Free Your Mind Free Your Mind
2743
BLOG

Czwarty scenariusz

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 127

 

W kancelarii premiera telefon terkotał, a właściwie wył niemiłosiernie, podczas gdy Donald Tusk, oszołomiony nocą biegania po wałach przeciwpowodziowych, starał się twardo zdrzemnąć i choć na chwilę oderwać od rzeczywistości nie do zniesienia. Zerwał się w końcu z łóżka polowego, które tuż przed powrotem z czuwania nad alarmowym stanem Wisły, rozłożył w kancelarii wierny Paweł Graś; doskoczył do słuchawki i posłyszał znajomy głos Władimira:

 
- Śpicie, Donaldzie? Szósta rano. Pewnie nie śpicie, pewnie na nogach, jak znam życie.
Premier, który z wszystkich języków najbieglej władał rosyjskim, odrzekł ochrypłym głosem:
- Da, da. A szto słucziłos'?
Powiódł wzrokiem w kierunku zabłoconych gumiaków stojących pod drzwiami. Ociekały wciąż brudną wodą. Oblepione były zielskiem.
- Wiem, że w Polsce ciężko. Pokazywali u nas w telewizji – ciągnął rosyjski premier. - U nas też nie za wesoło, mnóstwo ludzi pije, przestępczość ostatnio wzrosła, a z kolei wielu milicjantów ma depresję lub inne zaburzenia...
- Da, da, ja czitał w gazietie...
- Ale ja nie w tej sprawie dzwonię...

 
Tusk wyprostował się do postawy zasadniczej, czując, że będzie mowa o czymś ważnym. Może znowu jakiś wariat znalazł coś na pobojowisku w Smoleńsku i zrobił chryję wokół tego z tymi piekielnymi paranoikami z Sieci? Ale przecież tam przed lotniskiem już wszystko zaorane, ziemia nowa dowieziona, trawa posiana, drzewa wyrąbane – co by tam jeszcze mogło na wierzch wyleźć?

 
- Widzicie, Donaldzie, chciałem wam pewne sprawy wyjaśnić, jak kolega koledze.

 
Premier odkręcił stojącą butelkę wody mineralnej i zaczął chłeptać, spoglądając przez okno na Warszawę. Z cicho ustawionego radia słychać było dyżurnych redaktorów „Sygnałów Dnia”, którzy z tą samą troską, jak za Gierka, opowiadali o skomplikowanej sytuacji społecznej kraju.

 
- Otóż... Możecie się dziwić, że tak wolno postępuje to nasze, wasze, hm, przez nas wszystkich prowadzone śledztwo. Jako były pułkownik KGB..., wiecie, co to było KGB...
- Da, da, towariszczu...
- Donaldzie, nie tak oficjalnie. Jesteśmy kolegami – przypomniał mu Putin nieco strofującym tonem. I dodał łagodniej: - Jako były pułkownik z jednej strony mam obowiązek o pewnych, nawet trudnych kwestiach was poinformować, z drugiej, z nielekkim doprawdy sercem to czynię.

 
Tusk oblizał usta i odstawił wodę.

 
- Da, ja was słuszaju... - rzekł.
- Wiecie, rozumiecie... To śledztwo idzie tak wolno, tak się trochę mota, bo... co tu dużo kryć, istnieje czwarty scenariusz wydarzeń z 10 kwietnia.

 
Premier docisnął słuchawkę głową i zaczął pięściami trzeć zaspane oczy.

 
- Jaa pooniiaał – odparł, wydłużając samogłoski, bo chciało mu się ziewać. - Wy nam prisłali wsie rozpiski. Pakaziwał mienia Pawieł Grasjowicz, moj...
- Nie, Donaldzie, nie rozumiemy się – wtrącił się Putin, odchrząknąwszy głośno. - Nie chodzi o tamte wersje, lecz o tę prawdziwą. To znaczy, tamte też były prawdziwe, lecz ta jest najprawdziwsza. Dlatego i najtrudniejsza do ogłoszenia. Stoicie?
- Konieszno! - wyprostował się Tusk i nawet odruchowo strzelił butami.
- Nie trzeba, Donaldzie – odezwał się nieco zmęczonym głosem rosyjski premier. - Jak stoicie, to sobie siądźcie, żebyście mogli spokojnie posłuchać tego, co mam wam do powiedzenia.

 
Tusk przysiadł na parapecie okna. Przetarł dłonią nieogoloną twarz. Westchnął i potrząsnął głową.

 
- Otóż tak naprawdę to był początek wojny.
- Szto? Szto wy skazali?
- No z tym Smoleńskiem – dodał cierpliwie Putin. - Wedle wskazań naszych służb delegacja prezydenta Kaczyńskiego w ostatniej chwili odbiła w stronę Moskwy i chciała wylądować na Placu Czerwonym. Widać to było na radarach i na satelitarnym podglądzie. Mieli zamiar przejąć władzę na Kremlu jak w 1612 roku, stąd też tylu generałów wzięli. Na miejscu katastrofy jeden z naszych śledczych znalazł ponadto ulotkę z napisem: „Katyń pomścimy”, która mówi sama za siebie. Takimi ulotkami chciano w trakcie puczu zasypać całą naszą stolicę. My... my, zrozumcie, Donaldzie, musieliśmy jakoś tej awanturniczej akcji zapobiec. Co by świat o nas powiedział?

 
Tusk zamknął oczy, gdy rozmowa dobiegła końca. Odłożył słuchawkę. Pilotem włączył telewizor. Ku jego zdumieniu ubrany w polowy mundur, zaczesany w ząbek Tomasz Lis zapowiadał w specjalnym wydaniu wiadomości orędzie naczelnika Bronisława Komorowskiego do narodu, które zaczynało się od słów:

 
- Jako naczelnik, znaczy namiestnik, znaczy prezydent, znaczy pełniący obowiązki prezydenta, ogłaszam stan wojenny z powodu haniebnego ataku na stronę wikipedii, który nie pozwala mi kompetentnie działać. Przy okazji zablokowane zostają do odwołania strony wszystkich psychopatów szkalujących w Sieci naczelnika, namiestnika, prezydenta, pełniącego obowiązki, znaczy Mnie, a samych tych psychopatów zaczęły z samego rana szukać ludzie generała Bondaryka. Pozostali obywatele zobowiązani są do pomagania przy sypaniu wałów. Zgoda buduje!
Komorowski ubrany w mundur galowy oderwał wzrok znad kartki i odchylił się, by wyciągnąć coś z szuflady biurka, przy którym siedział. Był to biało-czerwony szalik z napisem „Polsza”. Zamachał nim zawadiacko do kamery i dodał z uśmiechem:
- Polska! Biało-czerwoni! Polska!

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka