„Fikcyjna sprawa” o znakomite określenie na to, co wyczynia rzeszowska prokuratura w stosunku do szefa CBA – mamy bowiem walkę służb: starych, z którymi wiąże swój los wiele ludzi (nie tylko polityki, ale i wymiaru sprawiedliwości, czego doskonałym przykładem była i jest sprawa Olewnika) i instytucji – oraz nowych, z którymi wiąże swoje nadzieje ta część Polaków, co uważają, iż niedokonanie rozliczenia komunizmu zaowocowało totalną gangreną państwa i stopniowym gniciem wszystkich jego struktur. Z wymiarem sprawiedliwości włącznie.
Bomba, której zdetonowanie miał opóźnić życzliwy, który powiadomił podejrzanych o akcji CBA w sprawie afery hazardowej, i tak eksplodowała, co dowodzi, że Układ, który wyniósł do władzy peokratów i zeteselowców, a który zaczął już majstrować alternatywę w postaci „drużyny Olechowskiego”, nie przewidywał tak szybkiej rejterady ciemniaków. Zdarzały się utyskiwania na tenże gabinet w „zaprzyjaźnionych mediach”, nie wychodziły one poza zwyczajowe ględzenie zgredów przy wódeczce. Nie planowano politycznego przetasowania, które miałoby demolki. CBA więc udało się zaskoczyć Układ, ten zaś, po paru dniach szoku i ganiania rozmaitych dzikich zwierząt za własnymi ogonami, zwarł w końcu siły i za pomocą paru ruchów na szachownicy, zaczął „proceduralnie” niszczyć działania CBA. Sprawa Olewnika dowiodła, że instrumentalnie można potraktować każdą instytucję polskiego państwa (z prokuraturą apelacyjną włącznie), więc nie ma najmniejszych wątpliwości, że ktoś – przechodząc na ręczne sterowanie - nacisnął odpowiedni guzik, by nagle Kamiński - z człowieka, który demaskuje Układ - został „głównym aferzystą”, czyli człowiekiem, którego Układ zgniata za pomocą swoich ludzi, których to ludzi Układ ma wszędzie. W każdej ważniejszej instytucji. Na każdym ważniejszym szczeblu.
Polska w ten sposób osiągnęła dno ostateczne. Złodzieje nie krzyczą: „łapaj złodzieja”, lecz gonią tych, co się ośmielili na złodziei wskazać – chwytają i pakują ich za kratki. I niech któryś odważny podskoczy teraz złodziejowi. Doszliśmy zatem do państwa, w którym złodziej przechadza się z policyjną pałką, bo jest stróżem prawa i porządku. Oto III RP w pełnej krasie.