Free Your Mind Free Your Mind
11514
BLOG

Zeznania Dudy

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 346
W kontekście niedawnych rozważań wokół tego, co opowiada przy różnych okazjach J. Sasin, wróćmy teraz do zeznań innego pracownika kancelarii, A. Dudy: (08'22'' materiału sejmowego) „Ja byłem wtedy (10 Kwietnia – przyp. F.Y.M.) w Krakowie. W piątek wieczorem po spotkaniu kierownictwa, które odbywało się o godz. 17-tej, o ile pamiętam, o godz. 18.30 wsiadłem do pociągu i pojechałem do Krakowa. Nie było wśród nas, w gronie kierownictwa kancelarii żadnego zaniepokojenia związanego z tą wizytą, aczkolwiek, muszę przyznać, że już po tym jak doszło do katastrofy, to panowie, którzy stanowili obsługę, bezpośrednią obsługę p. Prezydenta, myślę tutaj w tej chwili o panach, którzy zajmowali się fotoreportażem z działalności p. Prezydenta, mówili mi, że w czasie, że 2 dni wcześniej, przed katastrofą, tzn. w czwartek, kiedy p. Prezydent odbywał wizytę na Litwę, gdzie ja także towarzyszyłem p. Prezydentowi, że rozmawiali z p. dyr. Mariuszem Kazaną, szefem polskiego protokołu dypl., który im powiedział, że wizyta katyńska jest dramatycznie nieprzygotowana. Mnie p. dyr. Kazana tego nie mówił. Nie wiem także o tym, by p. min. Handzlikowi, który tam był obecny, p. min. Wypychowi czy też p. Prezydentowi tą wiedzę przekazywał. Nic na ten temat nie wiem.”

 
Duda zatem twierdzi, że do kierownictwa kancelarii nie docierały żadne niepokojące sygnały. To jednak, co mówi wyżej, budzi, przynajmniej we mnie, pewne wątpliwości. Nie chodzi mi o wiarygodność Dudy, lecz o sytuację panującą w środowisku Prezydenta. Oto bowiem fotoreporterzy prezydenccy na parę dni przed tragiczną wizytą (polskiej delegacji na ruskiej ziemi), ci zresztą, co się zagadkowo rozpłynęli 10 Kwietnia, wiedzą więcej o stanie przygotowań aniżeli najbliżsi współpracownicy śp. L. Kaczyńskiego. Wygląda to zgoła nienormalnie, że informacja o „dramatycznym nieprzygotowaniu wizyty” NIE dociera do samego Prezydenta. No, chyba że było tak, iż śp. M. Kazana  przekazał komuś z otoczenia Prezydenta tę właśnie alarmującą informację, ten ktoś zaś obiecał, że powiadomi głowę państwa, lecz już tego NIE uczynił.

 
(J. Bahr twierdzi, że już 10 marca były z ruskiego MSZ-u sygnały, by nie korzystać z lotniska Siewiernyj: „Pokażę pani, w kalendarzu mam zapisane - 10 marca o godzinie 15 dyr. Nieczajew, z rosyjskiego MSZ. Byłem u niego z panem Cyganowskim, szefem protokołu naszej ambasady. Nieczajew gwałtownie zniechęcał nas do korzystania z lotniska w Smoleńsku. Mówił, że jest zamknięte od kilku miesięcy i że został rozformowany pułk, który się nim opiekował. Sugerował, byśmy wybrali inne. Z takiej rozmowy pisze się zazwyczaj depeszę z nagłówkiem "zastrzeżone" lub "poufne". Uznałem jednak, że Nieczajew podniósł sprawę, o której powinno wiedzieć szersze grono osób. Posłałem do Warszawy obszerny claris na półtorej strony. (…) Odbiorcą pism ambasadora jest zawsze MSZ. Kancelaria Prezydenta dostała je zapewne "do wiadomości".http://wyborcza.pl/1,75480,8941828,Startujemy.html?as=1&startsz=x)

 
Duda dodaje, że jedyny problem, jaki się pojawiał, dotyczył „miejsc w samolocie” (10'52''): „bardzo dużo zasłużonych, ważnych osób, chciało koniecznie towarzyszyć p. Prezydentowi, chciało lecieć tym samolotem wspólnie z p. Prezydentem (…) pamiętam, w środę na porannym zebraniu p. min. Jacek Sasin, który, no, zajmował się organizacją tej wizyty,  apelował do ministrów w kancelarii Prezydenta, do nas, po prostu, aby kto może to jednak zrezygnował z udziału w tej wizycie, dlatego że, no, jest tych wiele ważnych osób, które chcą lecieć i każde miejsce po prostu w tym samolocie się liczy”.

 
I tu, wg relacji Dudy, żartobliwie zgłosił się ze swą rezygnacją śp. A. Szczygło, co Sasin podchwycił („o tak, tak, to bardzo dobrze”), jednakże Szczygło wycofał się z tego natychmiast i stwierdził, że chce porozmawiać z dowódcami, którzy też mają do Katynia lecieć. Wyglądałoby więc na to, iż szef BBN nie wiedział, że samolot dla generalicji szykowany jest oddzielnie lub też na to, że ten samolot przyszykowano jakoś później (po środzie).

 
Duda o tragedii dowiedział się telefonicznie od znajomej: „ona usłyszała mój głos i rozpłakała się; powiedziała: „Andrzej, spadł samolot”. „Jaki samolot?” Ona mówi: „samolot z Prezydentem”, więc ja krzyknąłem „Niemożliwe! Niemożliwe!””. Znajoma radzi mu, by włączył telewizor. Było to „gdzieś koło godziny dziewiątej” - mówi Duda, ale wygląda to na niezbyt dokładną informację, skoro dodaje: „włączyłem i rzeczywiście, zobaczyłem, już pierwsze komentarze wtedy były” - jak bowiem pamiętamy, „pierwsze komentarze” (w telewizji) mogły się pojawić dopiero w okolicach godz. 9.20 (Reuters podaje o 9.23 pierwszą wiadomość), nie wcześniej, gdyż wcześniej nie było oficjalnego komunikatu MSZ-u o tym, co się stało z „prezydenckim jakiem”. Wprawdzie parę minut po 9-tej Polsat News podaje za W. Baterem (który o „wypadku” dowiedział się wyjątkowo szybko, bo jeszcze zanim do niego doszło) wiadomość o „awarii prezydenckiego samolotu”, lecz przemyka ona niemalże niezauważona. Wystarczy oglądnąć archiwalia TVN choćby.

 
W domu pp. Dudów rozdzwaniają się wszystkie telefony (14'34''), a sam Duda dzwoni kolejno do M. Łopińskiego, do B. Borys-Szopy (która jeszcze nie wiedziała, co się stało), do M. Bochenek („która właściwie już jechała do kancelarii”) i „nie wiem, gdzieś koło godziny 9.30 może 10-tej, tego już nie pamiętam dokładnie (ale może są ślady w bilingach? - przyp. F.Y.M.), rozmawiałem z p. min. Jackiem Sasinem, który był na miejscu, w Smoleńsku i w chwili, kiedy ja z nim rozmawiałem, to on znajdował się już na miejscu katastrofy, tzn. stał przy szczątkach samolotu. Był bardzo wstrząśnięty, nie zapomnę tej rozmowy do końca życia. I on mi powiedział, że wygląda na to, że wszyscy zginęli. Ja tylko go zapytałem, czy widział p. Prezydenta. On powiedział, że nie, więc ja, to pamiętam jak dziś, powiedziałem do niego: „Jacek, szukajcie Prezydenta, szukajcie Prezydenta” , bo tam był z naszymi współpracownikami (…) On w pierwszej chwili o ile ja pamiętam, powiedział: „dobrze”, i na tym ta rozmowa się skończyła, bo on mówił, że jeszcze musi gdzieś tam dzwonić. A to były w ogóle takie urywane, szybkie rozmowy. Wszystkie te rozmowy wtedy były takie urywane i szybkie”.

 
Duda nie opowiada zbyt szczegółowo o tym, co słychać było, gdy rozmawiał z Sasinem. Czy np. w tle ich dialogu rozlegał się zgiełk ruskiej krzątaniny na pobojowisku, wycie syren, krzyki? Czy też było to zupełnie spokojne, ciche tło? A może odgłosy nabożeństwa? Jak wiemy bowiem, między 9.30 a 10-tą ambasador Bahr już był (po powrocie z Siewiernego) w Katyniu i tam przekazał wiadomość Sasinowi, zapewne opisując pobojowisko podobnie, jak Sikorskiemu (choć Bahr nie pamięta, jakich słów wtedy użył http://wyborcza.pl/1,75480,8941828,Startujemy.html?as=5&startsz=x). Sasin znając ten opis, mógł go podać telefonicznie Dudzie. Przypomnę, co mówi Bahr o swym przyjeździe: „Dojechaliśmy do Katynia. Wysiadłem z samochodu i pierwszą osobą, która do mnie podeszła, był Antoni Macierewicz. Poprosił o numer telefonu. Nie pamiętam, czyj. Chyba kogoś z ambasady, bo był w mojej komórce, a w komórce miałem głównie ludzi z ambasady. Dałem. Podszedł minister Sasin z Kancelarii Prezydenta. Wcześniej go nie znałem. Starałem się okazać mu serdeczność. Nagle stracić szefa, z którym się było blisko, wydawało mi się strasznym ciężarem”. Ciężko z tego fragmentu wywnioskować to (co mówił w sejmie przed Zespołem smoleńskim Sasin), że jechali razem autem ambasadora po wspólnym rekonesansie wokół wraku i w aucie ustalali, co będą robić na katyńskim cmentarzu.

 
Wróćmy jednak do Dudy. Koło 11-tej odbywa on słynną rozmowę z L. Czaplą (z kancelarii sejmu), który mówi o szykowaniu się gajowego do „wygłaszania oświadczenia o przejmowaniu obowiązków prezydenta”. Tu, nawiasem mówiąc, Duda podsuwa ciemniakom (zapewne mimowolnie, nie podejrzewam, by zrobił to celowo) prawne rozwiązanie przyspieszające warszawski zamach stanu, gdyż pyta, czy mają oni jakąś ruską bumagę, tzn. czy dostali notę dyplomatyczną z Moskwy o śmierci Prezydenta. Oczywiście na tym etapie utrwalania władzy ludowej ciemniacy takiej „noty” jeszcze nie mają (i mimo że jest dla nich „oczywiste”, że „w katastrofie wsie pogibli”, to jednak się nieco mitygują z ostentacyjnym przejmowaniem władzy „ze względów bezpieczeństwa państwa”), ale niedługo potem ją wydębią, gdyż Ruscy im doślą właśnie bumagę o śmierci polskiego Prezydenta, mimo że oficjalna informacja o znalezieniu ciała Prezydenta będzie dopiero podana przez RIA Novosti o 16.10 pol. czasu (http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/minuta-po-minucie).

 
Duda bowiem, sam jak przyznaje, nieco oszołomiony wydarzeniami, rezygnuje w pewnym momencie (po rozmowie z jednym z członków Trybunału Konstytucyjnego, który tłumaczy Dudzie nieco metafizycznie: „gdzie ja teraz zbiorę trybunał?”) z forsowania takiego prawnego rozwiązania, iż Prezydenta należy uznać za zaginionego („nie jest w stanie tymczasowo wykonywać swoich obowiązków”) i należy domagać się oględzin miejsca zdarzenia przez polskich specjalistów medycyny sądowej, by (po znalezieniu ciała) konkluzywnie i autorytatywnie wydali świadectwo zgonu Prezydenta. W ten sposób ciemniacy, bez konieczności powoływania się na orzeczenie TK i debaty nt. sytuacji prawnej, idą drogą na skróty, właśnie w odpowiedniej chwili posłużywszy się ruską bumagą i w ciągu paru godzin „oczyszczają teren” w newralgicznych instytucjach. Tak więc na spotkaniu o 16-tej już jest wszystko pozamiatane, a Sasin, mimo najszczerszych chęci, po parogodzinnym „internowaniu w jaku” (34'47'' „no wiesz, nie wiem, co tu się dzieje, siedzę w samolocie, nie wypuszczają mnie stąd, jakieś są problemy”) wróci już, gdy nowy szef kancelarii zostanie „obrany” (ze złamaniem regulaminu kancelarii Prezydenta, ale kto się takimi duperelami w tamtym czasie przejmuje).

 
Jesteśmy wciąż przy Dudzie: po rozmowie z Czaplą telefonuje on w różne miejsca (w związku z nadzwyczajną sytuacją prawną polskiego państwa) lub też do niego różne osoby dzwonią, i ponownie łączy się on z Sasinem przed południem (ok. 12.10 wyjeżdża pociągiem z Krakowa do Wwy, a przybywa przed 15-tą):

 
(23'09''): „Powiedziałem Jackowi, który był wtedy moim bezpośrednim przełożonym jako zastępca szefa kancelarii, jaka jest sytuacja i pytając go, no, jakie mam zająć stanowisko. Był bardzo zdenerwowany. Powiedział do mnie, jakby nie dał mi odpowiedzi, ale jak ja mu powiedziałem, co, zrelacjonowałem mu tą rozmowę, to powiedział „dobrze”, mówi, „dobrze zrobiłeś, rzeczywiście w takiej sytuacji przecież nie możesz się, nie można się na to zgodzić, skoro oni pytają”. I ja go wtedy zapytałem: „czy znaleźliście ciało p. Prezydenta?” On powiedział: „Andrzej, nie byliśmy w stanie tego zrobić. Nie byliśmy w stanie tego zrobić.” (…) Nie byli w stanie tego zrobić z różnych przyczyn. Po pierwsze: nie było specjalnie warunków, żeby wejść tam po prostu na to miejsce i poruszać się wśród tych szczątków. Jacek mi mówił, że to było tak (…) tam było tak strasznie to wszystko wymieszane, te szczątki samolotu i szczątki ofiar, że, no mówi: „nie byliśmy w stanie tam wejść” (...) Nie byli w stanie tam wejść (…) również dlatego, że (…) no Adam (Kwiatkowski – przyp. F.Y.M.)mi powiedział, że po prostu widok był taki, że on nie był w stanie, po prostu, jako człowiek, tego wytrzymać, i w pierwszym momencie, kiedy próbowali tam wejść, to mówi, to on zobaczył (…) kawałek samolotu leżący po prostu, jakichś kabli plątanina wystawała z niego, a na szczycie tego wszystkiego leżał korpus bez rąk, bez nóg i bez głowy. No i mówi: „no jakby to było ponad siły”.

 
Chyba mi wtedy (Sasin – przyp. F.Y.M.)powiedział, że zamierza wracać jak najszybciej w takim razie, że rozważa to, że zastanawia się, co ma robić, bo ta sytuacja z tym, co działo się tutaj w Warszawie bardzo go zaskoczyła, a miał świadomość, że de facto w tym momencie jest szefem kancelarii czy wykonuje obowiązki szefa kancelarii (...)”

 
Tymczasem Sasin w wywiadzie dla „NDz” opowiada tak o tej rozmowie z Dudą: „- Jeszcze na cmentarzu katyńskim, już po powrocie z miejsca katastrofy, w trakcie Mszy Świętej rozmawiałem z ministrem Andrzejem Dudą. On poinformował mnie, że rozmawiał z szefem Kancelarii Sejmu, który wyraził życzenie, aby minister Duda przygotował dokumenty stwierdzające wygaśnięcie mandatu Prezydenta RP w związku z jego zgonem i tym samym aby zostało umożliwione przejęcie tej funkcji przez marszałka Komorowskiego. Pan minister Duda poinformował mnie, że odmówił wykonania tej czynności, mówiąc, że on żadnej wiarygodnej informacji o zgonie Pana Prezydenta nie posiada. Duda zapytał, na jakiej podstawie można stwierdzić zgon Pana Prezydenta. W odpowiedzi usłyszał, że mówią o tym media. Duda odpowiedział, że nie jest to dla niego żadna miarodajna informacja, by podejmować kroki przewidziane w Konstytucji. Po pół godzinie miał miejsce kolejny telefon z Kancelarii Sejmu. Padła wtedy kolejna informacja - że zgon prezydenta Lecha Kaczyńskiego został potwierdzony przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w jego rozmowie telefonicznej z premierem Donaldem Tuskiem. To wszystko miało miejsce w godzinach południowych w dniu katastrofy. Moja rozmowa z ministrem Dudą odbyła się około godz. 12.00 czasu polskiego. A on relacjonował mi wydarzenia, które już się odbyły. Stąd mówię o godzinach południowych”.

 

 
Sasinowi więc znowu się myli chronologia, ponieważ Duda wyraźnie mówi, że dopiero „około godz. 14-tej” (29'17'') (a więc po prawie trzech godzinach od rozmowy z Czaplą) dostał telefoniczną wiadomość o ruskiej bumadze i rozmowie gajowego z Miedwiediewem (33'39''). Gajowego, nie Tuska. Zgadzałoby się to, co mówi Duda z oficjalną wiadomością o orędziu gajowego o 13.40 (10 Kwietnia). Co więcej, Sasin o 12-tej tamtego dnia jest jeszcze w Lesie Katyńskim (uczestniczyć ma we mszy, ale w trakcie niej ma telefonować m.in. właśnie do Dudy), a potem ma zakomunikować Bahrowi, że chce wracać do stolicy „jak najszybciej, jak najszybciej”. Jeśli więc Sasin nie był na Siewiernym przed mszą w Katyniu, to faktycznie, tak jak mówi Duda, „nie był w stanie tam wejść”.

 

 

 

 

 

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka