Free Your Mind Free Your Mind
2909
BLOG

Posiedzenie Zespołu po 4 m-cach (1)

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 22

 

Posiedzenie Zespołu – podsumowanie 4 m-cy pracy – 27 października 2010 (dwa dni później przesłuchiwany jest min. A. Duda); ta data jest istotna dlatego, iż jest to czas na długo przed publikacją raportu komisji Burdenki 2, a więc Zespół nie dysponuje jeszcze danymi zawartymi w tymże dokumencie, które to dane staną się potem tak ważne przy opracowywaniu hipotezy dwóch wybuchów na pokładzie. Posiedzenie składa się z kilku części (później są wypowiedzi przedstawicieli rodzin ofiar tragedii) zaprezentuję pierwszą – tj. przemówienie min. A. Macierewicza. O ile bowiem na stronie Zespołu jest dostępny stenogram z przesłuchania J. Pospieszalskiego i E. Stankiewicz z 13 kwietnia 2011 (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=48&Itemid=41&lang=pl), o tyle wciąż, od blisko dwóch lat nie ma stenogramu właśnie z tamtego październikowego posiedzenia z 2010, tak jak i z kilku innych (późniejszych lub wcześniejszych) – z posiedzenia z udziałem Dudy, S. Wiśniewskiego, M. Wierzchowskiego, J. Brudzińskiego, T. Szczegielniaka, J. Opary oraz z części przesłuchania min. J. Sasina. Podobnie, poszerzonej „Białej Księgi” także jak nie było dostępnej on-line, tak nie ma (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/biala_ksiega_uakt).
 
Dla dociekliwych wprawdzie są zamieszczone (jeszcze?) do pobrania niektóre dokumenty związane z 10-04 na stronie z konferencjami Zespołu (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=79&Itemid=37&lang=pl), choć kończące się na... listopadzie 2010 – i tak np. na sierpniowej (05-08-2010) konferencji/briefingu przedstawiana jest korespondencja dot. wizyt przygotowawczych oraz zamkniętego lotniska w Smoleńsku i zamieszczony jest nie tylko mail M. Jakubika do śp. D. Jankowskiego, ale i inne pisma (niestety, nie wszystkie podpisane): śp. K. Doraczyńskiej (04-03-2010) o odwołaniu przez organizatorów wizyty przygotowawczej, dwa maile Moniki B. (nazwisko zamazane) z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (31-01-2010 oraz 2-02-2010) do kogoś z KP (początek adresu mailowego zamazany) dot. marcowego wyjazdu grupy przygotowawczej, Magdaleny P. (nie wiadomo do kogo, ale można podejrzewać, iż chodzi o pracowników KP) dot. wizyty przygotowawczej 24-03-2010.
 
Ponownie pojawia się mail od Jakubika (z 11-03-2010) zapewne do ludzi z KP zatytułowany „RE: ustalenia co do miejsc w samolocie”: „Witam, chciałem potwierdzić, że wizyta przyg. ma być 24.03.2010. Takie info uzyskał wczoraj Amb. Bahr w Moskwie. Odnośnie wiz i wniosków etc. Od razu sugeruje abysmy wystapili o dwukrotna wize (na przygotowanie i na wizyte) aby nie trzeba bylo powtornie robic wiz w kwietniu. Pzdr Maciek”. Treść tego właśnie maila jest o tyle interesująca dla paranoików smoleńskich sugerujących, iż nie było słynnego białoruskiego safari pracowników KP, iż w takim razie niektórzy (jak choćby Jakubik) musieliby mieć przyznaną ruską wizę (i na wizytę z marca, i następnie na tę sprzed uroczystości, tj. 9 kwietnia 2010).
 
Na koniec jest podany fragment czyjejś relacji (zeznań?) o treści: „W trakcie rozmowy poruszone zostały także niektóre kwestie przygotowań uroczystości katyńskich w dniach 7 i 10 kwietnia br. Stwierdziłem, iż mimo zapewn[ień] strony rosyjskiej wciąż brak oficjalnego potwierdzenia, czy w dniach 7-10 kwietnia zosta[nie] uruchomione na potrzeby uroczystości (obecnie zamknięte) lotnisko w Smoleńsku”. Ten ostatni dokument, jak można się domyślać, mógł być związany z jakimiś ustaleniami po wizycie przygotowawczej z drugiej połowy marca 2010 – ale kto z kim rozmawiał o „obecnie zamkniętym” smoleńskim lotnisku (i komu to przekazywał wyżej), nie wiadomo.
 
Gdyby jednak w ostatnim tygodniu marca 2010 wciąż istniały tak duże znaki zapytania, co do docelowego ruskiego lotniska, to oczywistym byłoby (uprzednie lub równoczesne) ustalenie z ambasadą w Mińsku, iż prezydencka delegacja skierowana będzie na któreś z białoruskich lotnisk. Witebskie Wostocznyj (UMII) wydawałoby się tu najbardziej optymalnym rozwiązaniem z racji stosunkowo niedużej odległości od Katynia. Czy więc w związku z tym nie było żadnej mailowej korespondencji między urzędnikami KP a np. H. Litwinem, ówczesnym ambasadorem w Białoruskiej SSR (obecnie na ciepłej posadce z innym ważnym świadkiem z 10 Kwietnia, D. Górczyńskim, w kijowskiej ambasadzie)? Nawet zwykła proceduralna rutyna zakładałaby „zaklepanie” (przez organizatorów uroczystości) kwestii zapasowych lotnisk, wszak chodziło o wizytę międzynarodową i to z przelotem przez przestrzenie powietrzne kontrolowane przez wojska dwóch różnych państw (wrogich wobec NATO), stąd ewentualne zmiany, co do docelowych miejsc wylądowania prezydenckiej delegacji, nie były kwestią, którą można byłoby załatwiać w ostatniej chwili i byle jak. Mimo to do tej pory żadne pisma/maile związane z rezerwowaniem białoruskich lotnisk nie ujrzały światła dziennego w żadnym z dotychczasowych polskich opracowań związanych z „katastrofą smoleńską”.
 
Przenosimy się, zgodnie z zapowiedzią na wstępie, na posiedzenie z końca października 2010. Tym, co szczególnie zwraca uwagę w tym wystąpieniu AM jest pominięcie przesłuchań dotychczasowych świadków z KP oraz (podana pod koniec) wstępna hipoteza dotycząca przyczyn „katastrofy”. Pojawia się też odwołanie do relacji świadka, który ponoć widział, iż samolot uderzył w pancerną brzozę, lecz nie utracił skrzydła (jak można sądzić to zeznania jednego z leśnych smolenskich dziadków). Moje wtrącenia zamieszczam jak zwykle w nawiasach. Ponieważ nie są to zeznania, uładziłem mówiony tekst, pomijając drobne językowe potknięcia.
 
AM (od 0'41''): „Chcieliśmy dzisiaj po blisko 4 m-cach pracy Zespołu przedstawić pierwszą wersję zarówno naszego stanowiska czy też... sprawozdania, do którego doszliśmy na podstawie dotychczasowych analiz i badań, ustaleń, do których doszliśmy. Jak mówię, to jest wersja zupełnie, zupełnie wstępna, a także chcieliśmy i nie do publikacji (?; dlaczego w takim razie zapis audio zamieszczono? - przyp. F.Y.M.), co jest tutaj na wszelki wypadek zaznaczone, a także chcieliśmy przedstawić sprawozdanie czy relację z dotychczasowych prac. Jak mówię, minęło już blisko 4 m-ce, to jest wystarczający, jak sądzę, czas, żeby tych kilka słów, relacji, Państwu przedstawić i ewentualnie prosić o wskazówki czy też ustalić, jakie kwestie powinny mieć w dalszym toku naszych prac pierwszeństwo, na które położyć nacisk i jak te prace mają w dalszym ciągu wyglądać.
 
Państwo z pewnością zdają sobie sprawę z tego, że nasz Zespół ma charakter szczególny. Przede wszystkim ze względu na przedmiot jego prac, na tę straszliwą tragedię, której rzeczywiście nie ma precedensu ani w historii Polski, ani w historii współczesnego świata. Te słowa, które już zostały wypowiedziane na samym początku tej tragedii, w pierwszych nieomal minutach, powoli na skutek różnorodnych zabiegów medialnych zacierają się w doraźnej świadomości ludzkiej, ale nie wątpcie Państwo, że one dobrze opisują, trafnie opisują istotę rzeczy i to one pozostaną w historii – i rzeczywistość, którą one opisują przetrwa i przejdzie do następnych pokoleń. I sprawa, dramat smoleński pozostanie w historii Polski obok dramatu katyńskiego i wielu innych straszliwych wydarzeń, które położyły się olbrzymim, olbrzymim cieniem na naszej historii, ale też stanowiły dla żywych wyzwanie. Stanowiły dla żywych zobowiązanie. Stanowiły i stanowią dla nas olbrzymi, olbrzymie, że tak powiem, zadanie do wyjaśnienia wszystkich okoliczności.
 
Nasz Zespół powstał właśnie w tym celu – przy pełnej świadomości słabości, jaką rzeczywiście prezentujemy – bo to jest prawda, nie jesteśmy organem wyposażonym we wszystkie ustawowe możliwe kompetencje. To prawda. Komisja śledcza posiada dalej idące kompetencje. No tylko że o komisji śledczej decyduje doraźny układ polityczny, który sprawia, że większość może zablokować jej rzeczywiste działanie. Prac naszego Zespołu nie może zablokować żaden organ sejmu ani żaden inny organ państwowy, bowiem przynależność do niego i działanie w nim jest dobrowolne, a jego status opisany poprzez konstytucję w regulaminie sejmu rzeczpospolitej. Nasze kompetencje są wynikiem ustawy o prawach i obowiązkach senatora. W chwili obecnej Zespół liczy blisko 160 osób, ja nie będę szczegółowo referował tego materiału, bo Państwo go dostaniecie albo już dostaliście na stół, więc szczegółów różnorodnych nie będę referował. Jak Państwo wiecie, ukonstytuowaliśmy się ostatecznie w drugiej połowie lipca (2010 – przyp. F.Y.M.). Obecnie Zespół liczy 158 osób. Przeprowadziliśmy 15 posiedzeń całego Zespołu, 30 posiedzeń prezydium. Nie będę tego wszystkiego, jak mówię, do końca dokładnie referował, bo nie chcę Państwu zabierać za dużo czasu – chciałbym tylko wskazać na rzeczy następujące.
 
Po pierwsze. Znajdujemy się pod nieustannym ostrzałem części mediów, które albo w sposób złośliwy przeinaczają nasze prace, albo starają się je pomijać. Mimo to jednak, dzięki wielkiemu wysiłkowi całej społeczności międzynarodowej (? - przyp. F.Y.M.), wielu indywidualnie działających osób, części skromnej, ale istniejącej mediów, a także wysiłkowi wielu z Państwa, dotarliśmy do szeregu informacji, które w inny sposób i innym trybem nie mogłyby zostać ustalone. I chcę Państwu przedstawić te, te rozstrzygnięcia, ustalenia Zespołu, które są wynikiem naszej pracy.
 
One mogą być uznane czasami za istotne, czasami za drugorzędne, ale razem złożyły się na ważny obraz przebiegu wydarzeń. A więc po pierwsze – to dzięki Zespołowi został[a] ustalona kwestia, no, bardzo dwuznacznych okoliczności związanych z remontem Tu 154M w okresie maj-grudzień 2009 r. Zarówno tryb wyznaczenia firm, które były pośrednikami w tym remoncie, jak jego przebieg, a wreszcie firma ros., która go dokonywała i skutki tego remontu – każą bardzo głęboko zastanowić się nad tym, czy nie tutaj był początek dramatu, który następnie się rozegrał. W każdym razie jest bezsporne, że po tym remoncie wykonywanym w firmie p. Olega Deripaski, po tym remoncie wykryto kilkanaście istotnych usterek. Istotnych usterek. W tym związanych z blokiem autopilota i z silnikiem.
 
Druga kwestia jest związana z odpowiedzialnością p. min. obrony narodowej Bogdana Klicha, który sam w lutym 2010 r. stwierdził, że (...) pułk specjalny, (...) który organizuje przeloty VIP-ów nie daje gwarancji bezpieczeństwa, że jest tak w złym stanie techniczno-organizacyjnym, na skutek zresztą zaniechań samego ministra i ministerstwa, który nigdy nie zgodził się na kupno nowych saolotów – że nie może zagwarantować bezpieczeństwa przelotów. To jest decyzja p. min. Klicha, to jest jego rozporządzenie, które wydał w lutym 2010 r. (szkoda, że tego dokumentu nie upubliczniono w „Białej Księdze” - przyp. F.Y.M.). Mimo to, mimo to następnie sam wskazał osoby z najwyższego dowództwa wojsk RP, które mają na ten lot polecieć. Podpisał się pod tym, opatrzył to notą, że „tak, mają lecieć, zwłaszcza, że ja sam także się wybieram”. I jak Państwo wiecie, nie wybrał się.
 
Jego odpowiedzialność wynika także z tego, że to on podpisał instrukcję HEAD mającą formę rozkazu i zarządzenia ministra, podjętą w r. 2009, która to instrukcja HEAD formułowała zasady wyznaczania samolotu dla VIP-ów. To nie p. Prezydent i nie jego kancelaria wyznaczała ten samolot, ale p. Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera rzeczpospolitej. To jest kuriozum, z którego Polacy, a także osoby poza granicami kraju w ogóle sobie nie zdają sprawy i nie są w stanie zrozumieć, jak może być tak, jak może dojść do takiej sytuacji, że Prezydent nie ma żadnego wpływu na to, by wyznaczyć, kiedy i jakim samolotem poleci, że o tym decyduje nie on, nie jego zespół, tylko urzędnik i to nie najwyższej wagi premiera rządu – ale tak rzeczywiście to zostało ustalone i (...) było to związane z pewnymi okolicznościami politycznymi.
 
Po czwarte wreszcie, została przez nas ujawniona szczególna rola właśnie p. Tomasza Arabskiego, który był osobą, która wyznaczyła termin odbycia się uroczystości na 10 kwietnia  (??? - przyp. F.Y.M.), to jest jego decyzja. Jest jego parafa na stosownym dokumencie wskazująca, że to ma być właśnie 10 kwietnia, [Arabskiego] który był osobą prowadzącą główne rozmowy polit. w Rosji, podczas których to rozmów jasno strona ros. powiedziała, że nie będzie zabezpieczała przelotu p. Prezydenta, że protokół dypl. ros. nie będzie brał w tym udziału, ale będzie zabezpieczała przelot p. premiera. To jest udokumentowane i rola p. Tomasza Arabskiego jako głównej osoby prowadzącej te negocjacje i kierującej tymi negocjacjami została przez Zespół ustalona(jaki był przebieg tych negocjacji? - przyp. F.Y.M.).
 
Wreszcie (...) następna kwestia związana już z samym przebiegiem katastrofy. Chodzi o utratę skrzydła w wyniku uderzenia o brzozę. Wszystkim to się wydawało rzeczą przynajmniej wątpliwą. Zespół dotarł do relacji świadków wydarzeń, osoby, która widziała przebieg katastrofy i widziała, jak uderzył samolot skrzydłem w tę brzozę i stwierdza, że to uderzenie nie spodowało zmiany ani w pozycji w osi, ani względem pasu startowego lotu samolotu. Oczywiście, to jest relacja, być może, być może będą inne świadectwa, które będą inaczej tę rzecz sytuowały, ale ta relacja została systematycznie przemilczana – chociaż jest w posiadaniu prokuratury i w posiadaniu (...) rządu. Rzecz jest zupełnie kluczowa, dlatego że jak Państwo zdajecie sobie sprawę, na tym właśnie opiera się cała teza Międzynarodowego Komitetu Lotniczego p. Anodiny, co do kształtu katastrofy i co do skutków – bo wszyscy się zgadzają z tym, że lądowanie na brzuchu nie spowodowałoby tak straszliwych skutków, jak to, do czego doszło. W związku z tym sformułowano hipotezę, że on się odwrócił na plecy, gdzie jest słabsze ubezpieczenie, które doprowadziło, musiało doprowadzić do tak strasziwych skutków śmiertelnych. Otóż być może on się obrócił na plecy – w tej sprawie nie zabieram zdania – ale na pewno nie był to wynik uderzenia w brzozę.
 
Dodatkowym elementem związanym z tą sprawą, jest oświadczenie p. Edmunda Klicha, które padło ostatnio, w ubiegły piątek – który w odpowiedzi na nasze pytania, Zespołu, stwierdził jednoznacznie, że ani on, ani żaden z pol. ekspertów, nie analizował tego skrzydła. Chcę to podkreślić, ponieważ uważam tę sprawę za szczególnie istotną i skandaliczną zresztą, i skandaliczną. Otóż podczas analiz wraku, których dokonywano, (...) pol. eksperci nie dokonywali analizy tego skrzydła i tego, co się z nim zdarzyło. W związku z tym nie dysponujemy w istocie żadnym materiałem obiektywnym, pozwalającym stwierdzić, czy rzeczywiście teza MAK-u o tym, że to ułamanie skrzydła było powodem przewrócenia się samolotu na plecy i upadku ma jakiekolwiek odniesienie do stanu faktycznego – a dysponujemy relacją, o której mówiłem, która stwierdza, że do takiego zajścia w ogóle nie doszło.
 
Wreszcie Zespół dotarł do autentycznej dokumentacji ros., ustawodawstwa z 2004 r. podpisanego przez p. premiera Putina – normującego zasady lądowania i wykonywania startów na lotniskach państwowych, tej kategorii, jakim było lotnisko Smoleńsk-Siewierny, stwierdzającej jednoznacznie, że jedynymi upoważnionymi do wydawania zezwolenia lub startu samolotu na takim lotnisku, jest kontrola naziemna. Chcę to raz jeszcze też powtórzyć. W przepisach ros. jest jasno powiedziane: tylko kontrola naziemna może powiedzieć:zezwalam na lądowaniealbo musi powiedzieć:zakazuję lądowania. Nie ma trzeciej opcji.
 
Kontrolerzy lotu czy też szefowie lotniska muszą wydać taką decyzję – taką lub inną. Nie mogą pozostawić rzeczy, sprawy w zawieszeniu. To normują przepisy ros. - Zespół je, że tak powiem, odnalazł. One nie są takie trudne do odnalezienia, tylko trzeba popracować w Internecie, ponieważ to jest publicznie dostępna informacja, tylko, jak mówię, trzeba troszeczkę wysiłku i dobrej woli, i chęci. Mówię to także pod adresem komisji p. Millera, pod adresem innych osób, które z ramienia rządu tym się zajmowały i rozkładają ręce, mówiąc, że nie wiemy jak było. Wiemy, jak powinno być, bo przepisy są absolutnie, absolutnie jasne.
 
(I teraz kwestia przyczyn „katastrofy” - przyp. F.Y.M.)
 
I wreszcie na koniec chcę przywołać informacje, jakie Zespół uzyskał, dotyczące ukrywanych przez rząd i prokuraturę, kluczowych kwestii wskazujących właśnie na to, że przebieg wypadków był inny niż to, co się upowszechnia. A więc po pierwsze, fakt, iż załoga Tu 154 M w dniu wylotu dysponowała innymi kartami podejścia i mapami podejścia niż te, które były w dyspozycji załogi z 7 kwietnia. Tamte miały o wiele pełniejsze informacje dot. samego lotniska, a także inne – przede wszystkim chodzi o to, że długość pasa była inaczej wskazana. Wg danych, jakimi dysponowali piloci 7 kwietnia... 10 kwietnia, był on przesunięty w głąb o 300 m. Krótko mówiąc – oni mieli wrażenie, że pas jest o 300 m bliżej ich lądowania.
 
Po drugie, 9 kwietnia służba dyżurna operacji sił zbrojnych przekazała do Centrum Operacji Powietrznych informację o zagrożeniu terrorystycznym polegającym na tym, że może być, że może być dokonane porwanie jdnego z samolotów stolic Unii Europejskiej. Nic z tą informacją nie zrobiono – nie wdrożono żadnych zabezpieczeń(czy na pewno nie? Co wiemy pewnego o sytuacji na Okęciu z 10-04 rano? - przyp. F.Y.M.). Nie przekazano, jak twierdzi szef BOR-u, nie przekazano jemu tej informacji. Nie dokonano żadnych czynności, które by zabezpieczały p. Prezydenta, całą delegację, przed konsekwencjami zagrożenia terrorystycznego.
 
Trzeba dodać, że także ustaleniem Zespołu jest fakt, że nie sprawdzono lotniska Siewiernyj przed wylotem. Oni nigdy nie było przez pol. borowców rekonesansowane. Nigdy go nie oglądano – nie oglądano lotniska, płyty, wieży, ludzi, którzy tym się zajmowali. Strona ros. nie dopuściła służb pol. - a służby pol. się na to zgodziły. Ostatnie wydarzenie przebiegało w ten sposób, że już tam mieli być, w ostatnim momencie uzyskali informację, że przedstawiciele służb ros. zachorowali. I w związku z tym inspekcja lotniska nie doszła do skutku.
 
Ale być może najważniejsze z tych ustaleń, żeby już Państwa nie przetrzymywać, bo macie to wszystko spisane, więc nie chcę tego powtarzać – być może najważniejsze z tych ustaleń jest coś, co, czym dysponuje każdy Polak. Wiedza, którą wszyscy dysponujemy, tylko ona jest tak straszliwa, że mam wrażenie, została zepchnięta na margines. Ale trzeba ją podkreślić. Mianowicie, iż wiemy z pewnością, że do ostatniego momentu kontrolerzy z wieży, którzy przedtem się kontaktowali z Moskwą, z centralą w Moskwie, powtarzali pilotom:jesteś na ścieżce,jesteś na kursie. Ta informacja, zupełnie niezgodna z prawdą, zupełnie niezgodna z prawdą, była zapewne główną przyczyną tragedii. Czy ta informacja była przekazywana w ramach jakiegoś planu? Czy była przekazywana w pełni świadomie? Czy była wynikiem zbiegu okoliczności? Czy to wszystko, o czym mówimy, było wynikiem zbiegu okoliczności, czy jest wewnętrzna logika w tych (...) działaniach – począwszy od polit. aspektów tej delegacji, skończywszy na tych technicznych, o których mówiłem – my tego na obecnym etapie nie możemy i nie chcemy (...) przesądzić – ale jest faktem, że wydarzenia po tej katastrofie nasuwają najgorsze skojarzenia.
 
Po pierwsze, dlatego że strona ros. wystąpiła natychmiast, jeszcze w godzinie katastrofy, z całą serią oświadczeń rysujących pewien propagandowy obraz tego, co się wydarzyło – obraz nieprawdziwy, wprowadzający w błąd i zrzucający odpowiedzialność na Polskę, a zwłaszcza na pol. pilotów. Co więcej, (...) są to tezy, które po dzień dzisiejszy strona ros. podtrzymuje, a niestety, duża część pol. strony akceptuje – ze szczególnie wzbudzającymi oburzenie moralne i potępienie faktograficzne, polit. i merytorczyne – tezami uderzającymi w pilotów, a w szczególności w p. gen. Błasika. Ja chcę tutaj złożyć naprawdę wyrazy najgłębszego współczucia p. generałowej, że jej mąż i ona sama i rodzina, staliście się ofiarami tak bezprecedensowej i niebywałej w pol. historii napaści. Naprawdę nawet w latach stalinowskich nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, by cały aparat państwowy tolerował i wspierał napaści na jednego z najwyższych wojskowych – bez żadnej przyczyny i żadnego dowodu. Cienia dowodu nie ma na te oskarżenia, które padają pod adresem pani męża, a nik go nie broni poza głosami tu siedzących. Żaden przedstawiciel rządu, minister obrony narodowej, premier, prezydent, nikt z tych ludzi nie występuje w obronie czci pani męża, któremu się naprawdę należą najwyższe wyrazy szacunku i podziękowania. Bardzo, bardzo nam przykro z tego powodu i proszę przyjąć wyrazy naszego... (oklaski)
 
Tak, oczywiście dotyczy to wszystkich pilotów, dotyczy ich rodzin, które są ofiarami takiej samej napaści i takich samych nieprawdziwych, nieprawdziwych oskarżeń. Otóż o dwóch kwestiach, żeby nie przedłużać, chcę jeszcze w tej sprawie powiedzieć. Po pierwsze, o tym, że prokuratura... a może wcześniej, o tym, że szef rządu, p. Donald Tusk, na samym początku sprawy podjął decyzję niezgodną z prawem pol., a przesądzającą o biegu wyjaśnienia tej sprawy, zarówno pod względem technicznym, jak i pod względem postępowania śledczego. Mianowicie decyzję o tym, że ona będzie wyjaśniana zgodnie z konwencją z Chicago z 1944 r. Trzeba pamiętać, to był statek państwowy – konwencja z Chicago w art. 4a i 4b jednoznacznie stwierdza, że ona się nie stosuje do statków państwowych. To jest powiedziane tam expressis verbis – tutaj nie może być żadnych domniemań czy wątpliwości – to jest wprost tak napisane: ta konwencja nie jest, nie ma zastosowania do statków państwowych. Ale ją zastosowano. Dlaczego ją zastosowano? Ano dlatego, że w ten sposób zdejmuje się zasadę eksterytorialności i w związku z tym nienaruszalności wszystkich części tego statku na tej zasadzie można było zabrać czarne skrzynki i na tej zasadzie wszystkie dowody znalazły się w rękach ros., bez jakiejkolwiek kontroli ze strony pol. To jest źródło wydarzeń, które się toczą od tamtego czasu i tej drogi ku podporządkowaniu się deklaracjom, decyzjom, rozstrzygnięciom ros., bo taka jest w istocie obecna taktyka (...) czy strategia rządu rzeczpospolitej.
 
 
I na koniec z przykrością muszę powiedzieć, że w tej operacji wzięli udział także prokuratorzy pol., którzy w nocy z 10. na 11. kwietnia odbyli wspólną naradę z prokuratorami ros., protokół tej narady jest znany. Podczas tej narady zadecydowano, że czarne skrzynki zostaną przekazane p. Anodinie i jej instytucji. Podczas tej narady ustalono termin, termin katastrofy na godz. 8.40, chociaż my byliśmy utrzymywani jeszcze przez miesiąc blisko, że to jest 8.56. Szereg z Państwa otrzymała zaświadczenia o śmierci z wpisaną datą 8.52, prawda, 8.50, tymczasem wiadomo było już wówczas, że ten termin nie jest zgodny z ustaleniami, jakie wówczas podjęto. Prowadzi to nas do pytania, jaki był prawdziwy termin? Ja nie chcę teraz, nie będziemy teraz analizowali, ale trzeba mieć świadomość, że w istocie o samych ostatnich sekundach przebiegu tej katastrofy ciągle jeszcze wiemy zbyt mało. Ciągle jest jeszcze to zadanie dla nas do wypełnienia.
 
I ostatnia już zupełnie kwestia z innego porządku. Olbrzymią częścią naszego (...) wysiłku, który głównie dzięki Państwa został ten kierunek rozpoczęty, jest praca na rzecz powstania komisji międzynarodowej (mijają dwa lata, komisji nie ma – przyp. F.Y.M.). Doświadczenie z działaniem komitetu ros., doświadczenie z zachowaniem rządu i organów powołanych przez rząd, wskazuje, że jedynym obiektywnym czynnikiem, na którego, na który możemy liczyć, mającym szerszy dostęp do narzędzi badawczych byłaby komisja międzynarodowa. W tę sprawę bardzo duży wysiłek włożyły panie Gosiewska, Merta, p. Kochanowska, szereg z Państwa zarówno poprzez rozmowy za granicą, jak i poprzez apele i wysiłki, p. Melak wreszcie, poprzez wysiłki tutaj na miejscu – ostatecznie zebraliście Państwo ponad 300 tys. podpisów. Informacja na ten temat została złożona do p. marszałka Schetyny w ub. tygodniu z prośbą o poparcie tego postulatu powołania komisji międzynarodowej – w tej sprawie także uruchomiła się w niesłychanie dynamiczny sposób Polonia, która wystosowała kilkadziesiąt tysięcy apeli, listów, maili, telefonów do posłów, do senatorów i kongresmenów, którzy teraz kandydują 2 listopada, by wsparli inicjatywę p. kongresmena Kinga, któy złożył (...) taki wniosek w komisji spraw zagranicznych kongresu Stanów Zjednoczonych. Liczymy na to, a trzeba też wspomnieć inicjatora, na samym początku tej kwestii, p. prof. Trznadla, którego wysiłek też przecież musi tutaj być bardzo doceniony.
 
Liczymy na to, że po wyborach, że po zmianie kształtu izb w Stanach Zjednoczonych, ta sprawa ruszy (jak ruszyła, to widzimy w 2012 r. – przyp. F.Y.M.)– czuwa nad tym p. Kushner, który dzięki różnym rozmowom, konsultacjom i współdziałaniom ze strony wielu środowisk bardzo poświęca wiele czasu na to, żeby doprowadzić do powołania takiej komisji. Został przez Zespół jako nasz ekspert i przedstawiciel w tych sprawach w kongresie Stanów Zjednoczonych ustanowiony. Liczymy, że to przyniesie pozytywny skutek.
 
Na koniec chcę też podziękować tym mediom, które starają się przekazywać prawdę. Każdy się może mylić, to jest naturalne. Czasami relacja jest nieprawdziwa, czasami ustalenie jest nieprawdziwe, czasami ktoś w emocji powie coś za dużo albo z kolei zacuka się i powie coś za mało. To jest możliwe, ważna jest pewna intencja. Są takie media, które tę sprawę analizują z intencją dotarcia do prawdy – i to na pewno jest „Nasz Dziennik”, to na pewno jest „Gazeta Polska”, to na pewno jest dziennik telewizyjny (? - przyp. F.Y.M.)  przynajmniej póki co. To na pewno jest bardzo wiele mediów regionalnych, o których często nie wiemy, a które mają wielki, wielki wkład w ustalenie tego kompendium wiedzy, jakim dysponujemy. To na pewno jest wiele mediów zagranicznych. Ale są też media, które czasami powiedzą prawdę, ale których intencją jest albo niedopuszczenie do upowszechnienia prawdy, albo po prostu wprowadzenie czytelników i widzów w błąd. W takim świecie żyjemy, z taką rzeczywistością musimy się borykać. Ja wierzę, że będzie to z dobrym skutkiem i że do prawdy dojdziemy, chociażby dlatego, że już obecnie w raporcie, który Państwu przedstawiamy, zawężamy, zawężamy prawdopodobne hipotezy do alternatywy albo-albo. Ja nie przesądzam, czy ona jest prawdziwa – być może ona jest błędnie sformułowana – to jest rzecz do dyskusji, to jest materiał do rozważań dopiero, ale moim zdaniem zbliżamy się do prawdy i ona się koncentruje wokół działania wieży i wokół działań nawigacyjnych, które doprowadziły do tego, że oni lecieli na śmierć. Dziękuję bardzo.”
 
Po tym wystąpieniu są obszerne uwagi p. M. Merty dot. m.in. niezależnych mediów – powrócę do nich w osobnej notce.
 
 
 
P.S. Pismo P. Paszkowskiego odmawiającego stawienia się przed Zespołem (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=106%3Aodpowied-dyrektora-piotra-paszkowskiego&catid=49%3Akorespondencja&Itemid=48&lang=pl). Pismo S. Kozieja (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=104%3Aodpowied-gen-stanisawa-kozieja&catid=49%3Akorespondencja&Itemid=48&lang=pl). Pismo D. Pilarza z SKW (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=103%3Aodpowied-pk-dariusza-pilarza&catid=49%3Akorespondencja&Itemid=48&lang=pl). Pismo E. Klicha (http://smolenskzespol.sejm.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=105%3Aodpowied-przewodniczcego-edmunda-klicha&catid=49%3Akorespondencja&Itemid=48&lang=pl). Tylko te cztery oficjalne odpowiedzi są zamieszczone na stronie Zespołu – czy w takim razie inne osoby nie były indagowane oficjalnymi zaproszeniami na przesłuchania, czy też zignorowały te zaproszenia?

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka