Free Your Mind Free Your Mind
365
BLOG

Rozumieć Polskę

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 206

 

Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! Chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może czas na mój kraj, na Polskę...”, mówił w Gruzji L. Kaczyński i te słowa warto sobie przypomnieć dziś, zwłaszcza że do niektórych ludzi, jak widzę, nie dotarło to, w jakim kraju żyjemy od porannych godzin 10 kwietnia 2010 r. Nawiasem mówiąc, ciekawe jest to, że po paru dniach rozważania na blogach kolejnej podejrzanej kwestii, tj. godziny katastrofy, nagle odkrywają temat media mainstreamowe (to dokładnie tak, jak ze słynnym filmikiem) i okazuje się, że całkiem uzasadnione jest twierdzenie, iż do tragedii doszło o jakieś kilkanaście minut wcześniej niż to oficjalnie podawano, a tak naprawdę to nie wiadomo dokładnie, kiedy. Jak na trwające od ponad tygodnia śledztwo to niezły wyczyn owo nieustalenie godziny katastrofy. Jeśli dzielni śledczy wiedzą „tak wiele”, to co jeszcze „wiedzą”? Co więcej, naraz piloci Jaka-40 przypominają sobie o rozmowach ostrzegawczych z pilotami Tu-154M, tak jakby nie można było stenogramów tychże rozmów opublikować nazajutrz po czarnej sobocie.

 
No ale jeszcze wszystko przed nami, bo jak zapewne zauważyliśmy, dezinformacja skrupulatnie i elastycznie podąża za coraz to nowymi publikacjami i spekulacjami, falsyfikując poprzednie „oficjalne” (i skomentowane w mainstreamie na sto sposobów z pełną powagą) wersje, a podsuwając nowe, doskonalsze i nie mniej oficjalne od poprzednich. Dezinformacja bowiem twórczo posługuje się takimi elementami, które zapewniają i prawdopodobieństwo („faktycznie, tak mogło być”) i perswazję („to brzmi przekonująco”), a jej celem jest zdyskredytowanie i/lub wyeliminowanie takich analiz, które odsłaniają prawdę i demaskują fałsz. Wprawdzie kto jak kto, ale prokuratorzy powinni być szczególnie wyczuleni na rozmaite sprzeczności, nieścisłości, manipulacje, odwoływanie zeznań, korygowanie relacji ad hoc itd., ale najwyraźniej nie to jest przedmiotem śledztwa. Tym przedmiotem jest to, co już zdołano ustalić jako stuprocentowo pewne – tj. pojednanie warszawsko-moskiewskie. Reszta rzeczy podlega jeszcze ustaleniu, to pojednanie jednak to sprawa pierwszorzędnej, ponadpaństwowej wagi. No a skoro taki jest priorytet, to nic dziwnego, że jakieś tam detale związane z tragedią załogi i pasażerów prezydenckiego samolotu schodzą na dalsze plany i kto wie, czy nie poznamy tych detali (stenogramy z kabiny pilotów też?) właśnie za rok, jak nas uprzedził wielkodusznie prokurator generalny.

 
Jeśli natomiast prawdą jest, że do katastrofy doszło kilkanaście minut wcześniej, to i możemy się domyślić, iż przez te kilkanaście minut (wedle pamiętnych relacji rosyjskich, składanych w sobotę Putinowi, służby ratownicze miały pojawić się na pobojowisku tuż po 10-tej lokalnego czasu, a więc po 9-tej naszego) Polacy pozostawali bez jakiejkolwiek pomocy. Nic więc dziwnego, że służby po przybyciu na miejsce tragedii stwierdziły, że nie ma kogo ratować. Wróćmy jednak do nieco szerszej perspektywy zarysowanej gruzińskim przemówieniem Prezydenta. Przypomnę, że stwierdził on wtedy jeszcze: „Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów, okazuje się, że nie; że to był błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, o które miałaby się Europa opierać mają jakiekolwiek znaczenie w praktyce. Jeżeli mają mieć one znaczenie, to my musimy być tu. Cała Europa musi być tutaj”. Wiemy skądinąd zaś, że Europy nie było tam i wtedy, i nie było, gdy składano do wawelskiej krypty zmarłego Prezydenta. Od czasów „gruzińskiej awantury” (w trakcie której Radek Sikorski gnał „uspokajać” Kaczyńskiego) wiele się zmieniło: Rosja odzyskała Ukrainę (i politycznie, i gazowo, i – jak się dowiedzieliśmy niedawno – wojskowo), USA zaczęły się wycofywać ze Starego Kontynentu (wypychane i przez Rosję, i przez Niemcy), a nawet wchodzić na drogę „odprężenia-rozbrojenia” (żeby Breżniew to widział, eh!), a w naszym nadwiślańskim kraju pojawiła się (po 7 kwietnia, kiedy to Putin obwieścił nam w Katyniu, że zginęli tam i Polacy, i Rosjanie, a więc to nasza wspólna sprawa) idea polsko-kremlowskiego pojednania, czyli weszliśmy w kolejny etap czarnego scenariusza rysowanego przez Prezydenta jeszcze w Gruzji. Co czeka nas teraz? Znowu podpowiada nam historia.
 
Jeśli chodzi o dzieje powojenne, to rok 1946 można uznać za kluczowy, ponieważ był to rok „manifestacji siły” komunistycznej „władzy” na terytorium Polski, manifestacji polegającej na tym, iż na skalę ogólnokrajową dokonano fałszerstwa wyników „referendum” i ogłoszono te fałszywe wyniki jako prawdziwe, miarodajne i legitymizujące sowiecką uzurpację (wybory z 1947 r. były już tylko doskonaleniem tej „metody” uzyskiwania społecznego poparcia). Metodą faktów dokonanych (zwłaszcza dokonanych w sposób bezprawny, nielegalny, rewolucyjno-bolszewicki) czerwoni posługiwali się przez całe dziesięciolecia „Polski Ludowej”, tworząc fasadowe instytucje państwa obsadzane cepami miernymi, ale wiernymi politbiuru, czyli po prostu Moskwie.

 
Przypominam to wszystkim tym, którzy w swoich diagnozach sytuacji społeczno-politycznej nieodłącznie powołują się na „sondaże”, na „badania opinii publicznej”, jakby owe „badania” dostarczały empirycznych danych o realiach polskiego państwa. Odkąd bowiem odkryto, że za pomocą socjotechniki można legitymizować bezprawie, to – w sytuacji bantustanu, jakim jest III RP – ta sama metoda może być użyta (i zwykle bywa używana) do „nowoczesnego kreowania nastrojów społecznych”, jeśli jest to metoda skuteczna i niedroga (tańsza niż posyłanie pał na ulice czy urządzanie łapanek „wrogów socjalizmu”). Taką metodę stosowano w 2005 r. kreując na króla sondaży D. Tuska, który miał nawet w pierwszej turze pokonać L. Kaczyńskiego (J. Rokita miał zostać premierem, jak pamiętamy i już się na to szykował). Mimo że wyniki wyborów były inne, nikt z „badaczy społecznych” (bo o analitykach i komentatorach nie wspomnę) nie stracił ani posady, ani twarzy. Od tamtego czasu nie zmieniło się nic. Śmiem twierdzić, że patologia jest wprost udoskonalana na zasadzie: im bardziej odległe są wyniki badań od rzeczywistych nastrojów i postaw obywateli, tym głośniej się o tych wynikach mówi, żeby zwyczajnie zakrzyczeć społeczną rzeczywistość. Oczywiście to chore zupełnie zjawisko (odpowiedzialni za nie powinni stracić prawo do jakichkolwiek badań naukowych i mam nadzieję, że do takich rozwiązań dojdzie za jakiś czas) stanowi wierzchołek góry lodowej, bo przecież III RP jako kraj „trzeciego świata” jest majstersztykiem patologii, jest królestwem sitw i agentury (także w środowiskach akademickich), nienaturalne byłoby więc, gdyby w takim otoczeniu prym wiodły jakieś niezależne instytucje badawcze rzetelnie opisujące to, co się wokół nas dzieje.

 
Biorąc to wszystko jednak pod uwagę i biorąc pod uwagę „drugi Katyń” oraz zachowania ludzi Komorowskiego noszące znamiona cichego zamachu stanu, należy zdawać sobie sprawę w jak wielkim niebezpieczeństwie jest polskie państwo. To niebezpieczeństwo jest wewnętrzne i zewnętrzne, a przy niesamowitej i szokującej wprost mobilizacji środowisk promoskiewskich w naszym kraju, domaga się ono od nas zimnej jak lód oceny sytuacji, jak też wskazania racjonalnego rozwiązania choćby w obliczu nadchodzących, przyspieszonych prezydenckich wyborów. Czytamy bowiem rzeczy rozmaitych publicystów świadczące, że albo nie wiedzą, co się dzieje, albo nie rozumieją tego, co się stało. I owi publicyści nieodmiennie powołują się „na sondaże”.

 
Zacznijmy od tego, co pokazali „badani” Polacy w ostatnich burzliwych dniach. Obywatele naszego kraju pokazali 3 rzeczy: 1) że się nie wstydzą swoich politycznych poglądów i patriotycznych oraz religijnych postaw, 2) że wiedzą, jak wielkie było i jest zakłamanie mediów (i „sondaży”), 3) że za tragedią smoleńską może stać Moskwa, więc sytuacja Polski jest naprawdę śmiertelnie poważna. Wymaga ta sytuacja zatem poważnego i zarazem dzielnego polityka na takie czasy. Jego kamienną twarz widzieliśmy i w Smoleńsku, gdy przybył identyfikować zwłoki brata, i później w dniach żałoby na uroczystościach pogrzebowych. Milczenie J. Kaczyńskiego mówiło nam więcej niż nerwowe komentarze mdlejących dziennikarek i zapłakanych dziennikarzy (którzy jeszcze niedawno nawet tonem głosu okazywali swoje salonowe lekceważenie lub pogardę „braciom”).

 
Widzieliśmy też totalne przerażenie Tuska (obejmowanego przez rosyjskiego premiera), który chyba naraz pojął, iż polityka to nie żarty i „marketing” w ramach mediokracji (czy poczuł jakiś dreszcz śmierci, łącząc w myślach 7 kwietnia z 10-tym?). Widzieliśmy też pozbawioną jakichś głębszych emocji twarz Komorowskiego. Widzieliśmy też i słyszeli tych, których wstrętem i grozą napawa odradzanie się polskiej wspólnoty. Polskie państwo otrzymało śmiertelny cios 10 kwietnia i wymaga teraz na swoim czele polityka mogącego sprostać zadaniu podźwignięcia kraju z całkowitej zapaści. Nie widzę nikogo innego poza J. Kaczyńskim.

 
Wsłuchiwałem się w jego głos w trakcie mów pogrzebowych. Spokojny, rzeczowy, ale też pełen wzruszenia. I zarazem pełen siły. Polska – mimo tego ciosu, jaki jej zadano – pokazała swą obywatelską, społeczną siłę na ulicach, placach i rynkach. Ta Polska potrzebuje teraz silnego polityka na najcięższe, jakie nadeszły, czasy. Głupcy wprawdzie zaczęli już straszyć „demonami IV RP”, sprowadzając wizję startu Kaczyńskiego do poziomu dawnego sporu politycznego, tak jakby 10 kwietnia definitywnie nie zamknął pewnej epoki właśnie zajadłych, wściekłych, napędzanych przez nienawiść, sporów. Teraz bowiem nie chodzi o żadną numerację przy „RP”, lecz chodzi po prostu o Polskę. Kto tego nie rozumie, niech nie zabiera głosu w tej ogólnonarodowej dyskusji.
i
 

 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka