołek, Żakowski nie osiwieliby do reszty? A chłopaki z "Przeglądu"? Nie chcę nawet o tym myśleć, wystarczy, że widmem powrotu dyktatury faszystowsko-bolszewickiej żyją dzień w dzień "elity intelektualne", Beylin bowiem dodaje:

"Migotliwość przekonań Platformy i pobłażliwość bliskich mi elit wobec jej słabości stanowią zwieńczenie dwudziestolecia wolnej Polski. Wypaliły się zarówno polityka oparta na ideach, jak i polskie ideologie zmian oraz oporu przed zmianami."

No i właściwie tyle o PO, bo zaraz zaczyna się litania błędów i wypaczeń za czasów kaczystowskiego klerofaszyzmu czy klerobolszewizmu, a przy okazji, tradycyjnie, dostaje się też rządowi J. Olszewskiego (stara miłość nie rdzewieje - są rzeczy na niebie i ziemi, które politrucy "GW" będą swoim czytelnikom przypominać do końca świata). Jednakże nie jest tak całkiem źle, bo się przy okazji dowiedziałem, kim są A. Hall i T. Wołek:

"I choć konserwatyści Aleksander Hall czy Tomasz Wołek pisali, że w obliczu rządów PiS plejada polskich konserwatystów przewraca się w grobie, to jednak nie przywrócili temu nurtowi ideowemu niedawnego jeszcze znaczenia w debatach." 

Zaliczenie Halla i Wołka do konserwatystów dowodzi, że w "GW" język polski opalizuje zgoła odmiennymi znaczeniami niż literacka polszczyzna, ale ma to swój urok, ponieważ świadczy, że coraz bardziej lingwiści z Czerskiej upodabniają się do pradawnych znawców semantyki z "Trybuny Ludu" czy elitarnej komunistycznej "Polityki". Beylin chwaląc jednych, zdrowych konserwatystów, gani, rzecz jasna, niezdrowych, takich jak fanatycy z "Rzeczpospolitej" (nawet "kilkudziesięciu blogerom" komentującym "pana Bronka" się dostaje :) czy cynicy i/lub konwertyci z "Dziennika", no i od razu robi się wesoło - tak wesoło niemalże jak w dniu, kiedy polska noblistka na łamach legendarnej gazety opublikowała wiersz "Nienawiść".

W tym tłoku i gwarze aż się prosi o pytanie, a co z inteligencją z Czerskiej i okolic? Spokojnie, Beylin nie traci głowy i owo pytanie oczywiście zadaje:

"A my w lesie

A co z nami? Przez dwa lata rządów PiS liberalno-demokratyczna inteligencja stoczyła zapewne swą najważniejszą batalię w III RP. O demokrację. To bunt wykształciuchów pierwszy zahamował radykalne aspiracje PiS-owskiej władzy. Platforma długo pozostawała na uboczu tych bitew",

pisze. Aż cmokam z zadowolenia na to określenie - "liberalno-demokratyczna inteligencja". Brzmi to niemalże jak "inteligencja pracująca", choć może się też niezdrowo skojarzyć z "pochodzeniem inteligenckim", które w peerelu w wielu zdrowych kręgach brzydko pachniało. Nie wchodząc może w kwestie semantyczne, uznajmy, że chodzi o ten najzdrowszy trzon społeczeństwa, z sercem bijącym przy Czerskiej. Dlaczego jednak określenie "w lesie"? Co oni w tym lesie, do cholery, robią? Partyzantkę zakładają? 

Beylin zawiesza dramatycznie głos, lecz przecież nie może nas zostawić z wątpliwościami. Musi nam dać jakąś nie tylko odpowiedź, ale i wskazówkę, co dalej. O co walczymy, dokąd zmierzamy? Beylin twierdzi, że zdrowa inteligencja wdała się w spory irrelewantne intelektualnie i co gorsza, poniosła wiele porażek:

"Raczej nie udało się nam utrwalić pluralistycznego spojrzenia na przeszłość. PRL pozostaje czarną dziurą, jest albo rajem ze wspomnień byłych komunistów, albo piekłem z antykomunistycznej ideologii. Zachwiała się pamięć o III RP, kojarzy się ona dziś bardziej z przewinami władzy i złodziejstwem niż z wielkimi sukcesami. Wprawdzie lustracja została skompromitowana, ale, jak pokazuje niedawna dintojra IPN na Wałęsie, wciąż dotkliwie uderza w ludzi, choć już nie w państwo."

Wygląda więc na to, że mit trzeciej drogi dotyczy nie tylko urządzania Polski na przyszłość, ale i rekonstrukcji przeszłości. Beylin w ten sposób wyraża chyba (całkiem słuszne) rozczarowanie, że polityka historyczna imperium Michnika po blisko 20 latach nie odniosła należytego sukcesu. To zaś dowodzi, że ludzie z sercem po lewej stronie nie potrafią się uczyć ani na cudzych, ani na własnych błędach i sądzą, że po kilkudziesięciu latach komunizmu można zastosować propagandę postkomunizmu i będzie ona skuteczna, byleby mieć dostatecznie dużo pieniędzy i nowoczesnych środków przekazu. A tu, kurde, kiszka. Tyle debat historycznych i ideowych, listów otwartych, poezji, kazań Turnaua, Michnika i Żakowskiego, a lud ciemny o przewrotnych sercach niewiary w transformację, dalej błądzi i błądzi. Katusze przeżywać musi Czerska inteligencja, słowo daję.

"Ale przede wszystkim tak mocno skojarzyliśmy myśl liberalno-demokratyczną ze sporami o przeszłość i z obroną podstawowych praw, że dla wielu niesie ona obojętność wobec przyszłości. Jakby niedemokratyczne ideologie wyznaczyły nam horyzont, którego często nie potrafiliśmy przekroczyć. Od dłuższego czasu liberalno-demokratyczna inteligencja nie toczy debat właściwych dla demokracji, wciąż toczy wojnę o demokrację", stwierdza Beylin, a przecież niejeden głowę by dał, że od 1989 r. Polska ma demokrację, jak się patrzy. Teraz jednak ja sam jestem skołowany - mamy w końcu te demokracje, czy jednak wciąż o nią walczyć musimy?

Podejrzenie jest takie, że z tą demokracją nie jest wcale tak cool, gdyż pokazuje się raz po raz "brzydkie oblicze społeczeństwa obywatelskiego" - chodzi oczywiście o tych obywateli, co gwiżdżą na niewłaściwych ludzi. No bo przecież Beylin nie ma na myśli wyzwisk rzucanych przez W. Bartoszewskiego, nawoływań R. Sikorskiego z kampanii wyborczej ani zachowania publiczności D. Tuska w trakcie niesławnej debaty telewizyjnej z J. Kaczyńskim. Brzydcy obywatele byli już za czasów realnego socjalizmu i władza ludowa jakoś sobie z nimi radziła, a teraz jakoś problem narasta i rozwiązań nie widać, panie dzieju.

Jakby tego było mało, Beylin stwierdza, że na lewicy kryzys. Nawiasem mówiąc, ta nieustanna troska inteligencji Czerskiej o lewicę świadczy o jakiejś chorobliwej więzi z dawnymi i współczesnymi komunistami, której to więzi chyba nikt na Czerskiej nie zamierza zrywać, sądzę. A na koniec Beylin zauważa, że nawet protesty społeczne się wypaliły.

"Pamiętamy, jak sprzeciw wobec lustracji zamienił się w obronę demokracji, a strajk pielęgniarek stał się protestem przeciw arogancji i mściwości władzy."

No a dziś ludzie wyłażą na ulice, bo chcą więcej pieniędzy. Jak tak można, ludzie, bez idei, kompletnie. Ostatnie zdania artykułu Beylina powinny nas zmobilizować do działania:

"Polska polityka pozostanie płaska i niestabilna, dopóki liberalno-demokratyczne elity nie obudzą się ze snu. Teraz śpią, choć tyle w kraju się dzieje. Nie jest to zdrowy sen."

Ten defetystyczny ton? Z bastionu ineligencji przy Czerskiej? Z lasów? Z puszczy jakiejś? Ludzie, toż to czas apokalipsy najpewniej!     

http://wyborcza.pl/1,88975,5690500,Polska_wypalona.html

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka