Free Your Mind Free Your Mind
15150
BLOG

Spin doctor

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 438
Zacznijmy od pewnego dialogu, który można obejrzeć na filmie „10.04.10”:

 
Safonienko: ...i potem samoloty latały, fotografowali, jakieś laboratoria latające, wszystko tam...
Gość (w knajpie): A skąd ty wiesz, że tam laboratoria latające były? To mnie interesuje. Ja też byłem na miejscu zdarzenia i mnie interesuje: jak to jest, że ty wszystko wiesz? Śledczy komitet, jak ty to mówisz. Mnie to interesuje.
(Safonienko głupio się uśmiecha i ucieka wzrokiem)
Gość: Taka krótka rzecz: samolot z podwoziem do góry nie może lecieć dłużej niż 3 sekundy Jak ty go zobaczyłeś? To mnie interesuje. Ot, takie pytanie. Odpowiedz, proszę.
(Safonienko cały czas się uśmiecha i sam zaczyna zadawać pytania gościowi)
Safonienko: A pan tam był, tak?
Gość: Tak, oczywiście.
Safonienko: I co pan widział? Jak samolot spadał?
Gość: Jak mogłem widzieć samolot, który leci 3 sekundy? Kiedy on się przekręci, on od razu spada. Jak ty mogłeś go zobaczyć? Byłeś tam i specjalnie patrzyłeś czy co?
Safonienko: Akurat w tym momencie specjalnie patrzyłem.
Gość: Aha, specjalnie patrzyłeś.
(Safonienko kiwa niedbale głową)
Gość: To nie mam pytań.
Safonienko: A dlaczego pan się w ogóle wtrąca?
Gość: Ja zadaję pytanie.
Safonienko (z grymasem gniewu na twarzy): A ja nie zamierzam odpowiadać na pańskie pytania. A dlaczego ja powinienem z panem dyskutować? Z jakiego powodu? Niech pan siedzi za swoim stołem, a ja za swoim. I wszystko.
Jakaś kobieta: Trzeba żyć w swoim kraju i swój kraj kochać.
Gość (wychodząc z knajpy): Nie wolno. Po ludzku nie wolno.
(Safonienko się uśmiecha)
Gość: Nie wolno, rozumiecie? Zginął wasz prezydent. Nie należy deptać kości waszego prezydenta. Nie wolno deptać.

 
Safonienko (w aucie; monolog dramatyczny): Ludzie zginęli, to co to znaczy? I ktoś mi rzuca w plecy, że trzeba ojczyznę kochać. Wszyscy powinni kochać swoją ojczyznę. Wy też swoją ojczyznę kochacie, prawda? To rzeczywiście ciekawe. Zginęło prawie sto osób. Czy to znaczy, że z tego powodu nie mogę niczego mówić? (z uśmiechem) Nasze organy śledcze sprawozdają wszystko: kochasz ojczyznę czy nie kochasz, a tu ja nie powinienem zadawać się z nikim. Mnie się to wydaje niewłaściwe. Całe to mówienie, że wy dziennikarze jesteście winni niedobrych stosunków. A dlaczego wszyscy myślą, że ja mam być odpowiedzialny za niedobre stosunki? Dlaczego nikt nie myśli, że ja mam takie same prawa jak inni? Jak wypowiedź z mojej strony o tym, co widziałem, może spowodować konflikt? Same organa uprzedzają: my nie zalecamy ci kontaktować się z dziennikarzami zagranicznymi; oni przeinaczają sytuację i będziesz potem odpowiadać. Jeśli przekręcą, to przekręcą. Ja potem przyjdę i powiem, że było tak i tak. Dlatego ja od razu spotykałem się z dziennikarzami różnych krajów.

 
(I teraz ciekawy fragment – przyp. F.Y.M.) Ileż tam opowieści, że może tam chłopak z KGB w tej samej kawiarni, ale ja pierwszy raz widzę tego faceta. A w plecy już mi rzucają, że ja ojczyzny nie kocham. Ten mężczyzna z KGB (! - przyp. F.Y.M. - najpierw „może”, a potem już na pewno). I wpadłem. Wpadłem. Oczywiście. Co mi tam. I tak jestem świadkiem. Co wiem, to mówię. Niczego złego na nasz kraj nie powiedziałem. (…)

 
A milicja powinna mnie chronić. Ja się bać w zasadzie nie powinienem. U nas w Rosji tak się przyjęło, że wszyscy boją się milicji. Wszyscy siedzą i się boją (…) Kamery były u nas niesprawne w tym momencie, kiedy samolot spadał.

 
* * *

 
Tyle Safonienko indagowany przez różnych ludzi (kiedyś, jak pamiętamy z „Faktu”, nazywający się Władimir Iwanow (http://www.fakt.pl/Tupolew-plonal-na-moich-oczach,artykuly,72526,1.html, gdzie twierdził: „Zdziwiło mnie, że w palącym się wraku, wśród porozrzucanych rzeczy, połamanych drzew nie widać w ogóle ludzi. Pomyślałem nawet, że to rozbiła się maszyna transportowa lub wojskowa, a nie pasażerska. Żadnych ciał, żadnych rannych i nie słychać, by ktokolwiek wzywał pomocy. Byłem wystarczająco blisko i proszę mi wierzyć, że gdybym usłyszał wołanie o pomoc, nie wahałbym się ani sekundy” - w filmie „10.04.10” już opowiada, że biegł ratować ludzi). Jak na moje oko stanowi on, powiedzmy „spin doctora specnazu”, być może należąc do agentury specnazu, o której pisze W. Suworow w swej książce o ruskich spesłużbach, a już na pewno człowieka ruskich służb. Zresztą już prof. A. Iłłarionow w programie B. Wildsteina powiedział krótko i celnie: „Tacy mechanicy nie biorą się z lasu” (wątpił zresztą, by Safonienko był autorem filmiku Koli).

 

 

Jeśli zakładamy, że Ruscy na Siewiernym dokonali maskirowki, czyli makabrycznej inscenizacji z wykorzystaniem i części samolotu, i ludzkich zwłok („strefa zero”), to nie tylko miejsce musieli mieć dobrze wybrane, ale przede wszystkim „otoczenie” musieli mieć doskonale sprawdzone. Najbliższym budynkiem, z którego kamery wychodziły na „miejsce katastrofy” był warsztat samochodowy, którego mechanicy (Wołodia, Igor, Siergiej) w ciągu paru chwil nie tylko zamienili się w „pierwszych” i „naocznych”, pokazywanych w telewizjach (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/ruskie-kino.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/montaz-i-zoom-u-safonienki.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/kola.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/igor.html, http://freeyourmind.salon24.pl/234632,film-swiadkowie (tu się pojawia wspomniany Siergiej), „świadków katastrofy”, lecz i w pierwszych... „dokumentalistów zdarzenia” (http://freeyourmind.salon24.pl/233482,o-pozytkach-z-mechaniki-samochodowej). Jedynie Oleg Starostienko nie tylko się „katastrofą” szczególnie nie zainteresował, lecz wyznał w pewnej chwili (przepytującym go parę miesięcy później reporterkom „Misji specjalnejhttp://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/misja-specjalna/wideo/21092010/2632524), że „nie katastrofę widział, ale inne rzeczy, no ale nie będziemy mówić o smutnych sprawach.(szkoda że w filmie „10.04.10” nie pojawił się ponownie zamiast choćby Safonienki).

 

 
Starostienko mówi też coś jeszcze ważniejszego, że służył w armii. Czy przypadkiem nie w oddziałach specnazu? Może nie, tak czy tak do byłego żołnierza specnazu należy np. leżący opodal lotniska garaż. Czy podobnie nie jest ze świetnie nam znanym warsztatem samochodowym i jego właścicielem? Tę kwestię nie tylko A. Gargas, lecz wszyscy analizujący wypowiedzi mechaników-fotoamatorów-dokumentalistów powinni wziąć pod uwagę. Ludzi specnazu widział też P. Kraśko na Siewiernym, przypomnę. A czym jest specnaz? Proszę poczytać Suworowa.    
s
 

 

 

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka