Co skłoniło dziennikarza BBC (J. Sopela) do wyciągnięcia historii „smoleńskiej” w kontekście malezyjskiego zaginionego 8 marca 2014 Boeinga 777 (MH370), którego wraku ani pasażerów/załogi przez trzy tygodnie nie udało się znaleźć – nie wiadomo. Sopel tego na antenie nie tłumaczy – po prostu przedstawia zaproszoną do studia p. M. Kochanowską, córkę śp. dr. J. Kochanowskiego – i podejmuje z nią rozmowę na temat zarówno MH370, jak i PLF101, choć każdy, ktoś śledził rozmaite analizy dotyczącego tego, co mogło się z malezyjskim Boeingiem stać, na pewno dostrzegł, iż nie zestawiano w nich „Kuala Lumpur” i „Smoleńska”.
Materiał BBC można obejrzeć tutaj (od 5’17’’):
ja jedynie odniosę się do kilku kwestii, które są w nim poruszone. M. Kochanowska przyznaje tu (nie do końca jest jasne, w czyim imieniu), że historia malezyjskiego Boeinga jest śledzona przez nią i inne osoby (dosł. We have been following the plane crash in Malesia very very (…) carefully ourselves. It brings very vivid memories of 10-th of April for us). Pomijając już to stwierdzenie o “katastrofie lotniczej w Malezji” (które zapewne jest skrótem myślowym), problem w tym, że trudno się doszukać podobieństw między zniknięciem bez śladu MH370, a tym, co pokazywano 10 Kwietnia w mediach odnośnie do PLF 101 i prezydenckiej delegacji.
Sopel prowadzi rozmowę zrazu w kierunku przeżyć rodzin pasażerów, które muszą stawiać czoła wszędobylskim mediom. Ten wątek pominę. Intrygująca jest taka wypowiedź prowadzącego program, który stawia kwestię dowodu na to, że do śmierci bliskiej osoby doszło: I just wonder whether you can understand that feeling of… ‘I need proof! I need proof that I’ve lost my love one! I can’t accept (…)’. W kontekście historii malezyjskiej sprawa braku dowodu na to, że doszło do lotniczego wypadku, jest więcej niż oczywista, gdyż nie tylko rodziny tę sprawę podnosiły, ale nawet w mediach pojawiały się najprzeróżniejsze spekulacje, włącznie z tymi, iż samolot został bezpiecznie sprowadzony na ziemię, a przebywający na jego pokładzie żyją. Kochanowska uśmiecha się, gdy dziennikarz przywołuje kwestię dowodu, następnie z powagą opowiada o grozy śmierci w wypadku lotniczym (kontrastując ją ze śmiercią w naturalnych warunkach, np. w obecności lekarza, kiedy można ciało zidentyfikować), zaznacza jednak, iż w przypadku historii z 8 marca br. nie ma wraku ani ciał. I wspomina sytuację z 10 Kwietnia, lecz w pewnym interesującym momencie jej wspomnienie zostaje przez Sopela przerwane, niestety:
We have exactly the same issues [chodzi o brak transparentności dochodzenia, na co się uskarżają rodziny pasażerów MH370 – przyp. F.Y.M.], even though in our case, there was wreckage… there allegedly were bodies…
W tym momencie Sopel mówi o tym, że pokazywane jest widzom zdjęcie Kochanowskiego; zatem kwestia ciał (w związku z „katastrofą smoleńską”) zostaje nieco zmarginalizowana, a przecież to właśnie ona budziła (i budzi po dziś dzień) bardzo wiele wątpliwości (by wspomnieć makabryczne wprost odkrycia w związku z nielicznymi ekshumacjami).
Mnie przy tej okazji jakoś zastanowiło stwierdzenie Kochanowskiej:
there allegedly were bodies…, a więc, że (oficjalnie) stwierdzono, iż były ciała – każdy bowiem, kto pamięta zdjęcia/migawki z 10-04, może bez trudu też przypomnieć sobie, że przez cały dzień nie było żadnych kadrów z ciałami ofiar „smoleńskiego wypadku” – pomijając oczywiście mnóstwo zdjęć trumien (i nocne kadry, kiedy pokazano przez chwilę zwłoki trzech osób przykryte prześcieradłami). Sopel jednak, jak nadmieniłem, ucina tę kwestię, ale może to przypadek, natomiast Kochanowska ciągnie zagadnienie wątpliwości rodzin smoleńskich, informując, że zupełnie niedawno pojawił się raport dotyczący nieprawidłowości ruskiego śledztwa i zapewne chodzi o to, co ostatnio, tj. 20 marca br., publikowała NPW a propos „badania próbek krwi” (
http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-53927-p_1.htm). I Kochanowska dodaje jeszcze:
and therefore we’re asking to open the investigation again, ale i tego wątku dziennikarz BBC nie zamierza podejmować, znów koncentrując się na sprawie przeżyć samych bliskich ofiar, a nie na prawidłowym dochodzeniu tego, co się z ofiarami mogło stać. A przecież to niezwykła historia, że po 4 latach od „smoleńskiego wypadku” ktoś chce na nowo uruchamiać śledztwo, czyż nie? Niezwykła także w kontekście poszukiwań MH370.