Free Your Mind Free Your Mind
9237
BLOG

Archeologia powypadkowa

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 202

Ledwie w styczniu br. dowiedzieliśmy się od niezawodnego red. M. Pyzy, że „co najmniej 20 tysięcy elementów samolotu” znaleźli polscy archeolodzy (we wrześniu i październiku 2010), które „niczym śnieg” pokrywały „teren przed smoleńskim lotniskiem” (http://wpolityce.pl/artykuly/72591-ukryty-dowod-na-wybuch-wsieci-ujawnia-raport-polskich-archeologow-pracujacych-w-smolensku-nowy-numer-tygodnika-od-poniedzialku-w-kioskach), a tu miesiąc później okazuje się, że „co najmniej 60 tysięcy części” zalega „pod powierzchnią ziemi na terenie katastrofy” (http://niezalezna.pl/51753-gazeta-polska-dotarla-do-nieznanych-i-niepublikowanych-wynikow-prac-archeologow). Czy GP chce w ten sposób przelicytować tygodnik młodych rybaków, czy też Pyza coś niedokładnie policzył – czort wie, grunt, że – jak pisze M. Nowak na łamach GP – „60 tysięcy szczątków może szokować”. Co do tego nie ma wątpliwości, tak jak i co do tego, jakie to są szczątki i w jaki sposób je zidentyfikowano. W szkole Macierewicza – bez względu na to, czy chodzi o klasę Karnowskich czy ekstraklasę Sakiewicza-Targalskiego etc. – sprawa tego, jakie „dziesiątki tysięcy szczątków” można było kilka miesięcy po „katastrofie smoleńskiej” znaleźć przy Siewiernym – jest już bowiem od dawna oczywista. I oczywiście szokująca, jakżeby inaczej, gdyż każde z odkryć dokonywanych przez dziennikarzy śledczych pracujących w tejże szkole jest i musi być szokujące.
 
Nowak pisze zszokowana dalej (GP 7/2014, s. 5): Na tle tych informacji [chodzi o poszczególne znaleziska archeologiczne świadczące o eksplozji „prezydenckiego tupolewa” w przestworzach: Teraz, dzięki raportowi archeologów wiemy, że śmierć tych osób nastąpiła w powietrzu] szokować musi opinia, jaką sformułowano w wyniku prac archeologów, stwierdzając, że mimo pewności, iż teren katastrofy jest jednym wielkim cmentarzyskiem, gdzie nadal leżą kości polskich przywódców [tak w oryg. – przyp. F.Y.M.] oraz dowody przebiegu wydarzeń w liczbie kilkudziesięciu tysięcy szczątków, nie warto podejmować próby zbadania i wydobycia wszystkich. Nie warto, gdyż – po pierwsze – oceniono, że podstawowe konkluzje nie uległyby zmianie, jako że struktura szczątków byłaby zapewne taka sama, po drugie – wymagałoby to olbrzymiego nakładu sił i środków, a dokładniej wieloletniej pracy kilkunastoosobowej ekipy archeologów.
 
Z tej zawiłej mowy można wywnioskować, iż sporą część (jak wielką, trudno powiedzieć – vide rozbieżne wyliczenia Pyzy i Nowak) szczątków wykryto za pomocą przyrządów do detekcji, lecz nie wykopywano. Mimo to w szkole Macierewicza dogłębni znawcy polanki samosiejek wiedzą dysponując jakimś nadludzkim wglądem w glebę smoleńską, co dokładnie w niej zalega i jak to zidentyfikować nawet bez wydobywania tego z tejże gleby. Tego typu zdolności nie powinny nas dziwić, bo już nie takimi talentami nas śledczy (wraz z ekspertami) ZP zadziwili.
 
Wracając zaś do samej archeologii powypadkowej, której obiecujące prace jednak przerwano, zasłaniając się zbyt dużymi kosztami takiego bezprecedensowego przedsięwzięcia (Nowak pisze o tym w swym króciutkim artykule jako o argumencie „najbardziej znamiennym dla podejścia do badania zbrodni smoleńskiej”). Do dziś bowiem nikt nie wyjaśnił, w jakim właściwie celu przeprowadzono jesienią 2010 tego rodzaju wykopaliska przy Siewiernym, rzecz jasna, pod czujnym okiem ruskiej prokuratury i – z tego co pamiętam – przekazując „stronie rosyjskiej” wszystko to, co skrupulatnie wykopano na wyznaczonym przez kolegów z Moskwy terenie. Czy przeprowadzono poprzedzającą te badania specjalistyczną kwerendę dotyczącą historii północnego wojskowego lotniska i jego najbliższej okolicy – choćby pod takim kątem, czy nie były tam składowane jakieś zezłomowane szczątki
złomowanie
 
(http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/04/jak-sie-tnie-samoloty-na-siewiernym.html), czy nie funkcjonowały tam jakieś wysypiska, oficjalne lub dzikie (tam był jeden wielki śmietnik (…) tych śmieci różnych, puszek i innych elementów było bardzo dużo – jak opowiadał przed ZP polski montażysta, który osobiście przedzierał się przez polankę samosiejek z kamerą Sony miniDV; http://freeyourmind.salon24.pl/416196,posiedzenie-z-udzialem-moonwalkera-1) – a przede wszystkim, czy upewniono się, że przed laty nie doszło do jakiejś lotniczej katastrofy przy XUBS.
 
O tym, że do takiego zdarzenia doszło (najprawdopodobniej w 2001 r.) opowiadał przed trzema laty dla NDz, w lutym 2011 (http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/pytajcie-krasnokutskiego-o-katastrofe-ila/) S. Wieriewkin, niegdysiejszy wysoki pracownik lotniska Moskwa-Wnukowo, powołując się na „człowieka z Siewiernego”:
 
Skontaktował się ze mną człowiek z Siewiernego. Mówił, że tam często bywają niespodziewanie gwałtowne zamglenia, dokładnie tam, gdzie statek powietrzny podchodzi do lądowania. I co – stacja meteorologiczna w Twerze zobaczy te lokalne mgły w obszarze podejścia do pasa startowego? Wątpię. [NDz: No właśnie, bez tej mgły nie byłoby katastrofy…] - Tej dziwnej mgły. Człowiek, o którym wspominałem, powiedział coś dla mnie zagadkowego. 10 lat temu do lądowania podchodził na tym samym kursie Ił-76, z tego samego pułku lotniczego. I przed przyziemiem w dolinie położonej w obszarze podejścia nagle pojawiła się gęsta mgła. Samolot rozbił się. Gdy sprawa była badana, okazało się, że gdy w tej dolinie, czy raczej wąwozie, tworzy się gęsta mgła, w tym miejscu powstaje jakby dziura powietrzna. Dziób ostro pochyla się w dół i ciąg silników nie wystarcza, żeby znowu go podnieść. Samolot jeszcze leci, ale powoli jego pęd (siła nośna) gaśnie, maszyna zniża się. I zamiast podnosić się, leci się z coraz większym przyśpieszeniem do ziemi. Po tym dochodzeniu zostało wydane zalecenie, żeby we mgle nie przyjmować samolotów z tego kursu, tylko z przeciwnego.
 
Czy w Warszawie ustalono, kiedy dokładnie to zdarzenie miało miejsce, jaki miało przebieg, gdzie mogły zalegać szczątki po takim wypadku - nim wysłano polskich archeologów? Nie kto inny wszak, a prok. I. Szeląg z NPW zapewniał publicznie - tuż przed „smoleńską” archeologiczną ekspedycją, we wrześniu 2010 (a propos przywożonych z polanki samosiejek wykopalisk prywatnych) - że „nie każdy dostarczony kawałek blachy w rzeczywistości jest częścią Tu-154” (http://fakty.interia.pl/polska/news-parulski-tam-wciaz-moga-byc-szczatki-ofiar,nId,887417). Jeśli nie ustalono wtedy, jak wyglądała sprawa lotniczego wypadku ruskiego transportowca, to śledczy ze szkoły Macierewicza, mając tak znakomite kontakty na miejscu i w „Federacji Rosyjskiej”, i docierający do najprzeróżniejszych bumag (http://freeyourmind.salon24.pl/483198,dendrologia-wyzszego-rzedu-trzy-brzozy-nie-jedna), mogą bez trudu ustalić to dziś, w lutym 2014. Byłoby to ustalanie zapewne tańsze i może nawet bardziej owocne aniżeli dalsze prace wykopaliskowe przy murze Siewiernego. W końcu też chodziłoby o jakąś smoleńską katastrofę.

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka