Free Your Mind Free Your Mind
142
BLOG

Technologia władzy w Polsce

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 51

Zastanawiające jest to, że od pewnego czasu zaczyna się w polskich mediach zachwalać formułę sprawowania władzy za pomocą fikcji i grania na ludzkich nastrojach. W sposób nieco nieśmiały pojawiało się to zachwalanie już w parę miesięcy po przejęciu władzy przez koalicję postkomunistyczną z której część stanowi „rząd” (PO i PSL), a część udaje opozycję (esk-PZPR czyli SLD), kiedy to rozmaici komentatorzy mówili wprost, że od premiera Tuska i jego gabinetu oczekuje się wyłącznie „administrowania”, nie zaś realizowania jakichkolwiek przedwyborczych obietnic, czyli realnego zmieniania Polski. Dodawano też, że najważniejsze jest to, iż w kraju „nie ma awantur”, że nie ma tej „mrocznej atmosfery”, która panowała za czasów PiS-u. Wynikało z takiego stawiania sprawy to, iż komentatorzy albo świadomie podtrzymują mit, że Polska jest krajem normalnym (na wzór zachodnioeuropejskich) i nie ma żadnych poważnych społecznych i ekonomicznych problemów do rozwiązywania, albo usypiają czujność zadufanych w sobie peokratów, licząc na to, że po jakimś czasie po raz kolejny „w glorii chwały” wróci do władzy ugrupowanie komunistyczne z hasłem „odsunięcia nieudolnej prawicy” od rządów oraz dania szansy „fachowcom” (tak jak L. Miller szedł do władzy po paru latach katastrofalnej polityki AWS-u).

 

Te głosy zachwalające „technologię władzy” formułował wiele razy także E. Mistewicz, specjalista od „fikcjonalizacji” życia politycznego, przeciwstawiający skuteczność PO w graniu na społecznych nastrojach i „opowiadaniu historii” - nieskuteczności PiS-u. Niedawno jednak do chwalców „rządzenia za pomocą fikcji” dołączył także M. Karnowski, a jakby i tego było mało, to wprost J. Lewandowski, było nie było, jeden z czołowych „transformersów” i zarazem beneficjentów „transformacji”, powiedział:

 

Liczy się reakcja opinii publicznej. Trzeba obserwować słupki zaufania, by je wykorzystać w lepszej sprawie. To jest kanon postpolityki w całej Europie. bo premier rzeczywiście potrafi politykować w rytmie ludzkich emocji. Jeżeli w danym momencie, tuż po jakiejś tragedii, rośnie fala negatywnych emocji wobec pedofilii, to on ją najlepiej wyraża… A że potem społeczna uwaga gaśnie, nie śledzi się dalszych kroków, to i nie ma przymusu konkretnego projektu, konieczności, by np. temat kastracji pedofilów, jak to mawia Jan Krzysztof Bielecki, "operacjonalizować".

Lewandowski dodał zresztą:

Tusk jest porównywalnie plastyczny, gdy chodzi o kształtowanie politycznej tożsamości. Potrafi, nie gorzej niż Sarkozy, podrzucać wątki i tematy, które TVN 24 wyniesie do rangi wydarzenia politycznego, o którym się później dyskutuje przez tydzień.

 

Można by się zdumiewać tym, że jeden z czołowych polityków III RP (od najwcześniejszych jej lat) otwartym tekstem przyznaje, iż sposobem sprawowania władzy jest wyłącznie technologia zarządzania pewnymi treściami funkcjonującymi w obiegu publicznym, ale wygląda na to, że ludzie establishmentu są do tego stopnia pewni „opanowania sytuacji” (tzn. że nie powtórzy się wariant z 2005 r. z przejęciem rządów przez przeciwników „okrągłego stołu”), że mogą sobie pozwolić na nonszalancję tego typu. „Tak to robimy”, mówią bez cienia wstydu, „tacy jesteśmy skuteczni”. Albo inaczej: „w taki sposób osiągnęliśmy i utrzymujemy władzę”.

 

Co więcej, w kręgach dziennikarskich pojawia się – niejako na zasadzie lustrzanego odbicia – postawa adoracji, którą znakomicie wyraża Karnowski, twierdząc, że Tuska charakteryzuje„dobry słuch społeczny, swoisty radar, pozwalający wyczuwać szanse i zagrożenia. Czasem nawet wbrew swoim ludziom.” Karnowski porównuje Tuska do Blaira (a raczej odwrotnie :)), nie zauważając w tym żadnej śmieszności. Nie tylko chodzi o dość krótki żywot PO w stosunku do żywotu brytyjskiej Partii Pracy, ale przede wszystkim o kolosalną różnicę między Wielką Brytanią i jej militarno-ekonomiczną potęgą, a porażającą mizerotą III RP. O ile więc Blair – już pomijam to, że podejmował poważne decyzje, jak choćby włączenie się UK w akcje zbrojne w Zatoce Perskiej, a nie tylko „występował przed kamerami”, jak Tusk – mógł sobie pozwolić na „politykę sondażową” (z tego choćby względu, że brytyjska gospodarka zupełnie nieźle się miała za jego czasów), o tyle tego rodzaju technologia władzy w warunkach polskich jest podtrzymywaniem stanu bałaganu, tudzież zwyczajną, tchórzliwą ucieczką od rozwiązywania realnych problemów. Gdyby w Polsce była ekonomia i obronność na takim poziomie, jak na Wyspach, to ja nie miałbym nic przeciwko „polityce sondażowej” a la PO, ba, nawet oczekiwałbym niemieszania się polityków do gospodarki. Jeśli jednak mamy kraj, mówiąc oględnie „wciąż i wciąż na dorobku”, jeśli mamy tak wielkie dysproporcje płacowe, rosnące bezrobocie (częstokroć strukturalne), recesję, spadek produkcji, zadłużenie, wysokie podatki, nie mówiąc o stanie polskiej obronności, opieki medycznej, nauki etc., no to szczytem idiotyzmu jest właśnie uprawianie „polityki sondażowej”, zaś zachwalanie tego rodzaju technologii władzy świadczy o poważnym zaćmieniu umysłu oraz o ślepocie na bieżące sprawy naszego kraju.

 

Niedawno w Rosji chwalono się dmuchanymi makietami sprzętu wojskowego, które mogłyby wprowadzać w błąd szpiegowskie satelity oraz inny sprzęt przeciwnika. Polska za czasów Tuska i jego gabinetu może się chwalić dmuchaną gospodarką (o naszej obronności to nawet nie warto mówić). Może dla kogoś jest to sytuacja OK, ale w ten sposób nasz kraj nigdy się nie podźwignie. Dla Niemców czy Rosjan taki scenariusz byłby znakomity. Dla nas niekoniecznie.

gumoczołg

 

Sprawa jednak jest o wiele poważniejsza niż tylko cyrk uprawiany przez gabinet ciemniaków i zachwalany przez młodych, beztroskich dziennikarzy jako efektywna technologia władzy. Chodzi bowiem o to, że spada w ten sposób realny wpływ obywateli na władzę. W świecie fikcji nie ma wszak realnych decyzji politycznych, a jedynie pląsy ludzi udających polityków. Obywatel może ich jedynie podziwiać, jak gwiazdy tańczące na lodzie – niczego innego zresztą politycy nie oczekują, a już na pewno nie rozliczania z tego, co do tej pory dokonali. Jeżeli jednak to się już zaczyna podobać dziennikarzom, to znaczy, że oni też już zakorzenili się w świecie fikcji do tego stopnia, iż nie wiedzą, gdzie toczy się realne życie. Obywatel w takiej sytuacji zostaje jak ten ostatni frajer, który liczył, że może przynajmniej ludzie mediów zaczną coraz ostrzej naciskać na rząd, by nareszcie zaczął coś w Polsce robić, a nie bawić się władzą.

 

 

http://mona11.salon24.pl/104897,ale-o-co-chodzi

http://www.tvn24.pl/0,1596061,0,1,dmuchana-armia-oszuka-wrogow-rosji,wiadomosc.html

M. Karnowski „Tusk-Blair. Jedna władzy technologia”, „Dziennik” 11.05.2009, s. 14-15.

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka