Ciemne czasy terroru kaczystów w Polsce doczekały się już kilku obszernych studiów dokonanych przez śmiałków, którzy na przekór panującej cenzurze, szykanom policji politycznej, czystkom i zsyłkom, czyli ogólnemu bezprawiu i nieprawiedliwości, gotowi byli, ryzykując życiem, zdrowiem i karierą zawodową, opisać "czasy zarazy". Mamy już więc cały zestaw literatury klasycznej, którą powinni studiować ci młodzi ludzie, o których tylu teraz socjologów mówi (ludzie zwł. z tzw. generacji '89), wybierając dziennikarstwo, politologię czy prawo administracyjne. Do najważniejszych tytułów należą "Polska, głupcze!" T. Lisa, "Cień wielkiego brata" W. Władyki i M. Janickiego, "PiSneyland" ponownie T. Lisa, "Zbigniew Ziobro. Historia prawdziwa" A. Stankiewicza i P. Śmiłowicza, no i wyczekiwana przez nas wszystkich z największą niecierpliwością, monumentalna praca J. Żakowskiego "Nauczka".
""Nauczka" to zbiór najważniejszych tekstów z dorobku jednego z najbardziej znanych polskich dziennikarzy i publicystów. Z zebranych artykułów wyłania się frapująco opowiedziana kronika narodzin, tryumfu oraz upadku pewnej rewolucji, która przetoczyła się nad Polską w ostatnich trzech latach. Czy wyciągnęliśmy z tej historii jakąś nauczkę? Po lekturze na pewno będziemy tego bliżsi."
Jak reklamuje autor swoją proroczą książkę?:
"Chciałbym Państwu opowiedzieć, co tu właściwie się stało. A dokładniej mówiąc: chciałbym, żeby ta książka opowiedziała naszą wspólną historię. Historię społeczeństwa, które dzięki wyjątkowemu splotowi okoliczności otrzymało wyjątkową szansę i zrobiło z nią coś tak niesłychanie dziwnego.
Fakt, że „Polityka" i „Krytyka Polityczna" wspólnie wydają moją książkę, ma ważne, symboliczne znaczenie. Nie wiem, czy to się współwydawcom spodoba, ale bardzo bym chciał, żeby odpowiedź na miraże IV RP powstała gdzieś na styku tych dwóch tradycji i postaw."
(http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead30&news_cat_id=1396&news_id=232391&layout=16&forum_id=12036&fpage=Threads&page=text)
Szkoda tylko, że redakcja "na przełaj" nie dołączyła do wydawców, ale pewnie dlatego, że "na przełaj" przestało już dawno, niestety, wychodzić. Symptomatyczne jednak jest to, że wszystkie te diagnozy politologiczne to klasyka sponsorowana przez jedno i to samo, choć dość szerokie środowisko.
Do tej kolekcji pozycji klasycznych dla dziennikarzy i politologów zaliczyłbym wydaną niedawno (tzn. jeszcze za kaczystowskich czasów) antologię "Dziennikarskie hity 2006. Grand Press", czyli zbiór najlepszych tekstów opublikowanych w polskiej prasie oraz najlepszych materiałów audiowizualnych z polskich mediów, nagrodzonych przez szacowne grono profesjonalistów. W jury zasiadał m.in. J. Żakowski, E. Milewicz, A. Jonas, M. Kobosko, więc możemy być pewni, że nagrodzono najlepsze z najlepszych prac polskich dziennikarzy.
Wśród nich jest wiekopomny wywiad przeprowadzony przez P. Siennickiego ("Newsweek Polska") z B. Wildsteinem i T. Lisem zatytułowany "Zimna wojna mediów". Dla przypomnienia niezorientowanym, powiem, że Lis posługiwał się w nim określeniem TPPR (Towarzystwo PiS-owsko Prorządowych Redaktorów), na co Wildstein przywołał określenie M. Rybińskiego - PZPR, tj. tu: Publicyści Zjednoczeni Pogardą dla Rządu.
Czytanie tych wszystkich publikacji jest jak powrót do czasów społecznej opresji, oczywiście, kiedy to królowało tzw. dworskie dziennikarstwo, dziś bowiem nie tylko mamy nowe państwo, czyli Irlandię 2, ale i nie ma żadnych dworskich dziennikarzy. Nie ma żadnego TPPR. Wystarczy wziąć do ręki "Politykę", "GW", "Przegląd", "Newsweek", "Przekrój" czy "Dziennik".
Jesteśmy w swoim domu. Tak jak latem 1989 r.