Free Your Mind Free Your Mind
326
BLOG

Rekolekcje z prof. Sadurskim

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 30

Niezawodny w egzegezach czyichś wypowiedzi prof. Sadurski tym razem zaproponował nam wykład z demonologii na podstawie bon mota rzuconego przez premiera Kaczyńskiego. Gdy taką dyskusję inicjowała red. B. Janke potraktowałem to jako żart, ale wpis prof. Sadurskiego nie tylko nie był żartobliwy, ale stał się klasyczną w salonie okazją do "ujeżdżania" Kaczyńskiego, bo rzecz oczywista, egzegezy profesora natychmiast spotkały się z pełnym zadowolenia i uznania cmokaniem rozmaitych domorosłych politologów, którzy (niemal jak wynajęta klaka chodząca od spektaklu do spektaklu) nagradzają gromkimi brawami każdy antypisowski post ulubionego autora.

Ponieważ parokrotnie już zwracałem uwagę, że prof. Sadurski dopuszcza się ewidentnych nadinterpretacji lub dezinterpretacji czyichś wypowiedzi, czyli mówiąc prościej walczy z wyimaginowanym przeciwnikiem, nie chciałbym pewnych rzeczy powtarzać, ale pewnie będę musiał (mówiąc pokracznym językiem Wałęsy). Nie mam wątpliwości, że premier Kaczyński posiada poczucie humoru - ale bez obaw, nie będę go bronił w tak prosty sposób - tzn. używa pewnych sformułowań nie zawsze serio. W języku polityki nie jest to zakazane. Nie przypominam sobie, by z takim oburzeniem komentowano chociażby bon moty premiera L. Millera (M. Olejnik aż rechotała, przywołując słynny bon mot z tym, po czym poznać prawdziwego mężczyznę, lecz to może kwestia specyfiki wieku, który red. Olejnik osiągnęła), choć nie należały one do szczególnie wyrafinowanych intelektualnie. Nie analizowano długo bon motów J. Oleksego, które zarejestrowała ochrona A. Gudzowatego, choć przecież gdy Oleksy był premierem lub "tylko" marszałkiem sejmu, należał do pupili naszych mediów zawsze tryskający swoimi "sokratejskimi" powiedzonkami. Nieważne.

Istota rzeczy polega na tym, że słowo "szatan" w polszczyźnie ma wiele znaczeń (czy jest to coś, co muszę przypominać? Na to wygląda). Nie trzeba daleko szukać, gdyż on-line działa profesjonalny słownik PWN, w którym niezorientowani mogą sprawdzić, że słowo "szatan" ma następujące znaczenia: 1) "postać będąca uosobieniem zła"; 2) "bardzo ruchliwe, niesforne dziecko"; 3) "człowek bardzo zdolny, sprytny, odważny" (czy ktoś pamięta książkę "Szatan z siódmej klasy"?; nie była to książka demonologiczna); 4) "mocna kawa"; 5) "grzyb trujący" i 6) pewien gatunek małpy. Nie wiem, czy prof. Sadurski tego nie brał pod uwagę celowo, by sobie poużywać na łatwym przeciwniku, nie wydaje mi się jednak, by z Kaczyńskim - zwłaszcza jeśli się go znało z seminariów doktoranckich - można się było tak łatwo rozprawić. Na pewno bowiem użył określenia "szatani" w znaczeniu niereligijnym. But who cares, prawda? 

Pierwsze próby rozprawienia się z Kaczyńskim podjął propagandzista (także III RP, nie tylko wojny Jaruzelskiego) J. Urban, który - jeśli ktoś pamięta - ukuł w swojej redakcji elegancki termin "piczka" na bardziej przejrzyste (niż tylko literowe) określenie "PC". Takie zmajstrowane przez specjalistów od dezinformacji przekręcenia miały potem swój własny żywot w języku nie tylko czytelników gadzinówki Urbana, ale i w potocznej zwulgaryzowanej polszczyźnie. Mam nadzieję, że prof. Sadurski nie chciałby się włączyć do takiej tradycji zwalczania Kaczyńskiego, gdyż, powtarzam, nie jest to łatwy przeciwnik. Gdy przypadkowo kiedyś rozmawiałem z red. naczelnym "Przeglądu", to on nie mógł wyjść z zadziwienia niedługo po wyborach parlamentarnych, że "taki PiS" wygrał. Mówił, że gdyby ktoś kilka lat wcześniej coś takiego prognozował, to zostałby na pewno wyśmiany lub potraktowany jako niespełna rozumu. Otóż w wywiadzie dla "Arcanów" z połowy l. 90. (bodaj 1996) zwycięstwo wyborcze swojego ugrupowania przewidywał właśnie J. Kaczyński. Dokładnej daty, oczywiście nie podawał, ale nie miał wątpliwości, że w najbliższych latach ono nastąpi. To jest moim zdaniem jeden z koronnych dowodów na to, że Kaczyński nie jest łatwym przeciwnikiem, pomijając całą opozycyjną drogę tego polityka.

Ne należę do entuzjastów Kaczyńskiego, gdyż jego rząd uważam za mało stanowczy (m.in. w dziedzinie dekomunizacji, ale i ekonomii wolnorynkowej), lecz nie odczuwam wstydu, wiedząc, że premierem jest Kaczyński, w przeciwieństwie do odczuwania odruchów wymiotnych, jakich doznawałem za czasów Oleksego, Millera, Belki i tym podobnych fachowców z Bożej łaski. Czy trzykrotny premier W. Pawlak, który poparł "gangsterski chwyt" z obalaniem rządu J. Olszewskego i z którym nigdy nie było wiadomo, do jakiej kamery mówi, mógłby być porównywany z Kaczyńskim pod względem politycznej wizji? A może premier Kiszczak? Pewnie blogerzy lewoskrętni nie pamiętają czasu, kiedy w 1989 na premiera desygnowano Kiszczaka, choć może tak bardzo by im nie przeszkadzał. Dość tych porównań.

Nie podoba mi się taktyka obrana przez prof. Sadurskiego, której dziwnym trafem redakcja salonu przychyla nieba, eksponując długimi godzinami post, który naprawdę nie należy do arcydzieł publicystyki. Chciałbym wszak, by podobną miarę przykładano do wszystkich, gdyż wytworzyła się przedziwna koalicja językoznawców z prof. Głowińskim, Bralczykiem (no i oczywiście Miodkiem), którzy - w bardzo podobny do prof. Sadurskiego sposób - ubolewają nad językiem polityki, ale analizują głównie "straszny" język "Kaczorów" (no i oczywiście pozostałych koalicjantów), tak jakby wcześniej politycy posługiwali się literacką polszczyzną. Radziłbym więcej umiaru i zdrowego rozsądku, a przede wszystkim - większej dbałości o precyzję w tej dość retorycznie (a nawet histerycznie) uprawianej semantyce.        

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka