Free Your Mind Free Your Mind
15813
BLOG

Śledztwo raz jeszcze

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 335
Przeczytałem krótki tekst n0str0m0 nawiązujący do wypowiedzi J. Kaczyńskiego dla blogpressu (http://n0str0m0.salon24.pl/273655,gps-zestrzela-ten-samolot). Premier Kaczyński uważa, że nie można kwestionować autentyczności miejsca (Siewiernyj) i wraku na wojskowym lotnisku. Z całym jednak szacunkiem dla znakomitego polityka, jakim jest premier Kaczyński (jak też minister Macierewicz), muszę się odnieść polemicznie do tej wypowiedzi. Jak sam on przyznawał wielokrotnie w wywiadach dotyczących 10 Kwietnia, był - co zrozumiałe - w wielkim szoku, po tym, co się stało. Myśmy wszyscy (mam na myśli Polaków przywiązanych do Polski, nie peerelaków przywiązanych do Moskwy) byli głęboko wstrząśnięci wydarzeniami tamtego dnia i właściwie do dziś wciąż je mocno przeżywamy.
 
Będąc jednak w takim szoku, Kaczyński nie był w stanie przecież nawet w najmniejszym stopniu ocenić tego, jak wygląda pobojowisko na Siewiernym (i nawet nikt by tego od niego nie oczekiwał) - poza tym pojawił się przecież na miejscu późnym wieczorem. Co robiono, by pojawił się jak najpóźniej, to doskonale wszyscy wiemy. Bogu dzięki, że nie dał się wciągnąć w tamto diaboliczne przedstawienie Putina i Tuska z ustawianym do kamer obściskiwaniem się na Siewiernym. Kaczyński musi też pamiętać to, iż niedługo po tragedii otrzymał za pośrednictwem Sikorskiego od razu całą ruską „wersję zdarzeń” (z winą pilotów i nieszczęśliwym wypadkiem) – mimo że absolutnie NIC jeszcze nie było i nie mogło być na miejscu zbadane. Skąd więc ten ruski pośpiech? Pisałem już w obszernej analizie dezinformacji okołosmoleńskiej (http://www.polis2008.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=792%3Afakt-smoleski-jako-produkt-dezinformacji&catid=304%3Adzielnica-dokumentalistow-i-wiadkow&Itemid=1) – chodziło o kształtowanie odpowiedniego OBRAZU tragedii w umysłach polskich obywateli (kształtowanie także na potrzeby dezinformacji na poziomie międzynarodowym). Jeśli wykształci się w umysłach odbiorców obraz „nieszczęśliwego wypadku”, to w kategoriach nieszczęśliwego wypadku patrzą oni na coś, co na kilometr przecież wygląda jak zamach.

 
To oczywiście kwestia nie tylko obrazowania tragedii smoleńskiej, ale też odpowiedniego jej nazywania. Powstała cała lista określeń „zakazanych” w przekazie medialnym. Słowem tabu od samego początku (co oczywiście dziwne w nowoczesnych czasach, w których żadnych tabu, jak nas mędrcy zapewniają, nie ma i nie powinno być) było to słowo, które od razu cisnęło się na usta 10 Kwietnia, czyli właśnie „zamach”. Czy terrorystyczny, czy inny – ale na pewno zamach. Zamach na Prezydenta i prezydencką delegację. Zamach na najwyższych generałów polskiego wojska. Zamach na wielu wysoko postawionych urzędników państwowych. (Takie wypadki lotnicze z samolotami tak wysokiej rangi po prostu się nie zdarzają – nawet, jeśliby jednak jakimś sposobem (tzn. bez sabotażu czy dywersji) doszło do wypadku, to nie zakończyłby się on masakrą, lecz najwyżej obrażeniami paru pasażerów). Co ciekawsze natomiast, słowami tabu stały się też błyskawicznie terminy: „awaria” oraz „awaryjne lądowanie”, mimo że jeszcze w pierwszych relacjach na gorąco się pojawiały. O awarii nie miało być mowy, bo tupolew był po remoncie w najlepszych ruskich rękach. O awaryjnym lądowaniu także, bo nie miał awarii, a debeściaki szarżowali poganiani w ciężkiej mgle przez pijanego szefa wojsk powietrznych i zapalczywego Prezydenta chcącego pogrozić z Katynia przerażonej Moskwie.

 
Na miejscu nie był wtedy min. Macierewicz. Na miejscu, przypominam, ci wszyscy eksperci, którzy pojawili się z E. Klichem (także wieczorem 10 Kwietnia) mogli zacząć prace dopiero następnego dnia, a więc 11 kwietnia. Proszę przyglądnąć się z wieczornych filmów z 10 Kwietnia, jak wygląda rekonesans polskich ekspertów (z Klichem na czele) po Siewiernym. Snują się za Anodiną i innymi Ruskami jak wycieczka szkolna po obcym mieście. Jak także doskonale wiemy z relacji Klicha, polscy eksperci nie badali takich kluczowych dowodów, jak "brzozowe skrzydło", nie uczestniczyli w oblocie nad Siewiernym. Można więc chyba podejrzewać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nawet nie sprawdzali, czy części wraku należą do TEGO tupolewa, czy nie.

 
Komuś ta kwestia może się wydać niedorzeczna, ale przecież nawet w przypadku zwykłego morderstwa sprawdza się broń, z której zabito ofiarę, czyż nie? Czy nie została podrzucona przez kogoś? Skąd pochodzi? Czy jest autentycznym narzędziem zbrodni? 10 Kwietnia zginęło blisko sto osób, które w swej większości nie były „zwykłymi ofiarami”, lecz bardzo ważnymi funkcjonariuszami publicznymi i NALEŻAŁO przede wszystkim dokładnie sprawdzić autentyczność wraku tupolewa, skoro można było go potraktować jako „narzędzie zbrodni” (zgodnie z oczywistą i całkiem racjonalną hipotezą zamachu na polskiego Prezydenta i natowskich oficerów). Czy ranga wydarzenia, ranga zbrodni została należycie uwzględniona przez polskich śledczych? Czy w historii Rosji zabijanie polskich przywódców i polskich oficerów nie dokonywało się już wiele razy? Nie trzeba chyba przypominać Katynia, można przypomnieć sobie moskiewski „proces szesnastu”.

 
Wszystkie, podkreślam, wszystkie "badania" toczyły się pod dyktando Rusków - jak więc wygląda ich ostateczny kształt i wiarygodność to mogliśmy się przekonać z "raportu komisji Burdenki 2" oraz „polskich uwag” do niego, gdzie wymienione są olbrzymie ilości niedostarczonych Polsce dokumentów, ekspertyz, dowodów itd. Czy policja bada crime scene pod kierunkiem seryjnego mordercy, którego w tym miejscu złapano po kolejnym zabójstwie? Owszem, przywozi się czasami mordercę na miejsce zbrodni w celu odtworzenia zdarzeń i skonfrontowania zeznań z materiałem dowodowym – no ale chyba nikt mi nie powie, że w taki sposób wyglądała kooperacja polskich specjalistów z ruskimi w Siewiernym.

 
Jest mnóstwo bardzo poważnych przesłanek i zeznań świadków (także polskich), przywoływanych w moich ostatnich postach - które nakazują powątpiewać w autentyczność miejsca i wraku z 10 Kwietnia (czy później Ruscy na tym składowisku leżącym pod gołym niebem nie robili dodatkowych przekładanek, to osobna sprawa), w autentyczność całego "wypadkowego przekazu" z tamtego dnia. Jeśli więc są takie przesłanki, to z pełną powagą - nawet jeśliby się miało okazać, że to błędny trop - trzeba całą sprawę spokojnie zbadać. Ja, skłaniając się ku hipotezie dwóch miejsc (konstruowanej zresztą także przez innych blogerów, co uczciwie przyznaję), brałem pod uwagę nasze wielomiesięczne, drobiazgowe analizy materiałów (fotograficznych, filmowych itd.) i wypowiedzi związanych ze Smoleńskiem. Analizowaliśmy każdy szczegół, każde zdanie, każdą sprzeczność, każde niedopowiedzenie.

 
Każdy, kto mnie czytał, musiał pamiętać też dość długą dyskusję na moim blogu wokół "hipotezy dwóch tupolewów" - krytykowanej przeze mnie (http://freeyourmind.salon24.pl/181169,dwa-tupolewy). Nie było więc tak, że od razu przyjąłem założenie, iż doszło do mistyfikacji czy maskirowki. Zasadność hipotezy dwóch miejsc uznałem dopiero po wielu dyskusjach i wielu przemyśleniach. No i nagle się okazuje, że pojawiają się coraz to nowe przesłanki wzmacniające tę hipotezę. Tę hipotezę, jak już zaznaczałem, dość łatwo sprawdzić: 1) badając autentyczność wraku, 2) badając autentyczność miejsca zdarzenia, 3) sprawdzając, czy w Smoleńsku (czy jego okolicach) nie było dwóch (w podobnym czasie) akcji ratunkowych, 4) sprawdzając, czy polski tupolew po decyzji, że nie ma lądować w Siewiernym (niedawno ta informacja się ukazała), nie został przez Moskwę skierowany na jakieś inne lotnisko (w Rosji lub na Białorusi). Przecież chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by te kwestie zweryfikować i się upewnić, na czym stoimy? Potwierdzenie tej hipotezy spowodowałoby całkowity zwrot w sprawie Smoleńska, zaś znalezienie rozstrzygających dowodów, że nie doszło w Siewiernym do mistyfikacji, pozwoliłoby ostatecznie przyjąć, że Ruscy wysadzili polskiego tupolewa w okolicach Siewiernego.

 
Wydaje mi się, że dla niektórych osób sama myśl, że wszystko jednak mogło być inaczej niż nam się przez wiele miesięcy wydawało, jest nie do przyjęcia. Zaznaczam jednak, że po pierwsze, takie zwroty w każdym sensownym śledztwie się dokonują (podejrzewa się jedną osobę, a prawdziwym sprawcą okazuje się ktoś inny), a po drugie: nam chyba chodzi o prawdę w przypadku 10 Kwietnia, nie zaś o trzymanie się wersji, do której się już „przyzwyczailiśmy”. Proszę bowiem wziąć jedną rzecz pod uwagę: jeśli Ruscy dokonali mistyfikacji, a my tej mistyfikacji nie przyjmujemy do wiadomości, to badając szczątki wraku, pobojowisko, sfałszowaną dokumentację itd. NIE dowiedziemy, że dokonany został zamach na polskiego Prezydenta, bo nie będziemy mieć dowodów. Jeśli czekiści dokonali maskirowki, a my uważamy, że nie, to na nic się okaże całe nasze obywatelskie śledztwo.

 
Może Ruscy nie dokonali maskirowki (co byłoby do nich nie podobne, jeśli weźmiemy np. pod uwagę zamachy terrorystyczne w Rosji, które wyniosły Putina do władzy). Może. Upewnijmy się jednak najpierw, że nie, zanim zaczniemy wyrokować.

 
I jeszcze jedno. Może komuś się wydaje, że przyjęcie hipotezy dwóch miejsc (lub hipotezy „maskirowki katastrofy”) „umniejsza” jakoś tragedię z 10 Kwietnia, „bagatelizuje” skalę wydarzenia. Jest to czysty nonsens. Hipoteza dwóch miejsc głosi, że tragedia była straszliwsza niż nam się zrazu wydawało. Nie dokonano bowiem, zgodnie z tą hipotezą, zamachu „za pomocą katastrofy”, lecz zamachu terrorystycznego na delegację prezydencką. Jest to kwalifikowane jako zbrodnia przeciw ludzkości i może być z miejsca ścigane przez międzynarodowy trybunał. To nie jest wtedy jakaś „sprawa między Polską a Rosją”.

 

 

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka