Znając realia zmilitaryzowanego państwa, jakim jest ZSSR (czy stare, czy nowe), nie byłoby w tym wydarzeniu nic dziwnego, gdyby nie to, że na poligonie pojawia się też w czasie tejże gospodarskiej wizyty inny nasz dobry znajomy, radziecki doc. S. Amielin (pisałem o nim niedawno przy okazji wspomnień o książce L. Szymowskiego (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/05/zamach-tak-ale-czy-na-siewiernym.html)) ze swoim amatorskim aparatem fotograficznym, trzaskając zdjęcia ćwiczącym maładcom i powiada o tym na smoleńskim forum (http://www.forum.smolensk.ws/viewtopic.php?f=2&t=41474): „Был как-то на таких учениях с присутствием Нургалиева”, czyli że tak się jakoś złożyło, że był na takich ćwiczeniach przeprowadzanych w obecności szefa MSW.
Na forum pytają go zazdrośnie: „обычных смертных не пустят туда? если пустят-то где и когда будет это” (w swobodny tłum.: „zwykłym śmiertelnikom nie wolno tam wchodzić? A jeśli tak, to gdzie i kiedy wolno będzie wolno wejść?”), zaś doc. Amielin odpowiada: „Наверняка не пустят” („Na pewno nie będzie wolno”).
To teraz jakby łatwiej nam pojąć, dlaczego doc. Amielin miał taką wolną rękę z fotografowaniem i rekonstruowaniem „przebiegu wypadku”, jaki miał się zdarzyć parę miesięcy później na pewnym wojskowym lotnisku. Po prostu należy do niezwykłych śmiertelników w neo-ZSSR. Łatwiej nam też pojąć, że stał się mistrzem dla tylu polskich ekspertów i żurnalistów, którzy po 10 Kwietnia tak zachłysnęli się radziecką nauką dotyczącą katastrof lotniczych.