Free Your Mind Free Your Mind
252
BLOG

Przysypani gruzem muru

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 71

 

Byłem w Berlinie kilka razy, byłem także, gdy dzielił go mur i jak każdy, kto widział NRD i RFN, zapamiętałem tę różnicę między mroczną i napiętą atmosferą wschodniej części, a luzacką zachodniej, między kosmitami zamieszkującymi DDR, a całkiem normalnymi ludźmi z Bundesrepubliki. Tak to przynajmniej wyglądało z grubsza.
 
Jak sobie przypomnę jesień 1989 r., to przypomina mi się to poczucie jakiegoś zażenowania, jakiegoś cholernego wstydu, jakiegoś piekielnego upokorzenia, że (wrzesień) Węgrzy ustalili, iż będą mieć całkowicie wolne wybory, (listopad) gdzieś w Berlinie ludzie rozwalają mur, że (listopad/grudzień) Czesi dokonują aksamitnej rewolucji, że (grudzień) gdzieś w Rumunii ludzie tłuką komunę na ulicach – gdzieś ktoś świętuje naprawdę jakiś historyczny przełom, zaś w Polsce dokonuje się jakiś potworny, perwersyjny szwindel polityczny i czerwone matolstwo miast zniknąć, jeśli nie z powierzchni ziemi, to choćby sprzed ludzkich oczu, w najlepsze wraca do gry politycznej z prezydentem wroną na czele (wybranym przez nowy parlament, w którym większość stanowiła przecież komuna), jakby nigdy nic, co zresztą było nawet zrozumiałe, skoro państwo do końca grudnia nazywało się „peerel”.
 
Miałem wtedy wrażenie, że coś nam nieodwołalnie przeszło koło nosa, a w innych krajach bloku sowieckiego osiągnięto dużo więcej niż w naszym, który uchodził za najbardziej buntowniczy i waleczny. Następne lata tylko potwierdziły tę smutną konstatację. Dziś zresztą różnica między komuną w postaci PO, a komuną w postaci SLD jest doprawdy znikoma – ta sama tępa buta, ten sam instrumentalny sposób traktowania służb specjalnych, te same frazesy o rozwoju gospodarczym i te same brednie o fachowości i apolityczności. Taka sama monopartia pozbawiona jakichkolwiek moralnych zahamowań przed zażeraniem się konfiturami władzy. To samo poczucie bezkarności.
 
Właściwie od momentu zburzenia muru zaczął się proces zjednoczenia Niemiec, który Polska, kraj szczególnie doświadczony przez zachodniego sąsiada podczas II wojny światowej oglądać sobie mogła zza szklanego ekranu. Owszem, jakaś delegacja wzięła bodajże raz udział w słynnych wielomiesięcznych rokowaniach 2 plus 4, ale na zasadzie obserwatora, a nie kogoś, kto o czymkolwiek na Starym Kontynencie po tejże II wojnie i po „zimnej wojnie” decyduje. Abstrahuję już od „klasy politycznej” Mazowieckiego czy Skubiszewskiego, bo trudno tych ludzi uważać za polityków, którzy w ogóle nadawali się na te stanowiska w „wolnej Polsce” (byli oni raczej doskonale intelektualnie i emocjonalne skrojeni do wymogów postkomunizmu), ale przynajmniej ludzka przyzwoitość nakazywałaby się dopominać o nieco więcej aniżeli o bierne przyglądanie się najważniejszym zmianom w pojałtańskim porządku.
y
 
Okołowałęsowa elita polityczna nie tylko do tych zmian nie była przygotowana, ale do nich kompletnie nie dorastała, a mimo to - w jakimś szaleństwie swojej pychy - uważała się za godnego reprezentanta polskiego narodu. W rezultacie zjednoczenie Niemiec dokonało się bez jakiegokolwiek materialnego i politycznego zadośćuczynienia Polsce za zniszczenia wojenne i eksterminację polskiej ludności, za obozy śmierci i za zrównanie z ziemią Warszawy, za bestialskie eksperymenty Mengelego i za planowe niszczenie polskiej inteligencji i kultury. Nic ludzie ze styropianu nie wywalczyli, do tego stopnia upojeni byli władzą przydzieloną im przez czerwonych i do tego stopnia przejęci byli swoją rolą „decydentów”, sprowadzającą się do zaganiania polskiego społeczeństwa do kolejnych wyrzeczeń w imię tego, że obywatele są już „we własnym domu”.
 
Niemcy zatem naprawdę mają co świętować, szczególnie że błyskawicznie rozprawili się ze swoją komuną i nikt ich o „polowanie na czarownice” i walczenie „bronią nienawiści” nie oskarżał. Nam została ponura historia ostatnich 20 lat i świadomość, że niedokończoną antykomunistyczną „rewolucję” trzeba dokończyć i nadzieja, że może nasze pokolenie tego nareszcie dokona. Rozliczając i czerwoną, i różową nomenklaturę.
 
 

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka